reklama
reklama

ŁKS Łódź w końcu zwycięski. Rycerze Wiosny znów nie ustrzegli się jednak prostych błędów w defensywie [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Podopieczni Wojciecha Stawowego w końcu się przełamali. Ełkaesiacy pierwszy raz od 14 listopada i meczu z GKS-em Jastrzębie zdobyli w Fortuna 1 Lidze 3 punkty. Łodzianie po bramkach Piotra Janczukowicza i cudownym trafieniu Łukasza Sekulskiego wygrali z Odrą Opole 2:1. 
reklama

ŁKS Łódź - Odra Opole. Zmiany w składzie łódzkiej drużyny
W pierwszym składzie Łódzkiego Klubu Sportowego nastąpiły zapowiadane zmiany. W wyjściowej jedenastce Rycerzy Wiosny wybiegli Adrian Klimczak, Maksymilian Rozwandowicz, Carlos Moros Gracia. Hiszpan zastąpił w linii obrony Macieja Dąbrowskiego. Na placu gry w pierwszym składzie kibice mogli też oglądać Łukasza Sekulskiego, który zastąpił nie mogącego wystąpić od pierwszej minuty Michała Trąbkę. 

!reklama!

Długo to trwało, ale ŁKS Łódź w końcu zdobywa 3 punkty
Początek spotkania zdecydowanie należał do graczy prowadzonych przez Wojciecha Stawowego. Już w 3. minucie Mikkel Rygaard mógł mieć na koncie niebrzydka asystę, ale jego podania na bramkę nie potrafił zamienić powracający do składu Adrian Klimczak. Niecałe 180 sekund później łodzianie jednak cieszyli się już z bramki. Duński pomocnik uderzył na bramkę Odry Opole, piłka odbiła się od słupka i trafiła pod nogi Piotra Janczukowicza, który pokonał Mateusza Kuchtę. 

Ełkaesiacy po bramce kontynuowali bardzo dobrą grę i zupełnie zdominowali gości z Opola. W 22. minucie gospodarze wyprowadzili kolejny cios. Maciej Wolski wystawił piłkę Łukaszowi Sekulskiemu, a napastnik ŁKS-u pięknym, technicznym uderzeniem umieścił ją w siatce i podwyższył wynik spotkania. 

Chwilę po upływie drugiego kwadransa gry dużo szczęścia miał Jan Sobociński, który nie popisał się przy wyprowadzeniu piłki i stworzył gościom sytuację „sam na sam” z Arkadiuszem Malarzem. Doświadczony golkiper stanął jednak na wysokości zadania i uchronił zespół przed stratą typowej w ostatnich czasach dla ŁKS-u, bardzo łatwej, żeby nie powiedzieć głupiej bramki. 

Do przerwy łodzianie dowieźli dwubramkowe prowadzenie, mimo że Odra mogła zmniejszyć rozmiary porażki jeszcze przed gwizdkiem sędziego oznaczającym przerwę. 

Drugie 45 minut to już lepsza postawa podopiecznych Dietmara Brehmera, którzy za wszelką cenę chcieli dopaść ŁKS. Udało im się to po części w 62. minucie. W pierwszej połowie Malarz uratował swój zespół, ale w tej sytuacji były golkiper Legii kompletnie zawalił. Arkadiusz Malarz źle wyprowadził piłkę, która trafiła pod nogi Konrada Nowaka. Temu nie pozostało nic innego niż wpakować futbolówkę do pustej bramki. 

Błąd golkipera ŁKS-u nie kosztował na szczęście dla łódzkich fanów, utraty punktów. Końcówkę spotkania lepiej rozegrali już gracze trenera Stawowego, którzy starali się trzymać z daleka od własnej bramki rywali. Po końcowym gwizdku Rycerze Wiosny cieszyli się z pierwszego zwycięstwa od 14 listopada i wyjazdowego meczu z GKS-em Jastrzębie. Dodatkowo debiut z przeplatanką na piersi zaliczył nowy nabytek Łódzkiego Klubu Sportowego, Ricardihno. 

ŁKS Łódź - Odra Opole. Pomeczowe wypowiedzi:

- Przede wszystkim chce pogratulować swoim chłopakom zwycięstwa w dzisiejszym meczu. Nie przyszło nam to łatwo. Pierwsza połowa pod naszą pełną kontrolą, szczególnie te pierwsze pół godziny, kiedy stwarzaliśmy sobie sytuacje bramkowe i powinniśmy prowadzić zdecydowanie wyżej niż 2:0. Niepotrzebnie w drugiej połowie cofnęliśmy się zbyt głęboko, a to napędzało drużynę Odry. Ułatwiliśmy im zdanie, bo tracimy gola po niepotrzebnej zabawie. Boisko nie sprzyja technicznej grze, ale bardziej pędza rywala. Gdyby Tomek Nawotka wykorzystał tą sytuację, którą mieliśmy po kontrze to mecz by się już zamknął i uspokoił do samego końca. A tak to wszystko mogło się jeszcze na boisku wydarzyć. Nie mniej jednak trzeba zaznaczyć to, że potrafiliśmy w końcówce mądrze zagrać i trzymaliśmy piłkę na połowie Odry. To na pewno wybiło przeciwnika z uderzenia. Ważne dla nas zwycięstwo – wybiegane po ciężkim meczu. Za to drużynie dziękuję i gratuluję - powiedział trener ŁKS-u, Wojciech Stawowy,

- Gratuluję ŁKS-owi zwycięstwa. Bardzo słaba pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Do 25-30 minuty nie zagraliśmy tego, co sobie zakładaliśmy i to spowodowało, że ŁKS bardzo łatwo prowadził 2:0. Nie wiem czy to była nerwowość, kontakt z naturalną nawierzchnią, czy zbyt duży luz. Nie wiem, na pewno to sobie zdiagnozujemy. W końcówce pierwszej połowy stworzyliśmy sobie dwie sytuacje, ale do przerwy wynik brzmiał dalej 2:0 dla ŁKS-u. W drugiej połowie mój zespół bardzo dobrze zareagował. W długich fragmentach dominowaliśmy na boisku. Zabrakło nam najważniejszego, czyli bramki na 2:2. W końcówce straciliśmy impet i przez ostatnie minuty ŁKS potrafił się utrzymać przy piłce, kolekcjonując stałe fragmenty gry. Brakuje nam trochę mądrości. Myślę, że mecz mógł się podobać, bo było dużo emocji, nerwów - podusmował spotkanie szkoleniowiec gości, Dietmar Brehmera

ŁKS Łódź - Odra Opole 2:1 (2:0)
1:0
- Piotr Janczukowicz 6’
2:0 - Łukasz Sekulski 22’
2:1 - Konrad Nowak 62’

ŁKS: Malarz – Wolski, Moros, Sobocińki, Klimczak – Rozwandowicz (82′ Tosik), Rygaard (82′ Nawotka), Dominguez – Pirulo (54′ Trąbka), Janczukowicz (75′ Gryszkiewicz), Sekulski (76′ Ricardinho)

Odra: Kuchta – Żemło, Niziołek (82′ Surzyn), Janus (72′ Miknic), Żak (62′ Kort), Matuszewski, Drewniak, Kamiński, Piech (72′ Czapliński), Tabiś, Nowak

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama