reklama
reklama

Czy z ul. Piotrkowskiej znikną restauracje? „Jesteśmy pod ścianą”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Ogromne podwyżki, z jakimi muszą mierzyć się przedsiębiorcy w całym kraju, w tym także z Łodzi, spędzają im sen z powiek. Ponownie bardzo mocno oberwało się branży gastronomicznej. - Dojdzie do wzrostu cen, do ograniczeń w zatrudnieniu, a w najczarniejszym scenariuszu do zwolnień pracowniczych - mówi jeden z właścicieli restauracji przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.
reklama

Restauratorzy z Piotrkowskiej walczą o przetrwanie. „Koszty rosną z miesiąca na miesiąc”

Galopująca inflacja, gigantyczne podwyżki praktycznie wszystkiego, rosnące raty kredytów - to wszystko odbija się na małych i średnich przedsiębiorcach w kraju, także w Łodzi.

- Niepewność i strach o przyszłość swoich firm to teraz rzeczywistość wielu łódzkich firm. Od kilku dni zgłaszają się do nas przedsiębiorcy z całego miasta, także z ul. Piotrkowskiej, z obawami dotyczących przyszłości swoich biznesów - mówi Marcin Gołaszewski, przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi.

Jak wylicza, na osoby prowadzące własną działalność gospodarczą w ostatnim czasie narzucone zostały bardzo duże podwyżki cen gazu i prądu.

- To w gruncie rzeczy może doprowadzić do bankructwa. Jeśli przedsiębiorcy nie przełożą swoich kosztów chociaż w części na oferowane usługi, to nie będą mieli za co opłacić rachunków - alarmuje Gołaszewski.

Jednym z najbardziej dotkniętych sektorów jest branża gastronomiczna, która wciąż zmaga się ze skutkami obostrzeń nałożonych przez wzgląd na pandemię koronawirusa, a teraz dodatkowo musi mierzyć się z rosnącymi kosztami.

- Niestety koszty rosną nam z miesiąca na miesiąc. Ja otrzymałem podwyżkę ceny gazu „tylko” o 150%, ale to dlatego, że posiadam umowę indywidualną. Wciąż jeszcze walczymy o obniżenie tej podwyżki - mówi Bernard Czechowski z Restauracji Bułgarska przy Piotrkowskiej.

Pan Bernard przyznaje, że prowadzenie działalności gastronomicznej w ostatnich latach po prostu się nie opłaca. Od dwóch lat jego biznes jest ograniczany ze względu na pandemię koronawirusa, a do tego dochodzą wysokie podwyżki kosztów prowadzenia biznesu.

- Nikt nie obniżył nam ZUS-u do 30%, czynszu i innych kosztów. Nie daje to nam żadnych perspektyw na przyszłość. Z roku na rok mamy podnoszone wypłaty dla pracowników, ZUS-y też są coraz wyższe. Nie mam pojęcia, co będzie za rok, a co za dwa lata. W tym momencie jesteśmy pod ścianą - tłumaczy Bernard Czechowski.

Restaurator podkreśla, że jest zmuszony podnieść ceny oferowanych produktów i usług.

- Na pewno dojdzie do wzrostu cen. Co dalej? Kolejny krok to ograniczenia w zatrudnieniu, a w najczarniejszym scenariuszu zwolnienia pracownicze - mówi. 

Małe biznesy upadną? „My nie mówimy o europejskiej ekspansji, tylko o przetrwaniu”

Marcin Gołaszewski podkreśla, że małe biznesy nie będą w stanie tak po prostu udźwignąć tych podwyżek, a małe i średnie przedsiębiorstwa to 99,8% biznesów w Polsce.

Swoją działalność prowadzi także Bartosz Domaszewicz, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi. On również, jako przedsiębiorca, musi się mierzyć z rosnącymi kosztami swojej działalności. 

- Każdy kto prowadzi działalność, chce tę swoją działalność jakoś modernizować czy doposażyć np. kupić nowe maszyny, doszkolić pracowników. My musimy w każdym roku ponosić inwestycje, by działalność była konkurencyjna i miała szanse w ogóle się utrzymać. My nie mówimy o europejskiej ekspansji, tylko o przetrwaniu - tłumaczy Domaszewicz.

 

- Zapominamy o jakichkolwiek inwestycjach. Nie wiemy, co będzie za miesiąc albo dwa. Na razie próbujemy przetrwać, bo może się okazać, że zainwestujemy pieniądze w biznes, by po kilku tygodniach go zamknąć - dodaje Czechowski.

Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi wspomina także o rosnących kosztach pracowniczych.

- To dobrze, że rośnie płaca minimalna, ale to, że rośnie tak skokowo, już dobre nie jest. Dla przedsiębiorcy to koszt około 400-500 złotych na jednego pracownika. Zatrudniając 10 czy 15 osób to wzrost kosztów o kilka tysięcy miesięcznie!

 

- My już musieliśmy podnieść ceny w 2021 roku o około 10%. Widzę, że to będzie dopiero początek. Jeśli chcemy przeżyć, to przy podwyżkach za prąd, gaz i produkty będziemy musieli jeszcze podnieść ceny - mówi Czechowski. - Proszę sobie wyobrazić, że w ciągu pół roku przykładowo masło zdrożało o 50%, a oleje o 70%. Obawiam się, że już niebawem obiad w restauracji to będzie naprawdę bardzo duży luksus, na który mało kto będzie mógł sobie pozwolić - kończy Bernard Czechowski z Restauracji Bułgarska przy Piotrkowskiej.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama