reklama
reklama

Kolejna interwencja u właścicielki pseudohodowli. Szczeniaki były w stanie agonalnym

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźKolejna interwencja u właścicielki pseudohodowli. Dzień po tym, jak prokuratura postawiła jej zarzuty znęcania się nad 94 psami, policja znalazła kolejne zwierzęta. Tym razem same szczeniaki. Niestety, nie wszystkie udało się uratować.
reklama

Trudno w to uwierzyć, ale służby musiały wrócić do kamienicy, z której w poniedziałek odbierały psy rasy buldog francuski. Do właścicielki, mimo że dostała zakaz hodowania zwierząt, trafiły kolejne szczeniaki. Okazało się, że były w stanie agonalnym. Jak się tłumaczyła? 

Właścicielka buldogów usłyszała zarzuty znęcania się nad zwierzętami 

W poniedziałek Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wraz z powiatowymi lekarzami weterynarii oraz policją, zlikwidowało hodowlę zwierząt prowadzoną w mieszkaniu w kamienicy. Na 30 metrach kwadratowych przebywały 94 buldogi francuskie. Część mieszkała w klatkach poustawianych w pokojach, inne chodziły po mieszkaniu. Ich stan, już na pierwszy rzut oka, wydawał się fatalny. Zwierzęta były poranione, oblepione odchodami. Wszystkie wymagały opieki weterynaryjnej. Jak się później okazało, mają choroby uszu, oczu, skóry. 

reklama

Wszystkie zwierzęta zostały w trybie pilnym zabrane. Ich właścicielka nie mogła zrozumieć powodów interwencji i nie zgadzała się z zarzutami. Była to tego stopnia zdenerwowana, że potrzebna była pomoc medyczna. We wtorek kobieta usłyszała zarzuty znęcania się nad 94 zwierzętami. Ponadto, prokurator zastosował wobec niej policyjny dozór, zakaz opuszczania kraju oraz zobowiązał ją do powstrzymywania się od prowadzenia działalności związanej z posiadaniem zwierząt, opieką nad nimi i ich sprzedażą. Teraz okazuje się, że zarzuty mogą być poszerzone. Powód? W kamienicy odnaleziono kolejne szczeniaki. Stan, w jakim obecnie są te zwierzęta, szokuje i bulwersuje. 

reklama

Kolejne psy w kamienicy w Łodzi. Uratowało ich skomlenie. Szczeniaki w stanie agonalnym 

Dzień po tym, jak 43-latka usłyszała zarzuty, łódzki TOZ dostał anonimowe zgłoszenie, że do kamienicy są wnoszone kolejne zwierzęta. Na miejsce natychmiast udali się inspektorzy razem z lekarzami weterynarii i policją. 

Trudno nam było w to uwierzyć, ale oczywiście bardzo poważnie potraktowaliśmy to zgłoszenie

 - opowiada nam Amanda Chudek, szefowa łódzkiego towarzystwa. Jak dodaje, do mieszkania weszli policjanci, którzy stwierdzili, że nie ma tam zwierząt. Jednak zanim interweniujący opuścili kamienice, usłyszeli skomlenie, które dochodziło z lokalu obok. 

Okazało się, że kobieta ukryła 15 szczeniąt u sąsiadki. Lekarze weterynarii natychmiast przystąpili do oględzin zwierząt. Okazało się, że ich stan jest tragiczny. Wszystkie były odwodnione. Kobieta w rozmowie z policjantami tłumaczyła, że po doniesieniach medialnych, koleżanka oddała jej psy, które niedawno się urodziły, a ona je tylko miała na przetrzymaniu

reklama

 - słyszymy. Zwierzęta natychmiast trafiły do lecznicy. Były w stanie agonalnym. Jeden buldożek nie przeżył nocy. Życie innych wciąż jest zagrożone. Najmłodsze mają około 4 tygodni, najstarsze niewiele ponad 6. Wszystkie powinny być jeszcze przy matce, a właściwie matkach, bo wiadomo, że pochodzą z różnych źródeł. Amanda Chudek przyznaje, że teraz trwają poszukiwania suczek, które urodziły. Tym zajmuje się już policja. 

Łódź: Zbierali na prawnika dla właścicielki. Zmienili zdanie

Tuż po zlikwidowaniu pseudohodowli, która znajdowała się w kamienicy w dzielnicy Dąbrowa, znalazła się grupa ludzi, która broniła właścicielki zwierząt. Były to osoby, które w przeszłości brały od niej psy. Chwalili jej poświęcenie wobec czworonogów, tłumaczyli, że zawsze służyła im radą, a szczeniaki, które od niej brali, były zdrowe i zadbane. 

reklama

Jednak teraz, wobec faktów i dowodów, jakie przedstawiają obrońcy zwierząt oraz policja, zmienili oni zdanie. Jak słyszymy, dali się jej zwieść.

Jesteśmy w szoku. Mamy swoją grupę w mediach społecznościowych i każdy, kto znał panią A. nie może uwierzyć, że tak wygląda sytuacja. Ale widzimy już, że zostaliśmy oszukani. Sami zadajemy sobie mnóstwo pytań, jesteśmy w zbulwersowani

 -  opowiada jeden z właścicieli buldożków zakupionych w pseudohodowli. Na początku jednak, obrońcy, nie chcąc wierzyć w winę kobiety, zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pomoc prawną dla niej. Kiedy okazało się, na jaką skalę ona działała, ile miała zwierząt i w jakich warunkach one żyły, postanowili zmienić jej cel. Nadal zbierają środki, jednak teraz mają ona zostać przeznaczone na leczenie buldożków. 

Chociaż tak możemy pomóc

 - słyszymy. Inny członek grupy mówi nam, że już w 2019 roku pani A. przyznała, że wie, że interesują się nią obrońcy zwierząt. Mówiła jednak, że nic jej nie mogą zrobić. Była bardzo pewna siebie. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama