Przypomnijmy, w środę 9 lipca kibice ŁKS-u i Widzewa wzięli udział w marszu przeciwko imigracji. Dołączyły do nich środowiska narodowe. Manifestację obstawiało mnóstwo policji.
Interwencje polityków po marszu antyimigracyjnym w Łodzi
I to właśnie wobec działań policjantów politycy mają zastrzeżenia. Posłanka Klaudia Jachira wysłała w tej sprawie pismo do KMP w Łodzi.
- Doniesiono mi, że grupa kontrmanifestująca, która właściwie broniła honoru Polek i Polaków, została zatrzymana. Stanowczo się temu sprzeciwiam. Sprzeciwiam się również histerii antyimigranckiej, niepopartej dowodami. To próba zastraszenie polskiego społeczeństwa, nawoływania do aktów przemocy, roztaczania atmosfery strachu. W Polsce żyje około miliona Ukraińców, którzy ratują naszą sytuację ekonomiczną. PKB wzrosł o 2,7% właśnie dzięki udziałowi na polskim rynku pracy Ukrainek i Ukraińców. Potrzebujemy też polityki wyciągnięcia wniosków z tego, co nie poszło na Zachodzie Europy
- mówi posłanka Klaudia Jachira (Zieloni).
W podobnym tonie wypowiada się poseł Marcin Józefaciuk (KO).
- Jestem pełnym zwolennikiem zgromadzeń, wolności słowa. Jednak w mieście czterech kultur to, co stało się, w jaki sposób potraktowano kontrmanifestantów, jest dla mnie niedopuszczalne. Łódź jest miastem tolerancyjnym, była miastem tolerancyjnym i pozostanie miastem tolerancyjnym
- mówi i dodaje, że spotkał się w tej sprawie z komendantem śródmiejskiego komisariatu, wszczął też kontrolę w Komendzie Miejskiej Policji w Łodzi.
Zdaniem Józefaciuka problem imigracji w Polsce jest wyolbrzymiany.
- Codziennie około 12 tysięcy osób podlega kontroli. Do tego ponad 6 tysięcy pojazdów i środków transportów. Kilka osób dziennie jest cofanych z miejsca, z którego wyruszyły
- dodaje.
"Marsz należało przerwać"
Pismo do łódzkiej policji skierowały też radne Magdalena Gałkiewicz i Beata Bilska (Zieloni).
- Jesteśmy zszokowane tym, że organy państwa i służby zamiast zrobić wszystko, żeby do tego marszu nie dopuścić, rekomendowały przedsiębiorcom, żeby wcześniej zamykali swoje sklepy, bo będą prawdopodobnie zanieszki, akty wandalizmu i agresji
- mówi Magdalena Gałkiewicz.
Na konferencji prasowej Zielonych pojawiła się m.in. pani Anna, ekspedientka ze sklepu spożywczego przy Rewolucji 1905 r. Kobieta podkreśla, że podczas zgromadzenia zamknęła się z koleżanką w sklepie, bo bała się o swoje życie.
Dlatego zdaniem Zielonych marsz powinien zostać przerwany. Zwłaszcza po tym, jak odpalono na nim race.
- Nazwijmy rzeczy po imieniu. Zatrzymywanie kontrprotestujących jako prewencja, to nie jest prewencja. Prewencją jest znalezienie takiego sposobu, żeby do takiego zgromadzenia nie doszło. Jako prawdziwa kibicka Widzewa, życzyłabym sobie, żeby ci kibice Wicewa, którzy ramię w ramię brali udział w tym proteście z kibicami ŁKS-u, pokazali jedność i braterstwo na stadionach, podczas derbów Łodzi
- mówi Beata Bilska.
Policja: Nikt nie został zatrzymany
Tymczasem policja podkreśla, że podczas manifestacji nikt nie został zatrzymany.
- Biorąc pod uwagę, że w wydarzeniu brali udział kibice dwóch zwaśnionych klubów, a także to, że w tym samym czasie organizowano dwa zgromadzenia w tym rejonie, to całe wydarzenie przebiegło spokojnie. Wylegitymowaliśmy 10 osób, z czego 4 usiłowały zakłócić przebieg jednego ze zgromadzeń. Osoby te nie zostały jednak zatrzymane. Nie stosowały się do poleceń policji, więc funkcjonariusze mieli podstawy do tego, by zastosować tzw. chwyt transportowy. Mundurowi nie chcieli bowiem doprowadzić do eskalacji konfliktu
- mówi mł. asp. Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Inaczej na sprawę marszu patrzy prawa strona sceny politycznej.
"W Łodzi kibice dwóch największych klubów sportowych - Widzewa i ŁKS-u wspólnie manifestowali dziś swój sprzeciw wobec nielegalnej migracji! Moje miasto się budzi!"
- napisał radny Piotr Cieplucha (Suwerenna Polska).
- Jestem za migracją zarobkową, za tym, żeby do Łodzi przyjeżdżały osoby, które chcą tu pracować czy też studiować. Jestem przeciwny natomiast nielegalnej imigracji, której poświęcony był marsz. Politycy koalicji rządzącej powinni zastanowić się nad tym, skąd taka oddolna inicjatywa. Społeczeństwo ma dosyć obecnej polityki migracyjnej rządu, a właściwie jej braku. Nie należy zakazywać ludziom zgromadzeń. Szanujmy inne poglądy. Dziwię się, że środowiska liberalne są za tym, żeby zakazywać innym wolności słowa. Jeśli natomiast ktoś dopuścił się podczas marszu wykroczenia czy przestępstwa, np. odpalając race, to od tego są służby, by pilnować porządku i ukarać tych, którzy nie stosują się do zasad
- komentuje z kolei radny Marcin Buchali (PiS).
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.