Wiele polskich miast boryka się z problemem, jakim są podwyżki cen energii. I nie mówimy tu o podwyżkach wynoszących 10, 20, czy 50 procent. Samorządy szukają pieniędzy, ponieważ rachunki za prąd mogą wzrosnąć nawet o 500 procent. W trudnej sytuacji jest również Łódź.
W Łodzi zamiast 60 nawet 250 milionów trzeba będzie przeznaczyć na energię
W listopadzie Urząd Miasta dowie się, o ile więcej pieniędzy będzie musiał przekazać na ten cel. Biuro prasowe przyznaje jednak, że mieszkańców naszego miasta czeka ciężka jesień i ciężka zima.Już wiadomo, że gdy otworzymy oferty w przetargu na prąd dla Łódzkiej Grupy Zakupowej w listopadzie, to prąd może być droższy nawet o 400-500 procent w porównaniu z tym, co miasto płaci dziś. Czyli zamiast wydać 60 mln złotych, wydamy może 228-250 mln złotych, by zaspokajać energetyczne potrzeby mieszkańców – oświetlać drogi, szkoły, szpitale i przedszkola.
Czy to oznacza, że miasto będzie musiało zacisnąć przysłowiowego pasa i zacząć oszczędzać? Decyzja o wprowadzeniu ewentualnych oszczędności, jak informuje biuro prasowe, zostanie podjęta dopiero po poznaniu ofert w przetargu.
Nie na łódzkie inwestycje pieniądze, ale na opłacenie rachunków za prąd
Przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski (klub radnych Koalicji Obywatelskiej) uważa, że sytuacja, z jaką mierzą się obecnie samorządy, ale także zwykli mieszkańcy, to pokłosie złych decyzji podejmowanych przez rząd. Jak mówi, szereg popełnionych błędów, uderza nie tylko w budżet polskich rodzin, ale również miast i gmin.
Podwyżki cen prądu, gazu, węgla, wciąż rosnąca inflacja, to wszystko powoduje, że zarówno zwykli ludzie, jak i samorządy, muszą szukać oszczędności, aby dopiąć swoje finanse. Rząd tłumaczy się trudną sytuacją w całej Europie. Owszem, inne kraje również mierzą się z podwyżką inflacji, ale nie tak dużą. A jeżeli już się porównujemy do innych, to proszę mi powiedzieć, jak to możliwe, że u nas węgiel kosztuje 4 tysiące i więcej, a i tak zazwyczaj go nie ma, a w Czechach, czy Słowacji jest dostępny od ręki i to za niższą cenę?
Przewodniczący zauważa, że trudna sytuacja wynika również z tego, że nikt już nie jest w stanie przewidzieć, ile w kolejnym miesiącu wyniesie inflacja, i za co przyjdzie nam znowu więcej zapłacić. Zauważa również, że oszczędzać można do pewnego pułapu, w pewnym jednak momencie, nie ma już na czym.
Miasto Łódź na pewno w pierwszej kolejności może zrezygnować z oświetlania budynków miejskich, możemy również zrezygnować z iluminacji świątecznych, potem zmniejszyć temperaturę w pomieszczeniach budynków samorządowych, być może wyłączymy latarnie w nocy. Ale co potem? Przecież istnieją pewne granice. Czy mamy zmniejszać budżet na inwestycje? Takie rozwiązanie uderzyłoby przede wszystkim w mieszkańców. Nie od dziś wiadomo, że większość środków na inwestycje pozyskiwana jest z Unii Europejskiej, która wymaga zabezpieczenia części pieniędzy. Może zdarzyć się sytuacja, że my ich nie będziemy mieli, a więc dotacja przepadnie.
Przewodniczący tym samym potwierdza informacje łódzkiego urzędu, że przed nami ciężki okres.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.