W trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu w punkcie "sprawy różne" posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka zgłosiła wniosek o uzupełnienie składu prezydium komisji. Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO) oceniła, że nie powinno się uzupełniać składu prezydium w takim trybie.
!reklama!
- Nie wydaje mi się, żeby w trybie "spraw różnych" można było uzupełniać skład prezydium, jednak z reguły to jest poprzedzone informacją, że coś takiego będziemy robić. Dlatego ja składam wniosek przeciwny, aby na tym posiedzeniu nie uzupełniać składu prezydium - powiedziała Śledzińska-Katarasińska. Posłowie przegłosowali jednak wniosek posłanki PiS.
Jako kandydaci do prezydium Komisji Kultury, oprócz Joanny Lichockiej, zgłoszeni zostali: Małgorzata Prokop-Paczkowska (Lewica), Jarosław Rzepa (PSL-Kukiz15) oraz Piotr Adamowicz (KO). Jako pierwszą poddano pod głosowanie kandydaturę Lichockiej. Komisja Kultury liczy 30 posłów, w głosowaniu wzięło udział 29. Za kandydaturą Lichockiej opowiedziało się 15, przeciw było 14. W związku z uzyskaniem przez nią większości, nie głosowano pozostałych wniosków.
Oznacza to, że posłanka wróciła na stanowisko, które straciła 24 lipca. Wtedy za jej odwołaniem opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 13, jeden wstrzymał się od głosu. Później rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska tłumaczyła, że był to rezultat problemów technicznych dwójki posłów PiS. - Nie było wolą naszego klubu jej odwołanie. Będziemy rozważać wniosek o przywrócenie jej na to stanowisko - mówiła Czerwińska jeszcze tego samego dnia.
24 lipca Komisja Kultury odwołała posłankę PiS z funkcji zastępcy przewodniczącego komisji. Za jej odwołaniem opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 13, jeden wstrzymał się od głosu.
O odwołanie Lichockiej wnioskowali posłowie opozycji, PiS przekonywało, że zachowanie, który się jej przypisuje "nie miało nic wspólnego z gestem obraźliwym". W lutym, po głosowaniu, w którym Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości nemal dwóch miliardów złotych dla TVP i Polskiego Radia, media obiegło zdjęcie Lichockiej z wyprostowanym środkowym palcem.
Lichocka zapewniła, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana".
Tymczasem dziś w sprawie zachowania posłanki PiS Joanny Lichockiej, która po głosowaniu w lutym pokazała opozycji środkowy palec obradowała Komisja Etyki Poselskiej w Sejmie. Komisja ukarała ją najwyższą możliwą karą, czyli naganą.
To najwyższa możliwa kara - pozostałe to zwrócenie uwagi oraz upomnienie.
Komisja Etyki składa się z czterech osób: przewodniczącej Moniki Falej (Lewica), zastępcy przewodniczącego Jana Łopaty (PSL-Kukiz'15), a także Izabeli Mrzygłockiej (KO) i Jacka Świata (PiS). Pod nieobecność przedstawicielki KO poseł Świat został przegłosowany przez pozostałych członków komisji. On jako jedyny wnioskował i głosował przeciw ukaraniu posłanki Lichockiej.
Poseł Lichocka ma dwa tygodnie na to, żeby się od dzisiejszej uchwały odwołać do prezydium Sejmu.
Źródło: onet.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.