reklama
reklama

Ta choroba, która atakuje znienacka. W lesie, na polu, pod domem

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Pixabay

Ta choroba, która atakuje znienacka. W lesie, na polu, pod domem - Zdjęcie główne

Osiedla i podwórka pod nadzorem. Gwałtowny wzrost przypadków tej choroby | foto Pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Polska i światChoć kleszcze od zawsze były obecne w polskim krajobrazie, nigdy wcześniej ich obecność nie była tak intensywna i tak niebezpieczna. Zmieniający się klimat, urbanizacja oraz wzrost liczby zwierząt domowych sprawiły, że zjawisko dotychczas kojarzone z leśnymi polanami i gęstwinami zaczyna coraz bardziej dotykać mieszkańców miast. Eksperci ostrzegają – mamy do czynienia z rekordową inwazją, której skutki mogą być tragiczne.
reklama

„W tej chwili 90 procent ukłuć przez kleszcze ma miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie miejsc zamieszkania – w przydomowych ogrodach, parkach miejskich czy na działkach rekreacyjnych” – alarmują badacze. To obala dawny mit, że zagrożenie czai się wyłącznie w dzikich rejonach natury. W istocie dziś kleszcze można spotkać niemal wszędzie – i to nie tylko latem.

Z danych Państwowego Zakładu Higieny wynika jasno, że problem narasta lawinowo. W 2019 roku zdiagnozowano 265 przypadków kleszczowego zapalenia mózgu (KZM). Pięć lat później, w 2024 roku, liczba ta wzrosła do 793. To niemal trzykrotny wzrost, który nie daje złudzeń – sytuacja jest poważna. Co gorsza, według najnowszych raportów z pierwszego kwartału 2025 roku, tylko do końca marca odnotowano już prawie 200 nowych przypadków. Jeśli ten trend się utrzyma, Polska stanie przed rekordowym bilansem zachorowań.

reklama

Klimat sprzyjający zagrożeniu

Jedną z głównych przyczyn tego gwałtownego wzrostu jest ocieplenie klimatu. Kleszcze giną dopiero przy temperaturach sięgających minus 35 stopni Celsjusza. Takie warunki w polskich zimach już dawno przestały występować. Wręcz przeciwnie – łagodne zimy umożliwiają tym pajęczakom przetrwanie sezonu i aktywność praktycznie przez cały rok. Naukowcy zaobserwowali przypadki aktywnych kleszczy nawet w styczniu i lutym – co dekadę temu byłoby niemal nie do pomyślenia.

Kleszcze często trafiają do naszych domów nie przez bezpośredni kontakt z przyrodą, lecz za pośrednictwem zwierząt domowych. Psy i koty, które codziennie wychodzą na spacery, stają się idealnymi nosicielami – nieświadomie przenoszą pasożyty do wnętrza mieszkań. Dlatego systematyczne zabezpieczanie pupili staje się nie tylko dbałością o ich zdrowie, ale również o zdrowie wszystkich domowników.

reklama

Na rynku dostępne są różne środki chroniące zwierzęta przed kleszczami: od kropli i tabletek, po obroże czy zastrzyki. Koszt takiej ochrony jest niewielki w porównaniu z leczeniem ciężkich chorób odkleszczowych.

KZM – podstępna i niebezpieczna choroba

Kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) to choroba wirusowa, której pierwsze objawy mogą być mylące. Gorączka, bóle mięśni i ogólne osłabienie przypominają zwykłe przeziębienie. Ta faza trwa zwykle około tygodnia, ale u niektórych chorych może się wydłużyć nawet do 28 dni. Dla większości osób to koniec infekcji. Niestety, u części pacjentów wirus przenika do układu nerwowego, co prowadzi do neuroinfekcji.

reklama

W takim przypadku rozwija się zapalenie opon mózgowych, a w skrajnych przypadkach – zapalenie pnia mózgu czy nerwów obwodowych. To stan wymagający hospitalizacji i intensywnego leczenia. „Nawet łagodne przejście zakażenia wirusem KZM może prowadzić do długofalowych problemów. Pacjenci często doświadczają utrzymujących się przez miesiące, a nawet lata, bólów głowy, zaburzeń koncentracji, problemów z pamięcią oraz chronicznego zmęczenia.”

Najpewniejszym sposobem ochrony przed KZM jest szczepienie. I choć koszt pojedynczej dawki wynosi około 200 zł, to pełna ochrona wymaga przyjęcia trzech dawek podstawowych oraz dawek przypominających. W obecnej sytuacji epidemiologicznej ta inwestycja może jednak okazać się kluczowa – dla zdrowia, a nawet życia.

reklama

Nowością, która znacznie ułatwia dostęp do szczepień, jest możliwość ich wykonania w aptekach. Farmaceuci posiadający odpowiednie kwalifikacje mogą obecnie zarówno wystawiać recepty, jak i wykonywać szczepienia, co likwiduje barierę organizacyjną i czasową.

Profilaktyka codzienna – nasze pierwsze zabezpieczenie

Obok szczepień, nieoceniona jest codzienna ostrożność. Noszenie ubrań zasłaniających ciało, stosowanie repelentów oraz dokładne sprawdzanie skóry po pobycie na zewnątrz to podstawowe środki ochrony. Szczególnie wrażliwe miejsca to okolice pach, pachwin, uszu, karku oraz głowy – zwłaszcza u dzieci.

W razie znalezienia kleszcza należy go jak najszybciej usunąć, najlepiej za pomocą specjalnych pęset lub lassa, zdezynfekować miejsce ukłucia i obserwować przez kolejne dni.

Borelioza – cichy towarzysz zagrożenia

Choć w ostatnim czasie wiele mówi się o KZM, równie groźna pozostaje borelioza. Ta bakteryjna choroba daje objawy w postaci charakterystycznego rumienia wędrującego, choć nie zawsze się on pojawia. Borelioza może prowadzić do zapalenia stawów, zaburzeń neurologicznych, a nawet problemów kardiologicznych.

W przeciwieństwie do KZM, przeciwko boreliozie nie istnieje szczepionka, co sprawia, że profilaktyka i szybka reakcja po ukłuciu kleszcza mają tu jeszcze większe znaczenie.

Działania lokalne i ogólnokrajowe

W odpowiedzi na rosnące zagrożenie, niektóre samorządy wdrażają lokalne programy profilaktyczne. Dotyczą one zarówno edukacji mieszkańców, jak i praktycznych działań takich jak koszenie traw w parkach czy stosowanie naturalnych środków odstraszających kleszcze.

Niestety, szczepienia przeciwko KZM nie są objęte refundacją Narodowego Funduszu Zdrowia, co ogranicza ich dostępność dla wielu Polaków. Część samorządów próbuje jednak temu zaradzić, oferując dofinansowanie dla wybranych grup – np. seniorów czy pracowników leśnych.

Eksperci apelują o włączenie szczepień przeciwko KZM do kalendarza szczepień obowiązkowych. „Koszty leczenia powikłań tej choroby znacznie przewyższają wydatki związane z programem powszechnych szczepień profilaktycznych.”

Polska nie jest wyjątkiem

Problem kleszczy i przenoszonych przez nie chorób dotyka nie tylko Polski, ale też całej Europy Środkowo-Wschodniej. Czechy, Austria, Słowacja czy kraje bałtyckie od lat prowadzą rozbudowane programy szczepień i kampanie informacyjne, które przynoszą efekty w postaci niższych wskaźników zachorowań. Polska mogłaby czerpać z tych doświadczeń.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo