Maseczki w szkołach - kontrowersyjny temat
Noszenie maseczek wzbudza ogromne emocje w społeczeństwie. Część osób zasłania usta i nos, część nosi maseczkę na brodzie, część w ogóle jej nie ma. Teoretycznie jest obowiązek zakrywania ust i nosa w przestrzeni publicznej, m.in. sklepach, komunikacji zbiorowej, urzędach, ale rzeczywistość pokazuje, że jest problem z egzekwowaniem prawa.
Przez kilka miesięcy obowiązek wynikał z rozporządzenia, co pozwalało kwestionować podstawę prawną.
- Obowiązek wynika już z ustawy – przez wiele miesięcy rzeczywiście podstawa prawna obowiązku noszenia maseczki była wadliwa, ale od grudnia jest to uregulowana poprawnie - czytamy na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich.
Teoretycznie maski powinno nosić się także w szkołach. Przed startem roku szkolnego Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Zdrowia oraz Główny Inspektorat Sanitarny opracowały szereg wytycznych dla szkół - wśród nich jest noszenie maseczek. Czy jest to obligatoryjne?
- Maseczki dla uczniów przebywających w szkole – tylko decyzją dyrektora. Dyrektorzy szkół, odpowiedzialni za zapewnienie bezpieczeństwa, mogą wprowadzać regulaminem, procedurą obowiązek noszenia przez uczniów maseczek we wspólnych przestrzeniach, np. na korytarzach, w szatniach - czytamy na stronie Kuratorium Oświaty w Rzeszowie.
Interwencja w Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Gąbinie
W środę 24 listopada w Szkole Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Gąbinie interweniowali przedstawiciele Stowarzyszenia Obywatele Płocka i 2 matki dzieci uczęszczających do szkoły. Cała interwencja była transmitowana za pośrednictwem Facebooka.
- Jedna z dziewczynek nie uczy się w szkole już drugi tydzień, ponieważ pani dyrektor odmawia jej obowiązku szkolnego z powodu nienoszenia maseczki, mimo posiadania dokumentu o możliwości niezakładania jej - przedstawia sytuację realizator transmisji.
Panie nie zgadzają się z polityką dyrektorki, która zdecydowała się wprowadzić obowiązek noszenia maseczek wewnątrz placówki. Jak opisują kobiety, od półtora tygodnia ich dzieci nie są wpuszczane do szkoły. Ekipa chce rozmawiać z panią dyrektor. Ta jednak odmawia - nie zgodziła się na taką formę rozmowy - chodziło o maseczki i nagrywanie sytuacji.
Do gabinetu wszedł jednak Andrzej Mańkowski, właściciel restauracji, który rok temu wygrał sprawę sądową z Sanepidem.
Czytaj więcej: Restaurator z Płocka wygrał z sanepidem. Kara za otwarcie lokalu w czasie pandemii unieważniona
- Nadajemy sprawie status dochodzenia karnego. Nie będzie rozmawiała z nami - mówi. - Poinformowałem panią, że to powództwo karne, z art. 191 kodeksu karnego.
Zapowiedział zgłoszenie sprawy do prokuratury.
- Wyznacznikiem wejścia do szkoły jest maseczka, kawałek szmatki na twarzy, a za chwilę szczepioneczka. Pani dyrektor powiedziała, że jeśli będzie taka ewentualność, będzie wpuszczać tylko dzieci zaszczepione - mówi jedna z matek.
Jak mówią, rozmawiały z panią dyrektor, przedstawiały opinie prawne. Wskazują, że to krzywda dla dzieci - zarówno psychiczna, jak i fizyczna.
- Panie na lekcjach robią wykład na temat mojego dziecka z imienia i nazwiska. Straszy dzieci, że jeśli nie będą noszyć maski, to będą konsekwencje: wyrzucanie ze szkoły, niewpuszczanie na lekcje. Totalny terror maseczkowy w szkole jest - mówi kobieta.
Nie udało nam się porozmawiać z dyrektorką szkoły w Gąbinie ani rzecznikiem prasowym Kuratorium Oświaty w Warszawie.
Całą interwencję można zobaczyć tutaj.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.