reklama
reklama

Satysfakcja mimo porażki. Krótka lecz udana przygoda Widzewa w Pucharze Polski

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Satysfakcja mimo porażki. Krótka lecz udana przygoda Widzewa w Pucharze Polski - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportDla niektórych odpadnięcie z Pucharu Polski już po drugim meczu w żaden sposób nie może zostać nazwane udanym, dla mnie jednak można w całej tej sytuacji znaleźć wiele pozytywów.
reklama

Przypomnijmy: w pierwszej rundzie Totolotek Pucharu Polski Widzew Łódź pokonał ówczesnego wicelidera PKO Ekstraklasy Śląska Wrocław na swoim stadionie 2:0 i awansował do 1/16 rozgrywek. Tam łodzianie trafili na jeszcze trudniejszego rywala – Legię Warszawa. W niedawno rozegranym spotkaniu podopieczni trenera Kaczmarka ulegli stołecznemu klubowi 2:3.

DWA MECZE – DWA RÓŻNE PODEJŚCIA

Oba wymienione spotkania różnią się od siebie w znacznym stopniu. Choć wydawało się, że łodzianie będą mieli przed sobą bardzo trudne zadanie, to pod koniec września w starciu ze Śląskiem pokazali swoją siłę. Goście z Wrocławia popełnili błąd – trener Lavicka postawił w tym meczu na rezerwowych, czym zlekceważył gospodarzy. Choć Widzew nie zagrał idealnego spotkania, dysponował na tyle mocnym zespołem, by po dwóch golach Robaka (samemu nie tracąc żadnego) odprawić „drugi garnitur” wrocławian.

reklama

Legia Warszawa od momentu losowania wiedziała, że nie może popełnić błędu swoich ligowych rywali. Aleksandar Vuković desygnował na to spotkanie jedenastkę, która trzy dni wcześniej rozniosła w lidze Wisłę Kraków aż 7:0, zmieniając w niej tylko jednego zawodnika (w bramce zamiast Majeckiego zagrał Cierzniak). Prawie taki sam skład pokonał również Lecha Poznań 2:1 tydzień wcześniej (zamiast Jędrzejczyka grał Rocha). To pokazuje tylko jedno – Legia przyjechała do Łodzi tylko i wyłącznie po awans, co w moim odczuciu bardzo dobrze świadczy również o Widzewie.

reklama

CIEKAWY DODATEK

Nie można zaprzeczyć, że w środowy wieczór przy Piłsudskiego Legia była zespołem lepszym piłkarsko, lecz mimo to podopieczni Vukovicia do ostatnich minut nie byli pewni wyniku spotkania. Widzew swoim zaangażowaniem, jak również indywidualnymi umiejętnościami poszczególnych zawodników, postawił aktualnym wicemistrzom Polski twarde warunki. Można powiedzieć, że chwilami pachniało niespodzianką, ale to Legia ostatecznie zdobyła więcej bramek i wykonała swoje zadanie. Dla najmocniejszego polskiego klubu ostatnich lat wyeliminowanie drugoligowca było obowiązkiem, dla Widzewa zaś celem samym w sobie było rozegranie jak najlepszego spotkania.

Nikt w Widzewie nie ukrywa, że celem nadrzędnym jest awans do Fortuna 1 Ligi. Narracja pracowników klubu z al. Piłsudskiego była świetnie wyważona – z jednej strony przypominanie że liga jest najważniejsza, z drugiej podejście z pełną powagą do rozgrywek pucharowych. Również na boisku tak to wyglądało i wyszło naprawdę dobrze. W każdej minucie obu spotkań widać było maksymalne zaangażowanie zawodników Widzewa, każdy dawał z siebie wszystko, choć nie zawsze efekty były najlepsze. W moim odczuciu zarówno sztab jak i zespół podszedł do tych rozgrywek jak do ciekawego dodatku w szarej II-ligowej rzeczywistości, w którym można zmierzyć się z lepszymi, lecz nie bać się o konsekwencje. Po większości zawodnikach widać było brak presji związany z występami w PP i możliwe, że również dzięki temu, zobaczyliśmy dwa naprawdę dobre spotkania.

reklama

Polecamy: PP: Widzew – Legia [POMECZOWE OCENY TUŁÓDŹ.PL]

CZY WYSTARCZY MOTYWACJI?

Po spotkaniu z legionistami często można było usłyszeć pytanie kierowane do piłkarzy i trenera Widzewa, czy po takim meczu będą jeszcze mieli siłę zmotywować się do rywalizacji choćby z Resovią (ten mecz już w niedzielę 3 listopada). Według mnie ta krótka przygoda w Pucharze Polski zadziała jak najbardziej pozytywnie, a zadbać o to powinien trener Marcin Kaczmarek. Mecze ze Śląskiem i Legią uwypukliły zarówno słabe jak i mocne strony łódzkiej drużyny. Sztab trenerski zyskał dzięki nim świetny materiał, aby pokazać, do czego powinien dążyć Widzew i jakich słabości musi się jak najszybciej wyzbyć.

reklama

Wracając do tematu siły mentalnej, motywacji i koncentracji, myślę, że zbyt dużo jest doświadczonych zawodników w tej drużynie, aby ta przygoda podziałała na nią rozprężająco. W mojej ocenie każdy z tych piłkarzy bardzo dobrze wie, że aby takie mecze rozgrywać co kilka tygodni, a nie co kilka lat, muszą bezwzględnie zdobywać punkty w rozgrywkach w jakich się znajdują. Tak jak w Boguchwale, gdzie łodzianie przeciwko Stali zagrali przeciętny mecz, ale i tak zgarnęli komplet. Takich meczów będzie jeszcze sporo, ale tylko na tych trudnych, często nierównych boiskach można wywalczyć sobie awans. Dobrze by było, żeby u siebie, w Łodzi, Widzew nie dawał rywalom nawet cienia wątpliwości, kto jest lepszym piłkarsko zespołem. Bo właśnie tą jakość piłkarską widać było w Pucharze Polski.

Znany polski dziennikarz sportowy, Tomasz Smokowski udostępniając na Twitterze nagranie kibiców Widzewa śpiewających po zakończeniu spotkania, zapytał, czy nie da się łódzkiego klubu przenieść do Ekstraklasy specjalnym dekretem (co oczywiście nie było na poważnie, lecz miało podkreślić wielkość fanów Widzewa). Bardzo dobrą odpowiedź dał oficjalny profil klubu z al. Piłsudskiego: Dziękujemy za miłe słowa, powalczymy sobie na boisku!

— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) October 31, 2019

I właśnie to zdanie powinno towarzyszyć piłkarzom Widzewa, że za darmo nic nie dostaną, że awanse będą kwestią rozstrzygnięć boiskowych.

NABRAĆ ROZPĘDU

Zaryzykuję stwierdzenie, że przygoda łodzian w PP trwała wystarczająco długo. Dwa dobre spotkania powinno zadziałać motywująco na zespół, a część z tych piłkarzy zetknęła się z poziomem, z którym dawno lub w ogóle nie mieli styczności, ewentualnie to wszystko dopiero przed nimi (o czym mówił Marcin Robak w pomeczowym wywiadzie). Trzeba jednak sobie jasno powiedzieć, że Widzew ma zbyt wąską kadrę, aby dokładać sobie spotkań. Na ławce łódzkiego klubu siedzą zawodnicy, którzy mogą zrobić różnicę w walce z zespołami z II ligi (co też nie zawsze się udaje), ale trener Kaczmarek nawet jakby chciał, nie miałby kim rotować na mecze Pucharowe, aby nie obniżyć drastycznie poziomu gry zespołu. A zajeżdżać żelazną jedenastkę w imię rozgrywek, które aktualnie nie mają dla Widzewa większego znaczenia, nie ma sensu. Już przed spotkaniem z Legią padały stwierdzenia, że ten mecz wypadł bardzo niefortunnie – przed samym spotkaniem na szczycie II ligi przeciwko Resovii – i nie wypada się z tym niezgodzić.

Przed Czerwono-Biało-Czerwonymi teraz już tylko liga i trener Kaczmarek może powiedzieć swoim zawodnikom: jeśli chcecie więcej takich spotkań jak te z Legią i Śląskiem, to teraz tym bardziej musicie harować na treningach i w starciach przeciwko Resovii, Elanie, Garbarni itd. Na poważną walkę w pucharowych rozgrywkach przyjdzie pora, gdy łodzianie wrócą na swoje miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej i będą mogli sobie pozwolić na szerszą, mocniejszą kadrę. Pamiętajmy też, że również za rok będzie okazja do powalczenia w Pucharze Polski. Miejmy nadzieję, że Widzew przystąpi do niego już jako I-ligowiec.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama