Monika Szewczyk: Czy powinno się używać określenia właściciel zwierzęcia? Zdaje się, że od niedawna ludzie zwracają uwagę na różnicę między słowem właściciel a opiekun. Niektórzy mówią o sobie nawet rodzic.
Joanna Janiszewska: Rodzic wydaje mi się nieodpowiedni, bo my jednak nie jesteśmy spokrewnieni z tymi zwierzętami, to jest troszkę za bardzo uczłowieczanie. Myślę, że to jest kwestia wyboru, opiekun oczywiście brzmi bardziej sympatycznie, ale z prawnego punktu widzenia jest też właścicielem zwierzęcia. Ale samo słowo opiekun jest zdecydowanie przyjemniejsze.
Zacznę od pytania o Pani pracę – jak być dobrym weterynarzem?
Najważniejsze, to umiejętność komunikowania się z właścicielem, to już jest połowa sukcesu. Jak się dobrze skomunikujemy, właśnie z opiekunem – będzie wiedział, co do niego mówimy, o co pytamy, będzie miał przeświadczenie, że jesteśmy po to, żeby pomóc jego zwierzakowi, to już będzie dużo, bo będzie chciał współpracować. Należy także bardzo dokładnie tłumaczyć co się dzieje z ich zwierzakiem, dlaczego tak się dzieje, dlaczego podajemy takie leki, a nie inne, jak je dawkować, jak pomagać zwierzakowi w różnych sytuacjach. Świadomy właściciel, to właściciel, który będzie umiał temu zwierzęciu pomóc i będzie wiedział, że te leki, które ma przepisane musi podać, a nie uzna, że pupil czuje się już lepiej, więc nie trzeba przedłużać leczenia. Świadomy właściciel będzie w stanie poprowadzić razem z lekarzem leczenie takie, jakie powinno ono być – to, że my zdiagnozujemy chorobę i przepiszemy leki, to jest połowa sukcesu, bo później to właśnie właściciel zostaje ze zwierzakiem i musi się nim zaopiekować. Do pracy weterynarza trzeba mieć też masę cierpliwości, zarówno do zwierząt jak i opiekunów, oczywiście połączone właśnie z dobrą komunikacją. Jako weterynarz trzeba się też cały czas dokształcać. Medycyna weterynaryjna, tak samo jak medycyna ludzka, nie stoi w miejscu, idzie cały czas do przodu i trzeba za tą wiedzą nadążyć i tak samo edukować właścicieli, ponieważ czerpią swoją wiedzę właśnie z tego co od nas usłyszą i z internetu, na co także trzeba zwracać uwagę. Jednak ja myślę, że nie można być specjalistą we wszystkim, więc przyda się też współpraca z innymi lecznicami, w których są inne specjalizacje i w niektórych przypadkach potrafią lepiej pomóc danemu pacjentowi.
Na co należy zwrócić uwagę, zwłaszcza podczas obecnej pory roku, aby jak najlepiej zadbać o naszych pupili?
Dla małych piesków zdecydowanie ubranka, ale starajmy się też uważać i ich nie przegrzewać. Czasami przy 10 stopniach na dworze przychodzą pieski ubrane w puchowe kurteczki. Ale należy zwrócić uwagę, że jeśli jest to malutkie zwierzę, które waży w granicach dwóch kilogramów i wychodzi na dwór, gdzie jest zimno, mokro, piesek się trzęsie, to faktycznie jakieś ubranko tak. Oczywiście tak jak dla ludzi, tak dla zwierząt są też specjalne preparaty, które można podawać – wzmacniające odporność, zwłaszcza dla zwierząt, których właściciele wiedzą, że mają tendencje do przeziębień czy infekcji dróg oddechowych, to oczywiście można podawać. Jednak lepiej nie działać na zaś od razu.
Jakich pacjentów jest najwięcej?
Najczęściej pacjentami są oczywiście małe, rasowe pieski. Wszystkie rasy miniaturowe, które powstały stosunkowo niedawno i ważą około 2 kilogramów. To są psy, które niestety mają dużo wad czy obciążeń genetycznych. Jest to generalnie skłonność do chorób, bardzo częste problemy z uzębieniem np. u yorków, problemy z drogami oddechowymi u psów ras krótko czaszkowych, a tych piesków jest coraz więcej, w związku z tym te problemy też narastają. Jeśli chodzi o najczęstsze choroby to też problemy skórne – to będzie kwestia rasowych psów, ale to też jest nasz problem trochę cywilizacyjny. Mam tu na myśli sposób karmienia czy styczność z chemią, tym samym coraz więcej psów się uczula i ma problem z alergiami.
A jakie są najczęstsze błędy w opiece nad psami/kotami?
Najczęstszym błędem będzie chyba przekarmianie, tu problemem jest też dzielenie się swoim jedzeniem, resztkami ze stołu z pupilem. Choć wydaje mi się, że to już jest coraz mniejszy problem. Zależy jak na to spojrzeć, ale błędem może być także przesadne uczłowieczanie zwierzaka i to też im wcale nie służy.
Co dokładnie oznacza uczłowieczanie?
To znaczy, że traktują zwierzęta trochę za bardzo jak ludzi, a to są zwierzęta, które mają swoje, określone zwierzęce potrzeby. Uczłowieczanie ma też związek z przekazywaniem naszych uczuć, emocji, a nawet ich kopiowaniu przez zwierzęta. Traktowanie zwierząt jak ludzi może spowodować, że to zwierzę nie będzie się dobrze czuło, możemy zrobić z takiego zwierzaka kalekę emocjonalną, jeżeli za bardzo będziemy do niego podchodzić jak np. do małego dziecka. Często problemem jest także bagatelizowanie pierwszych objawów chorób, bo „nic mu nie będzie”, „poczekajmy parę dni”.
Czy wizyta u weterynarza powinna mieć miejsce jedynie w przypadku nagłej sytuacji, czy wskazane są okresowe, kontrolne wizyty?
Zwierzęta też potrzebują okresowych badań, niekoniecznie od małego, ale kiedy zaczynają wchodzić w taki średni wiek, to raz w roku należy odbyć wizytę kontrolną – zrobić podstawowe badania krwi, sprawdzić czy nic się nie dzieje. Pewne choroby, tak samo jak u ludzi, dużo łatwiej wyleczyć wcześniej, albo im zapobiegać, bo później, już widząc, że coś się dzieje, mamy ograniczone pole manewru.
Po czym poznać, że nasz pupil nie czuje się najlepiej?
Każdy właściciel sam zobaczy zachowanie, które odbiega od normy, oczywiście musi to być opiekun, który czujnie obserwuje swojego pupila. Teraz, w czasie pandemii było to bardzo fajnie widać, bo właściciele spędzając dużo więcej czasu ze swoimi kotami i psami, dużo szybciej wychwytywali pewne rzeczy. Jednak najczęściej takimi objawami może być to, że zwierzę nie chce jeść, mogą się chować, nie chcą się bawić, stronią od człowieka lub przeciwnie, potrzebują więcej uwagi. Oczywiście takie objawy jak biegunka, wymioty, to już objawy przy poważniejszych problemach. Dodatkowo, na przykład koty nie płaczą, nie będą nam pokazywać bólu ani przez miałczenie ani konkretne dźwięki – przynajmniej w większości przypadków. Podsumowałabym to jako zmiana rutynowego zachowania pupila – kiedy robi coś, czego na co dzień nie robił. Każda choroba i jej objawy są różne, dlatego trzeba być czujnym.
Jak opisałaby Pani pracę weterynarza? Które momenty są najtrudniejsze?
Najtrudniejsze jest na pewno to, że pacjent nie powie z jakim problemem przyszedł, a właściciel nie zawsze dobrze zinterpretuje jego zachowania i objawy. To jest zawsze bardzo duże wyzwanie przed lekarzami weterynarii, żeby te objawy przełożyć na diagnostykę. Człowiek przyjdzie i powie, co dokładnie go boli – ręka, noga czy brzuch, a opiekun przyjdzie ze zwierzęciem i powie „Mój pies nie chce jeść” i tu dopiero pojawiają się pytania – czy boli go brzuch, czy boli go ząb czy się zatruł? Musimy sami dojść po objawach do tego co temu zwierzęciu jest, bo on sam nam nic nie powie.
Pamięta Pani najsmutniejszy dzień w pracy?
Najsmutniejsze momenty to te, w których wiemy, że zwierzęciu można spróbować pomóc, a właściciel nie decyduje się na leczenie, bo z góry zakłada, że go nie stać. To jest naprawdę trudne, bo o ile możemy pomagać, odsyłać do różnych fundacji, to jeżeli przyjdzie np. emerytka z określoną emeryturą i ma dużego pieska, który wymaga operacji lub bardzo drogiego leczenia, a takiej osoby na to nie stać, to czasami z góry mówi, że nie będzie tego psa leczyć. Oczywiście przykre są też te okoliczności, kiedy leczymy jakiegoś pacjenta wiele, wiele lat, znamy go od szczeniaka i przychodzi ten moment, kiedy trzeba się z nim rozstać. Wiadomo, że w takiej sytuacji należy pomóc temu zwierzęciu, żeby nie cierpiało, ale zawsze są to trudne emocje.
A czy w niektórych przypadkach weterynarz może odmówić uśpienia?
Tak, zdarzają się takie sytuacje. Ludzie potrafią przyjść i chcą „pozbyć się problemu” – pies jest stary, więc trzeba go uśpić, dużo szczeka, więc trzeba go uśpić, czasami powodem jest także wyjazd za granicę, gdzie właściciel nie chce zabierać zwierzaka. Na pewno i zdecydowanie każdy weterynarz powinien odmówić uśpienia pacjenta, co do którego uśpienia nie ma wskazań. Nie mamy obowiązku, a nawet prawa usypiać zwierząt na życzenie właściciela, jeżeli jego stan zdrowia nie wskazuje na to, że jest to humanitarne rozwiązanie. Są to zawsze trudne sytuacje, mam na myśli rozmowy z takimi osobami, bo są najczęściej bardzo wzburzeni - „Ale jak to, to jest mój pies, ja decyduję o tym, że chcę go uśpić.” Przepisy jednak mówią o tym, że muszą być wskazane wytyczne do tego, aby uśpić zwierzę, a nie po prostu widzimisię właściciela, który chce się pozbyć jakiegoś tam problemu. Taka sytuacja odnosi się do zwierząt towarzyszących, problem zwierząt gospodarskich jest trochę bardziej złożony.
A z drugiej strony, jak wyglądał najlepszy dzień w pracy?
Dużo było świetnych dni w pracy, ale na pewno porody, które się dobrze kończą, wszystkie szczęśliwie zakończone operacje, zwłaszcza trudne, gdzie jest wysokie ryzyko. To jest ogromna satysfakcja. Oczywiście też momenty, kiedy pacjenci przychodzą następnego dnia, właśnie po ciężkiej operacji i czują się dobrze, widać, że jest mu zdecydowanie lepiej. To są takie sytuacje, kiedy najbardziej się cieszymy. I kiedy później pacjent znowu wraca, nie boi się wejść, po prostu przychodzi z właścicielami w odwiedziny podczas spaceru.
Czy teraz, przed okresem świąteczno-noworocznym, ma Pani jakieś rady dla właścicieli?
Na pewno nie należy czekać do dnia Sylwestra z przyjściem po leki czy preparaty uspakajające i wyciszające. To jest największy błąd jaki możemy zafundować naszym zwierzakom – jeśli wiemy, że one się boją, to warto przyjść nawet na początku grudnia, a najpóźniej w połowie grudnia, porozmawiać o możliwościach wyciszenia zwierzaka, który się boi. Podanie leków w dniu Sylwestra bardzo często jest pomysłem mocno spóźnionym, bo nie wszystkim zwierzakom możemy podać silniejsze leki, a one też nie zawsze na tyle pomogą temu psu, żeby on się naprawdę nie bał. Najczęściej są to preparaty, które musimy podać wcześniej.
Zdarzyły się Pani podrapania bądź ugryzienia przez pacjentów?
No pewnie, że się zdarzyły! Najczęściej drapią oczywiście koty, gryzą psy – bo to jest ich sposób na obronę. Trzeba się starać unikać takich sytuacji, uczulać właścicieli psów, aby mieli smycz, kaganiec, umieli opanować swoje zwierzaki. Jeśli znam pacjenta i wiem, że jest miły i przyjazny, to mogę sobie pozwolić na to, żeby był np. bez kagańca, choć też bywa różnie. Jeżeli właściciel wie, że zwierzę się bardziej boi, że coś jest nie tak, to powinien zadbać o spokój zwierzęcia – ja też muszę zadbać o swoje zdrowie, mam tylko dwie ręce i w sytuacji agresywnego pacjenta musi być ten kaganiec. To jest dla dobra zarówno mojego jak i psa – jeśli on zrobi mi krzywdę, to nie będę mu w stanie pomóc, jeśli będzie się bardzo rzucał, ja będę się bała przy nim cokolwiek zrobić, to też mu nie pomogę. Jakichś wielkich ran wojennych nigdy nie odnosiłam, ale zdarzały się różne udrapnięcia.
Jak w takim razie uspokoić naszego futrzaka przed wizytą u weterynarza?
To też wszystko zależy od zwierzaka, przede wszystkim właściciel już na etapie wychodzenia z domu, jeśli jest taka możliwość, powinien wszystko robić na tyle spokojnie, na ile się da. Jeśli właściciel jest spokojny i się nie stresuje, to zwierzę też będzie dużo spokojniejsze, bo będzie miało w tym właścicielu oparcie. Oczywiście są leki, które mogą pomóc pacjentom w wyciszeniu się, ale nie zawsze jest to możliwe, bo jeśli przychodzi pacjent, który jest chory, źle się czuje to trudno od razu podawać mu leki uspakajające.
Jak opiekun powinien przygotować się do wizyty?
Opiekunowie powinni starać się jak najlepiej zaobserwować swoje zwierzę przed wizytą, aby móc odpowiedzieć na jak najwięcej pytań. Jak pupil się wypróżnia, czy je normalnie, czy pije, jak się zachowuje – im więcej informacji przekaże nam właściciel, tym łatwiej jest nam wystawić diagnozę. Czasami są to drobne szczegóły, które mogą bardzo dużo wnieść np. od jakiegoś czasu dzieje się coś niepokojącego. Dobrze, jeśli opiekunowie przychodzą z książeczkami zdrowia, wcześniejszą dokumentacją leczenia, ale przed wszystkim ważne jest właśnie, aby odpowiadali szczegółowo na pytania, które zadajemy.
I ostatnie pytanie – jak być mądrym i kochającym opiekunem?
Przede wszystkim trzeba mieć dużo cierpliwości do tego zwierzęcia – trzeba wiedzieć, że on też może mieć gorszy i lepszy dzień, tak samo jak i my. Trzeba się starać dowiedzieć jak najwięcej o potrzebach, zarówno tych fizycznych jak i behawioralnych, bo każde zwierzę, niezależnie czy to będzie pies, kot czy świnka morska – ma swoje potrzeby emocjonalne, mieszkaniowe, żywieniowe itd. Trzeba czytać jak najwięcej o swoim pupilu – ze zrozumieniem i z odpowiednich źródeł, żeby zapewnić zwierzakowi jak najwłaściwsze warunki. Trzeba poświęcać mu też dużo czasu, w granicach oczywiście rozsądku, ponieważ zwierzęta także potrzebują przestrzeni. To nie jest tak, że chodząc cały dzień z psem na rękach on będzie szczęśliwy, zwierzęta też potrzebują czasu dla siebie.
CZYTAJ TAKŻE >>> Dobry weterynarz w Łodzi. Zobacz ranking na podstawie serwisu Znany Lekarz [top 10]
A Wy jakie macie zwierzęta? Podzielcie się zdjęciami w komentarzu poniżej! Zachęcamy do regularnego badania swoich pupili, najlepiej w łódzkich lecznicach, gdzie nie brakuje lekarzy weterynarii o wielkich sercach.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.