Po 6 czerwca rząd zezwolił teatrom na granie przy 50% widowni. Łódzkie sceny rozpoczęły przygotowania oraz analizowanie kosztów, wliczając w to wydatki narzucone przez procedury sanitarne. Wciąż prowadząc rozbudowane działania on-line, wszystkie teatry opracowywały nowe regulaminy uwzględniające zalecenia Sanepidu. Biorąc pod uwagę straty już poniesione przez teatry, dyrektorzy placówek z umiarkowanym optymizmem oceniali możliwość wznowienia działalności.
!reklama!
Wszystkie te działania okazały się nieopłacalne. Tylko dwa teatry zdecydowały się na próbne spektakle na żywo z publicznością, tak by przetestować techniczną stronę pracy w obecnej sytuacji oraz ocenić kwestie bezpieczeństwa. Teatr „Pinokio” zdecydował się na próbne, dwukrotne pokazanie spektaklu „Trzy świnki” w dniach 13, 14 czerwca, sprzedając - ze względów bezpieczeństwa - jedynie po 50 biletów, a w dniach 26, 27, 28 czerwca Teatr Powszechny zaplanował pokazać „Szalone nożyczki” z okrojoną publicznością. Ostatecznie oba teatry zrezygnowały ze względu na koszty i niemożność zapewnienia bezpieczeństwa sanitarnego.
Wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka mówi - Dotychczasowe straty teatrów w Łodzi, to aż 3,5 miliona złotych. Jest to szacunkowe wyliczenie obejmujące okres od 15.03 do 30.06. Sytuacja jest dramatyczna i nie zmienią jej dotacje grantowe od ministerstwa - za które bardzo dziękujemy - ale w dotychczasowej formie są jak plaster na złamaną rękę. Oczekujemy realnej tarczy dla teatrów i to zarówno samorządowych, marszałkowskich, jak i prywatnych, bo to przecież także ważny element polskiej kultury i nie można ich wyrzucać poza nawias.
- Teatry, jak np. łódzki Teatr Nowy, opracowują dokumentację pracy w obecnych warunkach opłacając prawników piszących regulaminy dotyczące organizacji prób, spektakli, oświadczenia RODO dla pracowników i dla osób z zewnątrz. Jednocześnie wyliczają koszty uruchomienia spektakli z 50% widownią na minus 55 tys. złotych miesięcznie. Przesłane już wcześniej zarządzenie dot. koordynatora ds. zdrowotnych, po otrzymaniu uwag od Sanepidu i ich wprowadzeniu, zostaną przesłane do akceptacji mecenasa i dopiero wtedy dyrekcja teatru podejmie dalsze działania - mówił niedawno dyrektor teatru Krzysztof Dudek.
Obecnie zespół Teatru Nowego pracuje nad trzema spektaklami niskobudżetowymi w 2-osobowym aktorskim składzie. Trwa rejestracja spektaklu „Humanka”, a w przygotowaniu jest aż 5 kolejnych niedużych projektów, dofinansowanych ze źródeł zewnętrznych. Wszystko to jednak może zostać zawieszone ze względu na koszty eksploatacji, nawet mimo dotacji ministerialnych.
Teatr Muzyczny na razie nie planuje uruchomienia sceny, przygotowywana jest kolejna edycja castingu do musicalu „Pretty Woman”. W przygotowaniu są mini koncerty, które mają być grane dla publiczności w ramach ograniczeń epidemiologicznych, ale tu nadal nie ma decyzji, co do terminu wydarzeń: będą to recitale piosenki francuskiej Emilii Klimczak oraz przeboje musicalowe E. Klimczak i P. Płusa. Rozpoczęły się też próby do premiery dwóch małych form teatralnych – dla dorosłych i dla młodzieży.
- Jesteśmy także po wyliczeniach kosztów i przy naszych potężnych produkcjach daje nam to aż 30 tys. zł kosztów jednego przedstawienia. Przy ograniczeniu widowni, daje to ok. 200 tys. złotych straty miesięcznie, tylko na jednym przedstawieniu musicalowym, takim jak np. ,,Miss Sajgon’’. To kompletnie nieopłacalne - mówi Jakub Szydłowski, artystyczny szef sceny Teatru Muzycznego.
W Teatrze Lalek „Arlekin” rozpoczęto próby do dwóch małoobsadowych spektakli (3-4 osoby). Premiery są przygotowywane na październik i listopad. Jest to między innymi gotowe już przedstawienie do tekstu Doroty Masłowskiej, które nie zdążyło wejść na afisz w marcu. Teatr jest obecnie w trakcie remontu zapadni sceny, co potrwa ok. dwóch tygodni i dopiero po jego zakończeniu prace repertuarowe ruszą pełną parą.
Pierwsze symulacje grania przez 14 dni dają ok. 12 tys. zł strat, do których należy jeszcze doliczyć koszty ozonowania sali i dezynfekcji dla bezpieczeństwa widzów. Podobnie jest w "Pinokiu". Łukasz Bzura, który próbował wystawić maleńki spektakl dla dzieci „Trzy świnki” nie ukrywa smutku, bo jak się okazuje na razie strach wśród publiczności jest duży i musiał odwołać dwa planowane spektakle.
- Wyliczyliśmy, że akurat na „Świnkach” zarobimy, jeśli sprzeda się 50 biletów, czyli połowa sali. "Zarobimy", to może za duże słowo, bo w tym wypadku bylibyśmy na 200 zł powyżej kosztów. Regularne granie skończyłoby się stratami na poziomie około 20 tys. złotych – dodaje Łukasz Bzura.
- Jak widać, bez poważnego potraktowania problemów scen teatralnych w Polsce przez stronę rządową, nie ma możliwości pełnego uruchomienia życia teatralnego – mówi wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.
Źródło: Wydział Kultury UMŁ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.