Od 31 sierpnia "Historia i teraźniejszość", podręcznik szkolny prof. Wojciecha Roszkowskiego do nowo wprowadzonego przedmiotu, można kupić w 3500 placówkach Poczty Polskiej. Dzień wcześniej Ryszard Terlecki, wicemarszałek Senatu z PiS, zapowiadając w swoich mediach społecznościowych premierę podręcznika, zachęcał do jego zakupu:
Dbajmy o rzetelną wiedzę młodych Polaków, brońmy przed manipulacjami wrogów Polski.
Lektura podręcznika szybko pociągnęła za sobą wzburzenie wielu czytelników, a wywołana przez Terleckiego "manipulacja" stała się głównym słowem politycznej wymiany zdań.
Hit to nie podręcznik. To podręcznikowy przykład manipulacji
– napisał na Twitterze Maciej Gdula, poseł Lewicy.
Na temat podręcznika ostro wypowiedzieli się też liderzy innych partii.
Minister Czarnek i jego pomocnicy postanowili zamienić polską szkołę w pralnię dla mózgów naszych dzieci
– powiedział podczas swojego briefingu Szymon Hołownia, przewodniczący Polski 2050.
Wzburzenia nie ukrywał Donald Tusk, szef PO.
Tam jest wiele bardzo dziwnych, czasami strasznych, tez
– stwierdził 11 sierpnia podczas spotkania z mieszkańcami Jaktorowa.
Prof. Roszkowski o in vitro jako "hodowli ludzi"
Jak wskazał Donald Tusk, autor podręcznika miał określić in vitro mianem "hodowli ludzi".
W Polsce jest 70, 80, może 100 tysięcy – nie ma dokładnej statystyki – dzieci i dorosłych Polaków, żyjących tu, chodzących do szkół, być może już dzisiaj w każdej polskiej szkole jest jakieś dziecko z in vitro, kochane przez rodziców, przez dziadków i to dziecko dostanie do ręki podręcznik i przeczyta w tym podręczniku, że jest dzieckiem z hodowli, którego nikt nie kocha
– mówił lider PO.
Ten zbulwersował jednak nie tylko opozycję. Opinię Tuska podzieliła posłanka PiS, Joanna Lichocka:
W tym fragmencie jest demonstracyjny brak szacunku. Powinien zostać po prostu usunięty z tego podręcznika albo dalece mocno zmieniony po to, żeby nie było tam sformułowań, które mogą uderzać w godność dzieci poczętych w wyniku in vitro i ich rodziców
– stwierdziła na antenie radiowej Jedynki.
Roszkowski zaprzecza i zarzuca politykom manipulację
To właśnie fragment o in vitro stał się jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec podręcznika. Prof. Roszkowski w rozmowie z Interią zaprzeczał jednak temu, że w tekście chodzi o in vitro.
To słowo w ogóle nie pada. Hodowla dzieci w laboratoriach ma miejsce
– stwierdził Roszkowski. Na zarzut, że nie napisał tego wprost, powiedział, że "od tego jest inny przedmiot".
Jeśli komuś to, co napisałem, kojarzy się tylko z in vitro, to jest to operacja pod tytułem manipulacja
– dodał.
Na to, że "z tego fragmentu powinno się zrezygnować" przystał nawet minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek. Ostatecznie więc wydawnictwo Biały Kruk usunęło budzący kontrowersje fragment, biorąc pod uwagę "wolę uspokojenia nastrojów". Firma przyznała jednak, że nie zgadza się z jego krytyką oraz "niesłuszną interpretacją" i powołała się na rzekomą manipulację, jakiej dopuszczono się przy ocenie książki. Minister edukacji przyznał, że sam czasem się uśmiecha, czytając fragmenty podręcznika do HiT-u.
Polonistka: rasistowski ton autora
Do śmiechu nie jest jednak nauczycielom, którzy wskazują, że wątek o in vitro to nie jedyne potknięcie autora książki.
W podręczniku jest mnóstwo fragmentów, które mnie po prostu bulwersują. W rozdziale zatytułowanym "Problemy rasowe jako przyczyna buntu w USA" pojawiają się sformułowania takie, jak "ruch murzyński" zamiast "ruch na rzecz praw obywatelskich". Po tym autor dokłada jeszcze swoje przemyślenia, że słowo "Murzyn" zostało w nieuprawniony sposób obarczone jakąś złą estymą i uznaje się je teraz za obelżywe. Ubolewa, że nie można go już swobodnie używać
– mówi Renata Czaja-Zajder, nauczycielka języka polskiego i etyki, członkini inicjatywy "Protest z Wykrzyknikiem".
To Rada Języka Polskiego odradza używania tego słowa, uznaje je za rasistowskie. A przedstawiciele czarnoskórej społeczności w Polsce od dawna mówią, że to słowo ich obraża
– dodaje.
Konserwatyzm tak, gender studies - nie
Prof. Roszkowski zdecydował się w swoim podręczniku poruszyć także temat gender studies. Jednak, jak mówi polonistka, autor nie używa słowa studies (studia - gender studies to studia nad płcią kulturową), a "ideologia".
Zagadnienie znalazło się zresztą w rozdziale o ideologiach. Hasło "gender" zostało zestawione razem z nazizmem, komunizmem, feminizmem
– wskazuje.
Nauczycielka uważa, że podręcznik ma silne podłoże nacjonalistyczne. Jak mówi, pierwszy rozdział traktuje o tym, jak różne nacje zakłamują pamięć zbiorową, np. że Francuzi wypierają powszechną kolaborację z nazistami.
Wprost podkreślane są wartości konserwatywne i katolickie – autor w sposób oczywisty zakłada dogmat o istnieniu Boga i krytykuje wszystkie "ideologie", które go nie uznają
– mówi Renata Czaja-Zajder.
Zdjęcia z podręcznika rażą w oczy
Na zarzucaną przez wielu niestosowność publikacji składają się nie tylko kontrowersyjne opisy, ale też obrazy.
Na jednym zdjęciu są martwi ludzie, sztywni, ustawieni pod ścianą. Na kolejnym, żywy przerażony człowiek wciśnięty do zdjęcia z dwiema martwymi osobami. Na kolejnym, rozkładające się ciała. Jest też zdjęcie na sekundę przed strzałem w głowę oraz zdjęcie nagiego, głodnego dziecka. To ostatnie niby najmniej drastyczne, ale pokazuje jak bardzo autor nie rozumie tego, co to oznacza prezentowanie faktów z historii z szacunkiem dla godności jej osób
– zauważa dr nauk pedagogicznych, Iga Kazimierczyk, nauczycielka i aktywistka, która długo pracowała przy projektach z edukacji historycznej. Wskazuje, że z ilustracjami zawartymi w książce nie powinni mieć styczności 15-latkowie.
Jestem osobą dorosłą i trudno ogląda mi się te zdjęcia
– przyznaje pedagożka.
Jak stwierdza, podręcznik do HiT-u nie tylko jest pełen pogardy wobec "osób innych niż biały katolik czy heteronormatywny mężczyzna". Według pedagożki ilustracje w książce epatują niezrozumiałym okrucieństwem, pokazują najgorsze sceny wojenne, pozostawiając je bez komentarza.
To także pogarda dla ofiar oraz wrażliwości młodzieży
– stwierdza Iga Kazimierczyk.
Szkoły szukają innych rozwiązań. Czy łódzcy nauczyciele skorzystają z podręcznika?
Według raportu organizacji "Wolna Szkoła" 90 proc. placówek nie zdecydowało się na wprowadzenie kontrowersyjnego podręcznika prof. Roszkowskiego. Badania przeprowadzone przez wydawnictwo IBRiS pokazują, że również ponad 73 proc. Polaków ocenia go negatywnie. Jak sytuacja przedstawia się w szkołach w Łodzi? Czy nauczyciele zrezygnują z korzystania z kontrowersyjnej książki na lekcjach? Według informacji przekazanych przez UMŁ żadna z 46 łódzkich placówek prowadzonych przez samorząd nie będzie korzystać z podręcznika „Historia i Teraźniejszość”.
Podręcznik profesora Roszkowskiego budził wiele kontrowersji z uwagi na zapisy w nim zawarte, między innymi te dotyczące procedury in vitro. Apelowałam do dyrektorów szkół z prośbą aby nie korzystali z tej pozycji i cieszę się, że podjęli taką decyzję - mówi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, wiceprezydent Miasta Łodzi. - Przypomnę, że to dyrektorzy placówek decydują w tej sprawie, organ prowadzący czyli samorząd nie może niczego narzucać. Uważam, że to porażka ministra Czarnka, który osobiście zaangażował się w promowanie tej pozycji. Moim zdaniem, to wyraźny sygnał dla szefa resortu edukacji, że dalsze zmiany programów nauczania czy podręczników mijają się z celem.
Decyzja została podjęta po konsultacjach z z nauczycielami Historii i Teraźnijeszości oraz radami pedagogicznymi.
Prosiłem moich nauczycieli by dokładnie przeanalizowali tą pozycję zanim dokonają wyboru podręcznika. Zależało mi na tym, by była to ich samodzielna, autonomiczna decyzja - powiedział Bogusław Olejniczak, dyrektor XI LO w Łodzi. - Moi nauczyciele będą samodzielnie przygotowywać dla uczniów materiały potrzebne do tego przedmiotu i posiłkować się książką Wydawnictwa Szkolnych i Pedagogicznych
W piątek, 2 września, MEiN zatwierdziło więc kolejny podręcznik przygotowany tym razem przez Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne. Ma to być lepsza alternatywa dla książki Białego Kruka.
Zdecydowali się na nią nauczyciele z Liceum Ogólnokształcącego im. Janka Bytnara w Kolbuszowej.
Wiedzieliśmy, że są już prace i rekomendowaliśmy ten podręcznik, bo nauczyciele mieli możliwość zapoznania się z jego projektem wcześniej
– mówi Dariusz Fus, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Janka Bytnara w Kolbuszowej. Jak tłumaczy, szkoła czeka na wydruk książki, a od początku września historycy korzystają z różnych innych źródeł.
W momencie, kiedy podręcznik się już pojawi, będzie dostępny, na pewno się w niego zaopatrzymy
– zapewnia.
Nie wszystkie szkoły podjęły już jednak decyzję. Dyrektor Zespołu Szkół Agrotechniczno-Ekonomicznych w Weryni, Zbigniew Bogacz, o zatwierdzeniu przez MEiN podręcznika WSiP-u dowiedział się od nas.
Na razie pracujemy na różnych materiałach
– poinformował. Jak przypuszcza, "lada chwila decyzje zapadną". Jaki podręcznik zostanie wybrany, dyrektor z Weryni nie jest w stanie jeszcze powiedzieć.
Jak doniósł "Głos Nauczycielski", w wykazie podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego przez Ministerstwa Edukacji i Nauki pojawił się trzeci podręcznik do przedmiotu historia i teraźniejszość. To podręcznik SOP Oświatowiec Toruń dla szkół branżowych I stopnia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.