Puste miejsce przy wigilijnym stole
Święta Bożego Narodzenia to czas, kiedy wreszcie mamy chwilę odpoczynku oraz wytchnienia od trudów i znojów dnia codziennego. Wigilia jest idealnym dniem na to, aby spotkać się całą rodziną przy wspólnym posiłku. Uginający się od pysznych dań stół zachęca, by choć na chwilę przestać rozmyślać o idealnej sylwetce. A przepiękna choinka i mnóstwo prezentów wprowadzają nas bez wątpienia w świąteczny klimat.Często podczas wigilijnej kolacji przy stole pozostawiamy jedno wolne nakrycie, przy którym nie siada żaden z domowników. Tradycję tę praktykuje wielu Polaków, ale nie każdy zdaje sobie sprawę, jaki jest jej sens.
Kiedyś sądzono, że 24 grudnia do kolacji zasiada wraz z nami duch bliskiej osoby, która niedawno zmarła. Dlatego właśnie zostawiano dodatkowe talerze i sztućce. Później dopiero zaczęto wierzyć, że do naszych drzwi zapuka zbłąkany wędrowiec lub niespodziewany gość, który może potrzebować schronienia oraz posiłku w wigilijny, mroźny wieczór.
Niespodziewany gość w Wigilię - sonda wśród łodzian
Polacy od wieków są uważani za bardzo gościnny naród. W naszym państwie popularne jest również przysłowie "gość w dom, Bóg w dom". Postanowiliśmy sprawdzić sens tego powiedzenia. Zapytaliśmy kilku łodzian o to, czy w czasie Wigilii wpuściliby do swojego mieszkania nieznajomego przybysza.
- Zawsze zostawiam wolne miejsce dla niespodziewanego gościa, ale robię to tylko z powodu tradycji. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś obcy człowiek stanął przed moimi drzwiami w Wigilię i chciał wejść do środka. Gdyby tak się zdarzyło, na pewno bym go nie wpuściła. Przecież to zupełnie obca osoba! Bałabym się, że może mi się stać jakaś krzywda - mówi pani Leokadia z Kozin.
Niektórzy jednak mają zupełnie inne zdanie w tej kwestii.
- Szczerze? Wpuściłbym do domu obcego przybysza. Uważam, że nikt nie powinien spędzać Wigilii w samotności bez względu na to, jaką ma sytuację życiową oraz materialną. Osoby o dobrym sercu bez wątpienia powinny zostawić przy stole jedno dodatkowe miejsce na wypadek niezapowiedzianej wizyty. Dla organizujących Wigilię jest to niewielki wysiłek, a dla potencjalnego nieznajomego szansa na lepsze spędzenie tego wieczoru - mówi pan Tomasz, mieszkaniec Retkini.
Są również tacy, którzy przy nieznajomym mogliby czuć się niezbyt swobodnie.
- Nakrycie dla niespodziewanego gościa to tylko ozdoba. Nigdy w życiu nie wpuściłbym obcej osoby do siebie w Wigilię. Moja rodzina przy nieznajomym człowieku z ulicy mogłaby czuć się bardzo niekomfortowo. A przecież święta to czas na to, aby wspólnie dobrze się bawić w swoim gronie - mówi pan Krzysztof z Górnej.
Część łodzian uważa, że niespodziewany gość najprawdopodobniej w ogóle nie przyjdzie.
- W sumie to nigdy nie zastanawiałam się, co bym zrobiła w takiej sytuacji. Co roku kładę przy stole pusty talerzyk, bo rzeczywiście jakaś zbłąkana duszyczka może się pojawić. Ale raczej jest to niemożliwe. Czy bym takiego wędrowca do siebie wpuściła? Pewnie tak, zawsze to jakieś dodatkowe towarzystwo - mówi z uśmiechem pani Stanisława, mieszkanka Widzewa.
A Wy co o tym sądzicie? Jak byście się zachowali, gdyby nieznajomy pojawił się w wigilijny wieczór przed Waszymi drzwiami? Komentujcie!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.