reklama
reklama

Kto strzela do kotów pod Aleksandrowem? Jest coraz więcej zgłoszeń [zdjęcia]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Łódzkie Nieznany sprawca strzela do kotów w Rąbieniu w okolicy Aleksandrowa Łódzkiego. Jedno zdarzenie miało miejsce 4 kwietnia 2023. Inne cztery lata temu w tej samej okolicy. Kto strzela do zwierząt z wiatrówki?
reklama

Kiki nie przeżył 

5 kwietnia Jola Lewandowska umieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych plakat ze zdjęciami swojego kota. Napisała na nim, że szuka sprawcy zabójcy jej kota. Zwierzę zostało postrzelone śrutem z wiatrówki. Zrozpaczona właścicielka opisuje, że jej kot po tym zdarzeniu miał operację, której nie przeżył. Jola Lewandowska oferuje nagrodę za złapanie sprawcy.  
- Kiki był adopciakiem. Przywiozłam go z ośrodka w Jasionce. Był tak kochanym kotkiem. Traktowaliśmy go z moim partnerem jak dziecko - opowiadała zrozpaczona właścicielka.

Jak pani Jola zauważyła, że z Kiki jest coś nie tak, postanowiła pojechać z nim do lecznicy. Był weekend i właścicielka nie mogła się dostać do polecanego lekarza. Pojechała z kotem do Łodzi lecznicy dla zwierząt. Na pierwszy rzut oka, nie było wiadomo, co zwierzęciu dolega. Zrobiono RTG i tym samym "winowajcę" złego samopoczucia kota. Był to śrut. Trzeba było natychmiast operować.

- Po 1.00 w nocy zadzwoniono do mnie z lecznicy, że Kiki nie przeżył operacji. Nogi się pode mną ugięły - mówi pani Jola.

O całym zdarzeniu mieszkanka powiadomiła policję.

- 7 kwietnia dostaliśmy zgłoszenie o postrzeleniu kota w Rąbieniu - mówi mł. asp. Łukasz Krzemień, oficer prasowy KPP w Zgierzu.

Jola Lewandowska i Jacek Grabowski, społecznik z Aleksandrowa Łódzkiego oferują nagrody za wskazanie sprawcy ataków na koty. Mieszkaniec przeznacza na ten cel 3000 zł. 

Inna kotka postrzelona w okolicy

Jak się okazuje, postrzelony kot Joli Lewandowskiej nie jest jedynym zwierzęciem, które zostało potraktowane śrutem. Do podobnego zdarzenia doszło cztery lata temu w tej samej okolicy. Kotka pani Beaty również została postrzelona z wiatrówki. Miała więcej szczęścia niż Kiki i żyje do dziś. Feralnego dnia cztery lata temu, kotka pani Beaty, wróciła do domu w kiepskim stanie. Córka mieszkanki położyła zwierzę na kocu i wykrzyknęła: 

- Mamo, krew się z niej leci - wspomina pani Beata.

Popędzili do weterynarza. Lekarz zlecił rtg, na którym widać pocisk ze śrutem. Do kotki strzelano dwa razy. Jedną kulę usunięto, drugiej nie. Nie zagraża ona zdrowiu i życiu. 

- Jako mieszkańcy jesteśmy przerażeni. Dzisiaj jest to kot, później będzie pies. A może niedługo ten ktoś zacznie strzelać do dzieci - obawia się pani Beata. 

Sytuacja się powtarza. Nieznany sprawca strzela do zwierzęcia z wiatrówki. Właściciele kota rozwieszają plakaty w okolicy i ataków nie ma przez jakiś czas. Potem się pojawiają np. po kilku miesiącach. Zgłoszenie o kotce pani Beaty było zgłaszane do straży miejskiej. 

Mieszkańcy mają pewne podejrzenia, kto może być sprawcą tych ataków na koty w okolicy.

 

 

 

reklama
Artykuł pochodzi z portalu tuzgierz.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama