reklama
reklama

Bliski współpracownik Putina wycofał wojska z Ukrainy i idzie na Moskwę. Dojdzie do puczu?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Bliski współpracownik Putina wycofał wojska z Ukrainy i idzie na Moskwę. Dojdzie do puczu? - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
3
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Polska i świat Jewgenij Prigożyn, zwany potocznie "kucharzem Putina", założyciel Grupy Wagnera, która na polu walki nie stosuje żadnych zasad, poinformował, że wycofał swoich żołnierzy z Ukrainy i zgromadził ich w Rostowie nad Donem. Twierdzi, że jeżeli jego żądanie nie zostaną spełnione, wraz ze swoimi ludźmi pojawi się w Moskwie.
reklama

Takiego scenariusza mało kto by się spodziewał. Jewgenij Prigożyn, uważany za jednego z najbardziej oddanych ludzi Putina, zwany jego "kucharzem", zmienił nagle front. Jak twierdzi, został przez Rosjan zdradzony.  - W przypadku wojny w Ukrainie ma miejsce taka sama korupcja, jak w przypadku wcześniejszych działań Grupy Wagnera w Afryce. Zostaliśmy okradzeni - uważa. 

Atak rakietowy na obóz Wagnera. "Został przeprowadzony przez siły podległe ministerstwu obrony" 

Sobotni ranek był niespokojny dla prezydenta Władimira Putin, który kilka godzin wcześniej dowiedział się, że jeden z jego bliskich współpracowników, na którego do tej pory mógł liczyć, zmienił nagle front i zamiast dalej mordować ludzi na Ukrainie, postanowił rozliczyć się z kremlowską władzą. Wszystko przez to, jak twierdzi założyciel Grupy Wagnera, że jego ludzie zostali w piątek zaatakowani.  "Jest wiele ofiar. Według naocznych świadków, atak został przeprowadzony od tyłu, co oznacza, że został przeprowadzony przez siły podległe ministerstwu obrony" - napisano na stronie związanej z bojówką. Dodano, że był to atak rakietowy i jest wiele ofiar. To tak bardzo rozsierdziło Prigożyna, że ten postanowił wycofać swoich ludzi z Ukrainy. 

W sobotę rano okazało się,  że Jewgienij Prigożyn przebywa w siedzibie głównej Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem. Stamtąd wystosował do Rosji swoje żądania - domagał się spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem sztabu generalnego Walerijem Gierasimowem.

Dopóki nie przyjadą, pozostaniemy i będziemy blokować Rostów nad Donem. Pójdziemy na Moskwę

 - poinformował i dodał, że pod kontrolą jego bojowników znajdują się "obiekty wojskowe w Rostowie, w tym lotnisko". Krótko po tym w mediach pojawiły się również doniesienia, że Grupa Wagnera przejęła kontrolę nad wszystkimi obiektami wojskowymi w Woroneżu, mieście położonym 500 km na południe od stolicy Rosji.

Putin oskarżył go o zdradę. Prigożyn mówi o "szumowinach" i kradzieżach sprzętu 

Na te informacje szybko zareagował rosyjski resort obrony, który wezwał wagnerowców, by wypowiedzieli posłuszeństwo Prigożynowi.  "Bunt, wszczęty przez niego przeciwko Kremlowi, został oceniony jako przestępcza awantura" - podkreślono. 

Krótko po tym orędzie do narodu wygłosił prezydent Putin. W swoim przemówieniu zachowanie bojówki nazwał "zdradą" i "ciosem w plecy". - Każdy, kto podniósł broń przeciwko armii, jest zdrajcą. Zrobię wszystko, by bronić Rosjan - mówił. 

Zamierzają popchnąć Rosję buntem ku klęsce i kapitulacji. Próbują zorganizować bunt, ale my pokonamy wszelkie próby i staniemy się jeszcze silniejsi

– stwierdził Putin.

Jeśli chodzi o zdradę ojczyzny, to prezydent jest w głębokim błędzie. Jesteśmy patriotami. Walczyliśmy i walczymy

- odpowiedział Prigożyn i dodał, że nikt z jego ludzi nie zamierza oddawać w ręce prezydenta, FSB lub kogokolwiek innego. Z ust szefa Grupy Wagnera padły również słowa o kradzieżach sprzętu wojskowego. -  Kiedy powiedzieli nam, że wybuchła wojna z Ukrainą, pojechaliśmy i walczyliśmy. Wtedy okazało się, że amunicja, broń, wszystkie pieniądze, które miały do nas trafić, zostały skradzione. Biurokraci nic tylko siedzieli i oszczędzali pieniądze. Teraz ich nie oszczędzają. Teraz używają samolotów, helikopterów, by zaatakować nasze kolumny.  Jesteśmy patriotami, a ci, którzy nam się dziś sprzeciwiają, to ci, którzy przyłączają się do szumowin - stwierdził na filmie umieszczonym na stronie bojówki. 

Pretensje do  Szojgu i Gierasimowa szef najemników miał już wcześniej. W maju ukazał się film, na którym pokazał swoich poległych ludzi: To są czyiś ojcowie i synowie. A te szumowiny, które nie dają amunicji, będą jedli ich zwłoki w piekle. Szojgu, Gierasimow, gdzie ta amunicja? - mówił wówczas. 

Światowi dowódcy komentują sytuacje w Rosji. "Rosja od dawna maskuje propagandę swoją słabość i głupotę swojego rządu"  

Sytuacje w Rosji od rana komentują również inni światowi przywódcy. Wśród nich jest również prezydent zaatakowanej Ukrainy. 

Każdy, kto wybierze drogę zła, niszczy samego siebie. Wysyła kolumny wojskowe, aby zniszczyć życie innego kraju - ale nie może powstrzymać ich przed ucieczką i zdradą, gdy życie się opiera.
- napisał w mediach społecznościowych Wołodymyr Zełenski. Jak dodał:  - Rosja od dawna maskuje propagandę swoją słabość i głupotę swojego rządu. A teraz jest tyle chaosu, że nie da się go ukryć żadnym kłamstwem. I to wszystko jedna osoba, która ciągle przeraża 1917 rok, choć nie jest w stanie doprowadzić do niczego innego. Słabość Rosji jest oczywista. Słabość na pełną skalę. A im dłużej Rosja trzyma swoje wojska i najemników na naszej ziemi, tym więcej chaosu, bólu i problemów będzie później miała. To też oczywiste. Ukraina jest w stanie ochronić Europę przed rozproszeniem rosyjskiego zła i chaosu.
 
Natomiast prezydent Andrzej Duda poinformował na Twitterze, że w związku z sytuacją w Rosji zwołał "konsultacje z Premierem i MON, a także z Sojusznikami".
 
W podobnym tonie brzmiał komunikat rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu. Jak przyznano USA śledzi rozwój wydarzeń w Rosji. – Będziemy konsultować się z sojusznikami i partnerami w tej sprawie – poinformowano i dodano, że ich zdaniem sprawa jest poważna. 
 
W sobotę po południu pojawiło się nowe nagranie, na którym Prigożyn twierdzi, że Rosjanie są po jego stronie. Jak mówił, jego grupa liczy 25 tysięcy żołnierzy. 
W sieci natomiast pojawiło się wiele zdjęć, na których widzimy, że Rosjanie ustawili na trasie do Moskwy wiele punktów kontrolnych. Natomiast na filmie umieszczonym na fun page'u "Służby w akcji" widzimy moment bombardowania składu paliw w rosyjskim Woroneżu. Rosjanie wysadzają własne skaldy paliwa, by nie dostały się w ręce grupy Wagnera. 
 

W sobotę mer Moskwy poinfromował, że wprowadzono stan zagrożenia terrorystycznego i przyznał, że "sytuacja jest skomplikowana". Ogłosił również poniedziałek dniem wolnym od pracy, ma to zminimalizować ryzyko. W mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że stolicę Rosji opuściło wiele oligarchów. BBC poinformował, że wydano nakaz aresztowania Prigożyna. 

Tymczasem jego bojówka ma być coraz bliżej stolicy. Według mediów zmierza tam 5 tysięcy najemników. Tymczasem doi zajętego przez nich Rostowa miała wkroczyć kadyrowcy, prywatna armia rządzącego Czeczenią Ramzana Kadyrowa, przyjaciela i zwolennika Putina. 

Natomiast Denis Nikitin, szef Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego, który walczy przeciwko Kremlowi, powiedział, że im oraz wagnerowcom przyświeca obecnie "ten sam cel".  - Jedyną szansą na unicestwienie reżimu prezydenta Rosji Władimira Putina jest zrobienie tego siłowo. Prigożyn doskonale to rozumie i właśnie to robi  - oświadczył i dodał, że wezwał wszystkich zwolenników do aktywnego zaangażowania się, które mogą w tym pomóc. 

AKTUALIZACJA: Agencja Reuters podała, że Łukaszenka z Putinem odbył rozmowę z Prigożynem. Po spotkaniu białoruska kancelaria poinformowała, że Prigożyn zgodził się zatrzymać przemarsz najemników przez terytorium Rosji. Potwierdził to szef wagnerowców. - Żeby uniknąć rozlewu krwi, zawracamy nasze konwoje do baz - przyznał.




WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu ddbelchatow.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama