reklama
reklama

Śmierć dla branży cukrowej i cukierniczej?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Śmierć dla branży cukrowej i cukierniczej? - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Czy tzw podatek cukrowy zabije branżę i czy faktycznie ma on coś wspólnego ze zdrowiem Polaków?
reklama

Czy podatek cukrowy to śmierć dla branży?

Podatek od cukru niesie tragiczne skutki dla polskiej gospodarki - alarmuje Polska Federacja Producentów Żywności w apelu kierowanym do Rządu.

!reklama!

Czy Rząd faktycznie nie przemyślał skutków wprowadzenia nowego podatku, który uderza w rolników, przetwórców, producentów, pracodawców i konsumentów. Co czeka Polaków po jego przyjęciu? Takie pytania postawił Andrzej Gantner Wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności w apelu kierowanym do Premiera Mateusza Morawieckiego.

Aby odpowiedzieć na te pytania trzeba najpierw zagłębić się w treść apelu i zapis konferencji prasowej związanej z tym, poważnym jednak, zagadnieniem. Oto one:

"Dzisiaj Rada Ministrów rozpatrzy projekt ustawy wprowadzający w Polsce tzw. podatek cukrowy.
Apelujemy do Premiera Mateusza Morawieckiego o to, aby usiadł z nami do wspólnego stołu i wysłuchał naszych argumentów.
Podatek cukrowy to pomysł antypolski, antygospodarczy, antykonsumencki, a nawet wbrew zapewnieniom rządzących antyzdrowotny – powiedzieli wczoraj na wspólnej konferencji w Świetlicy Wolności ZPP przedstawiciele producentów cukru, rolników, plantatorów buraka cukrowego oraz producentów żywności.
Dziś już wiadomo, że negatywne skutki nowego podatku dotkną każdego Polaka, który odczuje podwyżkę w trakcie zakupów w sklepie, czy zamawiania posiłków w barach i restauracjach. Przeciwko proponowanym rozwiązaniom protestuje już wiele grup społecznych: rolnicy – producenci buraka cukrowego, sadownicy, a także przetwórcy cukru, właściciele firm, produkujących napoje, pracodawcy, sklepikarze i restauratorzy. Wszyscy oni wyrażają obawy o przyszłość, z jaką będą musieli się mierzyć od kwietnia 2020 roku, kiedy ma zacząć obowiązywać nowy podatek.

„O charakterze antygospodarczym i antyzdrowotym tego podatku świadczy fakt, że nie przyczyni się on do spadku spożycia cukru przez Polaków, natomiast niewątpliwie przyczyni się do wzrostu importu napojów z Niemiec, Czech i Słowacji. Dlaczego stamtąd? Ponieważ w tych krajach danina ta nie obowiązuje, a ceny są niższe. W Czechach i Słowacji nawet o 20%. Polscy producenci, którzy stanowią dziś 70% naszego rynku będą wypierani przez producentów niemieckich, czeskich i słowackich.” – ostrzegł Andrzej Gantner, Wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.

„Zaskakuje nas szybkość, z jaką rząd decyduje się na wprowadzenie podatku cukrowego. Pamiętamy, że ogłoszona w listopadzie 2019 r. Narodowa Strategia Onkologiczna mówiła o podatku do 2022 r. Ale… tuż przed świętami dowiedzieliśmy się, że podatek zostanie wprowadzony za 4 miesiące – czyli o dwa lata wcześniej, niż chwilę temu zapowiadano. Jednym beneficjentem nowej daniny jest w oczywisty sposób budżet państwa” – akcentował Jakub Bieńkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Podatek cukrowy w zaproponowanej przez rząd formule, zagraża funkcjonowaniu polskiego rolnictwa, miejscom pracy i kondycji polskiej gospodarki, w tym nowym inwestycjom.

Michał Gawryszczak ze Związku Producentów Cukru w Polsce pokreślił, że moment wprowadzenia daniny „jest katastrofalny”.

– „Ceny cukru spadły już o ok. 40% w ciągu ostatnich 3 lat, przez co polscy producenci balansują na granicy opłacalności”. Podatek znacząco osłabi polskich producentów i przetwórców otwierając drogę dla cukru z innych krajów. – dodał.

Także plantatorzy mówią o najgorszym z możliwych czasie wprowadzania nowego podatku. Rafał Strachota z Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego zaznaczył:

„Ponad 10% hodowców buraka cukrowego zrezygnowało już z jego uprawy. Nowa danina może tylko pogorszyć sytuację. Rolnicy są początkiem łańcucha produkcyjnego i dziś niestety też najsłabszym ogniwem, które to najszybciej odczuje jego katastrofalne skutki”.

Według Strachoty podatek zmniejszy zapotrzebowanie cukrowni na buraka, a także dodatkowo wpłynie na dalsze obniżenie ceny surowca, co spowoduje, że jego uprawa przestanie być opłacalna.

„Rząd szuka pieniędzy w naszych kieszeniach, doprowadzając nas przy tym do ruiny. Podatek cukrowy to antypolski pomysł. Chcemy jak najszybciej spotkać się z Premierem Mateuszem Morawieckim. Panie Premierze - w państwie prawa nie można podejmować decyzji bez konsultacji społecznych” – powiedział Sławomir Izdebski z OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.

Co więcej, wprowadzanie jakiegokolwiek nowego podatku w trakcie trwania roku budżetowego jest działaniem wysoce niepożądanym i szkodliwym, które może wprost zniszczyć wiele przedsiębiorstw. Tego typu zmiany w prawie podatkowym powinny odbywać się z odpowiednim wyprzedzeniem, dającym czas, który pozwoli wszystkim podmiotom przygotować się na nie. Niestety, ustawodawca nie wziął pod uwagę tak istotnej kwestii, jak zobowiązania przedsiębiorców do realizacji zawartych kontraktów na dostawy towarów czy surowców, w których określone są już warunki cenowe.

Wprowadzanie zmian w pośpiechu, bez konsultacji i odpowiedniego przygotowania to ogromna niepewność dla wszystkich przedsiębiorców i całej gospodarki: dla rolników - którzy dziś nie wiedzą, ile buraków i za jaką cenę sprzedadzą; dla sadowników - którzy nie wiedzą, jaka część ich zbiorów znajdzie nabywców; dla sprzedawców - którzy nie są w stanie przewidzieć, ile towarów uda im się sprzedać i wreszcie dla samych producentów - którzy nie wiedzą, ile produktów mają wyprodukować.

Nowy podatek oznacza podwyżki cen żywności w sklepach. To obciążenie nie tylko dla rolników, przetwórców i przedsiębiorców, ale też zwykłych ludzi. To oni za moment poczują wyższe ceny, nie tylko słodzonych napojów, których w dużej mierze dotyczy projekt ustawy, ale także innych produktów żywnościowych, zawierających w składzie cukier. Ceny mogą wzrosnąć od 30 do nawet 50%.

Marek Przeździak z Federacji Gospodarki Żywnościowej RP zaznaczył, że podatek cukrowy oznacza przede wszystkim wzrost cen – a ten dotknie przede wszystkim najuboższą część społeczeństwa.

„Nie może dojść do sytuacji, że to najbiedniejsi konsumenci zostaną ukarani podatkiem” - powiedział.

Czy stać nas na to, co proponuje rząd? Podatek we Francji w podstawowej formie wynosi (w przeliczeniu na siłę nabywczą konsumenta) 12 gr za 1 l napoju, zaś w Polsce – 50 groszy.

„Czy polski przedsiębiorca i polski konsument działają w 3 czy 4 razy lepszych warunkach gospodarczych niż producent i konsument we Francji? Pytamy - kto i na jakiej zasadzie wyznaczył takie stawki?” – akcentował Andrzej Gantner.

Co więcej, stawka podatku cukrowego w Polsce jest czwartą najwyższą w Europie – zaraz po Norwegii, Irlandii i Wielkiej Brytanii – podczas gdy, mimo rosnących wynagrodzeń, siła nabywcza Polaków nadal jest poniżej średniej europejskiej. Warto podkreślić, że wprowadzenie podatku cukrowego nie wpływa na poprawę zdrowia obywateli, co potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Na ten fakt wskazują też doświadczenia innych krajów, w których podatek ten wprowadzono, m.in. na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii czy w Meksyku. Kolejnym niebezpiecznym skutkiem wprowadzenia procedowanego podatku jest rozwinięcie szarej strefy i sprowadzania napojów z zagranicy. W Danii skala tego zjawiska była tak duża, że skłoniła rząd do wycofania się z podatku.

Brak stabilności przedsiębiorstw i systemu podatkowego sprawiają, że Polska staje się krajem coraz mniej atrakcyjnym dla zagranicznych inwestorów. Spada więc nie tylko konkurencyjność polskich producentów żywności czy plantatorów, ale także Polski jako partnera biznesowego dla innych krajów.

To nie wszystko - rząd zapomina też o podjętych przez branżę wysiłkach i inwestycjach w zakresie reformulacji produktów, które miały na celu obniżanie kaloryczności –

„Producenci żywności od kilku już lat współpracują z podległym Ministerstwu Zdrowia Głównym Inspektoratem Sanitarnym w zakresie obniżania kaloryczności swoich produktów. Podatek przekreśla te działania. Gdzie w tym wszystkim logika?” – pytał Andrzej Gantner, Wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Cała branża plantatorów buraka cukrowego, producentów cukru i przetwórców żywności wyraża duże zaniepokojenie z powodu nadchodzących zmian i ich konsekwencji. Warto podkreślić, że pomimo wyrażanego sprzeciwu w stosunku do propozycji podatku cukrowego, branża jest otwarta na podjęcie merytorycznej, rzetelnej i racjonalnej dyskusji zmierzającej do wypracowania najlepszych możliwych rozwiązań. Branża wystosowała również apel do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym podkreśliła swoje zaniepokojenie brakiem poszanowania Konstytucji RP oraz zasad określonych w Konstytucji Biznesu, wyrażając chęć prowadzenia dialogu w poszukiwaniu rozwiązania, które nie zniszczy polskiej branży producentów i przetwórców żywności, i dzięki któremu Polska będzie nadal krajem atrakcyjnym dla inwestorów."

Jaka jest prawda o podatku cukrowym?

Tyle stanowisko PFPŻ ZP i przedstawicieli branży, z kolei Minister Rozwoju Jadwiga Emilewicz przekonuje, że chodzi tylko i wyłącznie o zdrowie, przede wszystkim dzieci. Jednak w praktyce, podobnie jak przy wyższej akcyzie na alkohol i papierosy, ceny pójdą w górę, co znacznie ułatwi ministrowi finansów spiąć budżet tak, by był faktycznie zrównoważony.

- O podatku od cukru rozmawialiśmy od ponad 2 lat. W Polsce mamy jedno z najniższych opodatkowań dosładzanych napojów. Zdajemy sobie sprawę, że otyłość staje się w Polsce chorobą dzieci. Wprowadzamy dotkliwy, podwyższony podatek, tzw. sugar tax, dlatego że przez wiele lat te produkty są na wyciągnięcie ręki, są bardzo tanie i nie ma refleksji. Zaczynamy poważną dyskusję na temat jadłospisu dziecipowiedziała w Polsacie News minister Jadwiga Emilewicz.

I tutaj już widzimy znaczną rozbieżność, ponieważ zdaniem Andrzeja Gantnera, jak czytamy wyżej, stawka jest jedną z najwyższych w Europie. Kto zatem mija się z prawdą?
Sprawdziliśmy! We Francji podatek od słodkich napojów, to 19 centów, czyli ponad 80 gr, w Irlandii 30 centów, a więc niemal 1,3 zł, W Danii z kolei w ogóle zniesiono ten podatek w 2014 roku jako nieefektywny (wynosił wówczas 1,64 DKK, czyli na dziś ok 93 gr/litr). Może jednak powinniśmy porównywać się raczej do Węgier niż do Francji, a nasi przyjaciele z południa płacą 4 centy, czyli około 17 groszy.

Według gazety next.gazeta.pl, rząd ma usprawiedliwienie, aby ograniczać spożycie cukru. Według danych, to w ostatnich latach wzrosło i to znacznie. W 2018 r. spożycie na przeciętnego Polaka sięgnęło rekordowych 51 kg, czyli aż o ponad 10kg więcej niż w 2015 i prawie 11,8 kg więcej niż 10 lat temu (dane podane przez Ministerstwo Zdrowia).

Zapowiedzi resortu zdrowia z początku grudnia zdawały się wskazywać, że podatek od cukru wprawdzie pojawi się, ale dopiero w 2022 r. Prace przyspieszono, na co wpływ mogło mieć weto koalicjanta PiS (tzn Porozumienia Gowina), w sprawie zniesienia limitu 30-krotności składki ZUS. To bowiem właśnie spowodowało, że do zrównoważonego budżetu zabrakło sporo, bo aż kilku miliardów złotych.

Jednak, prócz podatku cukrowego, rząd planuje wprowadzić jeszcze dwie kolejne daniny. Pierwszą objęte mają zostać tzw. popularne "małpki", czyli alkohol, który sprzedawany jest w butelkach o pojemności do 300 ml. Nowa opłata ma być po połowie dzielona pomiędzy gminy, na terenie których dochodzi do sprzedaży, a NFZ.

Z kolei ta druga ze wspomnianych danin, dotyczy suplementów diety. Podmioty, które je reklamują, będą teraz zobowiązane do "wniesienia na rachunek właściwego urzędu skarbowego opłaty w wysokości 10 proc. podstawy opodatkowania podatkiem od towarów i usług wynikającej z tej usługi". Także tutaj uzyskane środki zostaną podzielone, ale pomiędzy NFZ i ministerstwo finansów.

Czy to troska o zdrowie, czy hipokryzja?

W mojej opinii, opowieści o tym, że Rząd RP tak bardzo nagle zaczął dbać o zdrowie Polaków można spokojnie między bajki włożyć. Warto przypomnieć, co zrobił zresztą ostatnio z trybuny sejmowej poseł Konrad Berkowicz, że ten Rząd wprowadził już 32 podatki i opłaty i oczywiście to wszystko dla naszego dobra... W tej sytuacji kolejne podatki nie mogą dziwić, a prognoza, że w obecnej kadencji Sejmu przekroczymy liczbę 40 powiększonych danin, nie tylko wygląda realnie, ale nawet jest całkiem optymistyczna. Wszak przecież gdyby 30 podatków podzielić przez 4 lata, a miłościwie nam panujący zechcieliby utrzymać stałe tempo zmian legislacyjnych w tym zakresie, to należałoby zakładać, że do końca kadencji będziemy mieli tych opłat i danin nawet ponad 60!

Hipokryzją jest walka z cukrem i słodzonymi napojami w taki właśnie sposób, podobnie jak "walka z alkoholizmem" przez podnoszenie akcyzy. Tutaj nie ma prawdziwej intencji zmniejszenia wpływów z zakupu alkoholu, które wciąż są poważną pozycją w budżecie. Gdyby taka intencja była szczera, to pierwszym krokiem powinno być wycofanie tzw "małpek", które są ewenementem na skalę światową. Któż bowiem kupuje setkę wódki, czy jakiegoś wódko-podobnego środka, aby świętować ze znajomymi? Przecież to, kolokwialnie pisząc, "ściema", w którą nawet uczeń szkoły podstawowej nie uwierzy. Małpki są "przyjazną ręką", ręką wyciągniętą wprost do alkoholika, który może sobie za 5 złotych ulżyć od samego rana i kupić taki "napój" niemal w każdym spożywczaku. Czy to jest sposób powstrzymania ludzi od picia?

Tak więc rację należy raczej przyznać słowom, których autorem jest Alexis de Tocqueville: "Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy".

Jednak pozostawmy może te czarne prognozy, bo rok jeszcze młody, a w polityce przecież różne rzeczy się już zdarzały. Może Rząd się jednak nawróci? Któż to może wiedzieć?

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama