reklama
reklama

Mandat za fotoradar nie do uniknięcia. Rząd chce odwrócić zasady

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Archiwum

Mandat za fotoradar nie do uniknięcia. Rząd chce odwrócić zasady - Zdjęcie główne

Rewolucja w karaniu kierowców? Ministerstwo szykuje kontrowersyjne zmiany | foto Archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i światZmieniające się realia na polskich drogach wymagają reform, które będą skutecznie odstraszać przed łamaniem przepisów. Planowane działania mogą budzić emocje, jednak ich zasadność wynika z twardych danych i rosnących wyzwań dla państwowego systemu egzekwowania prawa.
reklama

Z danych Komendy Głównej Policji jasno wynika, że jednym z najpoważniejszych zagrożeń na polskich drogach jest nadmierna prędkość. W 2024 roku aż 30 procent wszystkich wypadków drogowych zostało spowodowanych przez kierowców przekraczających dopuszczalne limity. To pokazuje, że mimo postępu technologicznego i wzrostu liczby fotoradarów, rzeczywiste bezpieczeństwo wciąż pozostawia wiele do życzenia.

Ministerstwo Infrastruktury stoi na stanowisku, że tylko realna i nieuchronna kara może wpłynąć na zmianę zachowań kierowców. Jak wskazał wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec:

– „Chcemy zwiększyć poczucie nieuchronności kary. Kierowca musi mieć świadomość, że jeśli przekroczy prędkość i zostanie zarejestrowany przez fotoradar, to konsekwencje są nieuniknione”.

reklama

Warto zaznaczyć, że Polska wciąż znajduje się w niechlubnej czołówce państw Unii Europejskiej pod względem liczby ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych – każdego roku ginie ponad 2 tysiące osób. Rząd przekonuje, że to statystyki, które wymagają zdecydowanej reakcji ustawodawczej.

Niska ściągalność – pięta achillesowa systemu

Pomimo postępów w technologii rejestrowania wykroczeń, państwo ma ogromne trudności w egzekwowaniu kar. System CANARD, opierający się na fotoradarach, kamerach na skrzyżowaniach i odcinkowym pomiarze prędkości, skutecznie identyfikuje naruszenia, ale nie doprowadza do ich skutecznego ukarania.

reklama

Dane Ministerstwa Infrastruktury wskazują, że od 40 do 50 procent mandatów wystawionych na podstawie nagrań nie zostaje nigdy opłaconych. Dzieje się tak głównie dlatego, że obecne prawo nie zmusza właściciela pojazdu do wskazania osoby, która prowadziła auto w momencie popełnienia wykroczenia. Wystarczy odmowa lub brak odpowiedzi, by system musiał umorzyć sprawę.

Brakuje efektywnych narzędzi do pociągania do odpowiedzialności sprawców, a dochodzenie ich tożsamości – szczególnie gdy pojazd jest użytkowany przez więcej niż jedną osobę – jest żmudne i nieopłacalne.

Zmiana logiki odpowiedzialności

Z tego powodu Ministerstwo Infrastruktury planuje odwrócić zasady odpowiedzialności. Właściciel pojazdu miałby być automatycznie uznawany za winnego wykroczenia, o ile nie udowodni, że to nie on siedział za kierownicą. Nowy system wymagałby od obywatela aktywnego działania i przedstawienia dowodów w swojej obronie.

reklama

– „Chcemy wprowadzić mechanizm, który uniemożliwi unikanie odpowiedzialności. Właściciel pojazdu ma wiedzę o tym, kto użytkował jego samochód i to on powinien to wykazać” – oświadczył Bukowiec.

System ten, choć radykalny, nie jest unikalny. W Niemczech i Francji stosuje się podobne zasady – i tam skuteczność egzekwowania mandatów osiąga nawet 95 procent. W tych krajach uznano, że społeczna potrzeba egzekwowania prawa drogowego przeważa nad wątpliwościami co do domniemania winy właściciela pojazdu.

Ostra reakcja ze strony biznesu

Propozycja resortu została chłodno przyjęta przez przedstawicieli biznesu. Szczególną krytykę wyrażają firmy leasingowe, przewozowe oraz przedsiębiorstwa logistyczne. W tego typu działalnościach jeden pojazd może być użytkowany przez kilku pracowników dziennie – czasem nawet bez formalnego potwierdzenia przekazania pojazdu. W takich warunkach przypisanie odpowiedzialności właścicielowi staje się ryzykowne i niesprawiedliwe.

reklama

Leasingodawcy dodatkowo podnoszą, że to oni, jako formalni właściciele, figurowaliby w systemie jako winni wykroczeń popełnionych przez klientów. W ich opinii reforma spowoduje konieczność utworzenia nowych baz danych użytkowników, specjalnych klauzul w umowach oraz śledzenia trasy pojazdów, co podniesie koszty i wydłuży procesy administracyjne.

– „To może doprowadzić do sytuacji, w której ludzie będą odpowiadać za coś, czego nie zrobili, tylko dlatego, że są właścicielami pojazdu. Trzeba bardzo uważać, by nie naruszyć konstytucyjnych zasad odpowiedzialności indywidualnej” – ostrzegają prawnicy, wskazując na ryzyko naruszenia podstawowych zasad konstytucyjnych.

Dialog przed decyzją

W obliczu kontrowersji resort zapowiada konsultacje społeczne i rozmowy z ekspertami. Choć nowe przepisy nie mają jeszcze daty wejścia w życie, Ministerstwo Infrastruktury sygnalizuje otwartość na poprawki i modyfikacje.

Jednym z kompromisowych wariantów jest podniesienie wysokości kar pieniężnych za brak wskazania kierującego pojazdem – bez konieczności automatycznego przypisywania winy właścicielowi. Takie rozwiązanie może być bardziej akceptowalne społecznie, jednocześnie zwiększając skuteczność egzekucji.

Nadchodzi nowe podejście do kar

Reforma może oznaczać przełom w egzekwowaniu przepisów drogowych. Jeśli zostanie przyjęta w zaproponowanej formie, może drastycznie ograniczyć przypadki unikania mandatów i zwiększyć respekt dla przepisów. Jednak jej powodzenie zależy od wyważenia interesów społecznych, prawnych i gospodarczych. W najbliższych miesiącach okaże się, czy rząd zdecyduje się na tak odważny krok.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo