Rodzice uczniów, którzy niebawem zasiądą w szkolnych ławach są zaniepokojeni, niektórzy wręcz przerażeni. Zdają sobie sprawę, że nie wszystkie placówki oświatowe będą mogły spełnić zalecenia Ministerstwa Edukacji Narodowej. Inne z pewnością nie są w stanie spełnić wszystkich zaleceń, co potwierdzają dyrektorzy placówek.
!reklama!
Koronawirus u dzieci może objawiać się brakiem apetytu i nudnościami, gorączki czasami nie ma w ogóle. Nastoletni pacjenci często przy przyjęciu najpierw są załamani tym, że ich plany runęły w gruzach. Dopiero potem zaczynają się martwić o swoje zdrowie.
Młodzież, która trafia do szpitala, jest pełna nadziei, że to nie koronawirus. Są środowiska, gdzie jest cała teoria, że tego wirusa nie ma. I nagle dziecko otrzymuje wynik i widzi, że nie tylko wirus jest, ale też będzie musiało spędzić sporo czasu w szpitalu. Wtedy pojawia się obawa o swoje zdrowie - mówią lekarze w reportażu dla TVN24.
Śmiertelność dzieci zakażonych koronawirusem jest bardzo niska – wynika z badań przeprowadzonych przez europejski zespół naukowców. Niecały jeden procent zarażonych dzieci i nastolatków umiera wskutek infekcji – czytamy w publikacji na łamach specjalistycznego, medycznego magazynu.
Europejski zespół badawczy przeanalizował przebieg choroby u 582 nieletnich pacjentów w wieku od 3 do 18 lat, którzy byli leczeni w 82 zakładach opieki zdrowotnej w całej Europie. U wszystkich młodych pacjentów stwierdzono obecność koronawirusa. Czterech z nich zmarło, przy czym dwoje cierpiało już na choroby przewlekłe.
W ośmiu procentach przypadków choroba układu oddechowego COVID-19 przybrała cięższy przebieg i wymagała intensywnej opieki medycznej. To wprawdzie niewielki, ale zasługujący na uwagę odsetek. Niska śmiertelność ma oczywiście związek z faktem, że choroby przewlekłe u młodych osób są o wiele rzadsze niż u dorosłych. Tylko jedna czwarta uczestniczących w badaniach nieletnich chorowała już wcześniej.
Naukowcy zakładają nawet, że dzieci i młodzież są jeszcze mniej narażone na śmierć z powodu koronawirusa niż wynika to z ich badań. Zarażone wirusem dzieci, które łagodnie przechodzą COVID-19, nie trafiają bowiem do szpitala lub innych placówek służby zdrowia. Nie zostali oni zatem ujęci w badaniach.
Ale czy nauczyciele mogą czuć się bezpieczni w swoich szkołach?
- Mamy bardzo dużo obaw w związku z powrotem do szkoły. Sam wychowuję dziecko i mieszka ze mną mama z grupy ryzyka. Ponadto wielu, nie tylko starszych nauczycieli, ma choroby towarzyszące i zakażenie może być dla nich bardzo groźne - mówi money.pl Krzysztof Maksymow, nauczyciel z IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
- Nie wiemy, kto jest zakażony. Wiele dzieci może przechodzić to bezobjawowo, stąd nasze obawy. Jedno dziecko przecież wystarczy, żeby zarazić całą szkołę. Tymczasem MEN milczy na temat testów na Covid dla nauczycieli, choć wszyscy powinni być badani regularnie i na koszt państwa - mówi Artur Sierawski, nauczyciel historii w Zespole Szkół Nr 23 w Warszawie i inicjator koalicji "Nie dla chaosu w szkole".
Z całą pewnością rok szkolny 2020/2021 będzie najbardziej chaotycznym i niespokojnym od wielu lat. Jak wpływa taka atmosfera na młodych ludzi można zaobserwować śledząc wyniki tegorocznych matur. W Łódzkiem nie zdało jej niemal co trzeci abiturient.
Źródło: money.pl, infodent24.pl, Facebook, medicover.pl, TVN24
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.