W mieszkaniu na Bałutach w Łodzi zawalił się podwieszany sufit
Bałuty, konkretnie Marysin. Była czwarta nad ranem. Pan Roman wyszedł na balkon na papierosa. Jego narzeczona położyła się już spać do sypialni.
- Nagle usłyszałem trzask, odwracam, patrzę się i widzę, że sufit się zawalił - opowiada Roman Domański z Łodzi. - Byłem w ogromnym szoku, zawołałem narzeczoną i zadzwoniliśmy do właściciela mieszkania. Baliśmy się, ponieważ widzieliśmy, że to, co zostało, trzyma się jedynie na kablach i może dojść do pożaru. Obawialiśmy się ewakuacji całego budynku, dlatego zadzwoniliśmy po straż pożarną.
Sufit zawalił się w taki sposób, że oparł się o klatkę z szynszylami, telewizor i drzwi balkonowe.
- Straż pożarna pomogła nam ewakuować zwierzęta i telewizor. Zabezpieczyli też całe pomieszczenie taśmą, aby nie można było wchodzić do środka. Chodziło o bezpieczeństwo. Właściciel mieszkania zadzwonił po elektryka, który później przyszedł, odłączył zasilanie, wszystko odłączył od prądu. Następnie brat mojej narzeczonej pomógł mi rozwalić cały sufit i wszystko zabezpieczyć - dodaje mężczyzna.
Dziś mieszkanie wygląda tak, jakby właśnie trwał w nim tam remont. Pan Roman wraz z narzeczoną cały czas w nim jednak mieszkają.
- Właściciel znalazł firmę budowlaną i chce zrobić tu znowu sufit podwieszany. Powiedział, że teraz będzie na miejscu, będzie patrzył, jak wykonawca wykonuje swoje prace i wszystko będzie nadzorował - słyszymy od pana Romana.
Kto zawinił w tej sytuacji?
- Jest to wina poprzedniego właściciela. Prawdopodobnie zrobił taką fuszerkę ze swoimi kolegami albo wynajął firmę, która nie wykonała właściwie swojej pracy - wyjaśnia łodzianin. - Obecny właściciel oskarżył poprzedniego o fuszerkę i powiedział, że prawdopodobnie ta sytuacja będzie miała finał na sali sądowej. Mieliśmy ogromne szczęście, że był otwarty balkon, nie wiadomo, czy moglibyśmy teraz ze sobą rozmawiać, gdybyśmy z narzeczoną siedzieli po prostu na kanapie. Myślę, że byłoby po nas albo te stelaże mogłyby nas poważnie okaleczyć.
Historia z Łodzi hitem na TikToku
Pan Roman swoją historią podzielił się na TikToku. Film tylko w ciągu doby zyskał ponad milion wyświetleń. Pojawiły się także komentarze internautów sugerujące, że do tragedii doszło w wyniku zbyt mocno naciągniętych sznurków, które było widać na filmie. Tworzyły one ażurową ściankę pomiędzy aneksem kuchennym a salonem. Czy rzeczywiście to mogło być przyczyną?
- Raczej wątpię, to są jedynie sznurki i drewniane listewki. Przyczyną tej tragedii był źle wykonany stelaż sufitu. Według fachowców brakowało tam wielu niezbędnych elementów. Ewidentnie ktoś zrobił to szybko i tanio. Sufit wykonany był w 2018 roku - odpowiada pan Roman.
Wychodzi na to, że za sprawą bardzo niebezpiecznej sytuacji, Roman Domański z Łodzi stał się gwiazdą social mediów.
- Założyłem TikToka wcześniej, ale nie spodziewałem się, że po dodaniu tego filmu zyska on tak ogromny zasięg. Nie przypuszczałem, że zobaczy go tyle osób i zyska tyle lajków. Wszyscy moi koledzy w pracy również są w szoku, że ten filmik zdobył tak ogromną popularność - przyznaje łodzianin.
Po kilku dniach od publikacji wideo pana Romana miało już 1,6 miliona wyświetleń.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.