- Jeszcze w niedzielę (4 lutego) normalnie pracowaliśmy, a gdy przyszłam następnego dnia, na furtce wisiał łańcuch z kłódką
- mówi Marta Pietrzyk, która prowadzi "Sztukę...".
Dostęp do knajpki zablokował właściciel budynku
Okazało się, że dostęp do knajpki zablokował właściciel budynku, w którym restauracja się znajduje. Powodem takiego posunięcia miało być to, że pani Marta zalega mu z opłatami.
- Lokal należy do mojego teścia. Właścicielka restauracji jest nam winna 15 tys. zł. Jest w tym wynajem i wszystkie rachunki: za gaz, światło, wodę oraz śmieci i ścieki. Te rachunki opłacał za nią mój teść, bo inaczej odłączyliby wszystko i Marta nie mogłaby otworzyć lokalu. Jesteśmy ludźmi i chcieliśmy zrozumieć, ponieważ każdy może mieć problemy
- mówi portalowi TuLodz.pl Katarzyna Tomaszewska, synowa właściciela.
"Chcieliśmy załatwić sprawę polubownie"
Według pani Katarzyny, właścicielka "Sztuki..." nie miała pieniędzy, żeby oddać jej rodzinie zaległości, ale miała je na organizowanie prywatnych imprez w restauracji.
- Chcieliśmy załatwić sprawę polubownie, ale niestety z tą panią nie da się rozmawiać spokojnie. Mamy teraz trudny czas, ja jestem chora, mam problem z sercem i nie mogę się denerwować, a ta sytuacja jest naprawdę przykra i męcząca. Dlatego zdecydowaliśmy się wypowiedzieć jej umowę najmu
- dodaje pani Katarzyna.
"Nie mam żadnych zaległości finansowych wobec tych państwa"
Marta Pietrzyk odpiera zarzuty mówiąc, że nie ma w nich krzty prawdy.
- Nie mam żadnych zaległości finansowych wobec tych państwa. Uważam, że chcą skorzystać na tym, że po zmianach wprowadzonych w restauracji przez panią Gessler wszystko ruszyło z kopyta i obroty znacznie wzrosły. Skąd mam wiedzieć, że czy jak raz dam im pieniądze, to po tygodniu nie przyjdą po więcej? Z powodu ich działań z dnia na dzień ja i moi pracownicy straciliśmy dochody
- mówi pani Marta.
Co z wizytą Magdy Gessler?
Właścicielka "Sztuki..." martwi się też zbliżającą się wizytą Magdy Gessler, bo z powodu uniemożliwienia dostępu do lokalu nie ma gdzie jej przyjąć.
- Telefonicznie wyjaśniłam pani Magdzie wszystko i spotkamy się w innym miejscu, ale sytuacja jest bardzo niekomfortowa. Nie rozumiem, dlaczego zostałam tak potraktowana. Sprawa została zgłoszona na policję i mam nadzieję, że wkrótce się wyjaśni.
Na razie pewne jest jedno: "Sztuki Kochania Mięsa" przy Rąbieńskiej już nie będzie. Marta Pietrzyk szuka innej lokalizacji.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.