reklama
reklama

Łódzkie włókniarki zatrzymały podwyżki cen w całym kraju. Wśród strajkujących była Maria Filipowicz [wideo I zdjęcia]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź 10 lutego 1971 roku to bardzo ważna data w historii łódzkiego włókiennictwa i Polski. Tego dnia w Łodzi wybuchł strajk włókniarek. Robotnice i robotnicy protestowali przeciwko podwyżkom cen żywności. Wśród strajkujących była Maria Filipowicz.
reklama

Łódzkie włókniarki to bohaterki

Włókiennictwo to dziedzictwo Łodzi. Dlatego patrząc na budynki, w które kiedyś stanowiły część włókienniczego imperium, warto pamiętać o ludziach, o kobietach, które wykonywały wręcz niewolniczą pracę.

Nie można też zapominać o roli łódzkich włókniarek w powstrzymaniu podwyżki cen produktów spożywczych, którą zaserwowano na początku lat 70. polskim rodzinom i to tuż po obniżce pensji o 200-300 złotych.

Zapoczątkowany 10 lutego 1971 roku, przed południem protest rozpoczęły Łódzkie Zakłady Obuwia i Wyrobów Gumowych „Stomil”. Jednak najbardziej spektakularny strajk wybuchł tego samego dnia w przędzalni im. Juliana Marchlewskiego (dawnej fabryce Izraela Poznańskiego). Jednocześnie była to jedna z największych w naszym regionie fabryka przemysłu lekkiego, w której pracowało ponad 9 tysięcy osób.

Włókniarki były gotowe na wszystko, nawet na siłowe zakończenie protestu. Edward Gierek wysłał jednak swoją delegację do Łodzi. Do włókienniczej stolicy Polski przyjechali: premier Piotr Jaroszewicz oraz członkowie Biura Politycznego KC PZPR Jan Szydlak i Józef Tejchma.

Szef rządu spotkał się ze strajkującymi w Zakładzie Przemysłu Bawełniczego im. Marchlewskiego (14 lutego) i Zakładu Przemysłu Bawełniczego im. Obrońców Pokoju (w nocy z 14/15 lutego), ale nic im nie zaoferował.

Próbował jedynie przekonywać robotników do przerwania strajku, apelował o zaufanie do nowego kierownictwa, obiecywał poprawę sytuacji włókniarzy, ale jednocześnie podkreślał, że nie jest możliwe spełnienie żądań podwyżek płac. Załogi łódzkich fabryk nie uwierzyły w te zapewnienia i nie przerwały strajku, a wręcz przeciwnie, to właśnie na 15 lutego przypadło apogeum protestu. Objął on 32 zakłady i 55 tysięcy zatrudnionych w nich pracowników.

Nieudana z punktu widzenia władz wizyta Jaroszewicza w Łodzi doprowadziła do podjęcia decyzji o ustępstwach. Wieczorem 15 lutego został ogłoszony komunikat, że Rada Ministrów postanowiła obniżyć od 1 marca ceny artykułów żywnościowych do poziomu sprzed grudnia 1970 roku. 

Zakład Przemysłu Bawełniczego im. Marchlewskiego oraz delegacje z innych zakładów stwierdziły, że cele protestu polegające na obniżce cen i gwarancji bezpieczeństwa zostały osiągnięte. Strajki łódzkich włókniarek dobiegły więc końca i większość załóg już 16 lutego przystąpiła do pracy, a dwa zakłady następnego dnia.

Jedną ze strajkujących włókniarek była łodzianka Maria Filipowicz

Historia łódzkich włókniarek jest naprawdę wyjątkowa, zapraszamy do obejrzenia rozmowy z panią Marią Filipowicz, włókniarką z krwi i kości. Kobieta zaczęła pracę jako włókniarka jako nastoletnia dziewczynka. Miała niewiele ponad 13 lat.

- Mama miała książeczkę ubezpieczalni. W nią wpisane były dzieci. Moja data urodzenia to 5.12.43r. To ja z tej trójki zrobiłam zero. To trzy zalałam tuszem. No, fałszerz byłam - wspomina z uśmiechem pani Maria.

Posłuchajcie całej historii!

 

 

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama