Po wyrzuceniu z DPS-u zamieszkał na ławce jednego z bałuckich osiedli
Pan Robert jest osobą samotną, ze znaczną niepełnosprawnością. Jego życie skomplikowało się po tym, jak odmroził sobie stopy i przeszedł amputację obydwu kończyn dolnych; teraz porusza się na wózku inwalidzkim. Od kilku miesięcy mężczyzna jest osobą w kryzysie bezdomności – mieszka na ławce na terenie osiedlowej siłowni przy ul. Organizacji WiN.
– Zauważyłam Roberta dopiero kilka dni temu bo rzadko przechodzę tamtędy. Zainteresowałam się jego sytuacją. Okazało się, że na ławce mieszka od czerwca, ponieważ został wydalony z DPS-u przy ul. Złotniczej w wyniku konfliktu z dyrektorką. Mówił mi, że był niewygodny dla dyrekcji – dopraszał się o pomoc dla innych osób, które nie były odpowiednio zaopiekowane ze względu na zbyt małą liczbę personelu. Mimo niepełnosprawności sam Robert świetnie sobie radzi i potrafi wszystko zorganizować – mówi pani Agnieszka, która postanowiła pomóc panu Robertowi i nagłośnić jego sprawę.
Pani Agnieszka podkreśla, że mężczyzna zaskarbił sobie sympatię okolicznych mieszkańców, którzy w kryzysowej sytuacji wpierają go na różne sposoby.
– To jest bardzo mądry i kulturalny człowiek. Ludzie z pobliskich bloków i sklepów są do niego pozytywnie nastawieni – przynoszą mu jedzenie, kawę, ciepłe posiłki, udostępniają łazienkę, piorą ciuchy – opowiada mieszkanka.
Sytuacja pana Roberta nie zmienia się od kilku miesięcy. W kolejnych tygodniach trzeba spodziewać się stopniowego spadku temperatur, zagrażających zdrowiu i życiu mężczyzny.
– Obdzwoniłam już placówki Brata Alberta, ale żadne z tych miejsc nie chce go przyjąć. Pracownicy argumentują, że nie posiadają opieki medycznej, więc nie mogą zaopiekować sie osobą z niepełnosprawnością – dodaje pani Agnieszka.
Mieszkanka zaznacza, że sprawa była zgłaszana Straży Miejskiej i Policji i służby wiedzą o sytuacji pana Roberta.
CZYTAJ TAKŻE >>> Pogrzeb łódzkiego strażaka, który zginął w katastrofie samolotu. Straż pożegna przyjaciela
Mieszkańcy Bałut wspierają pana Roberta
Sam pan Robert podkreśla, że nie odszedł z DPS-u przy ul. Złotniczej, a został z niego wyrzucony.
– Tamtejsza pani dyrektor robi to, co jej się podoba. Ubliża ludziom. Obrzucała mnie wyzwiskami – wyzywała od degeneratów. Krótko mówiąc, chciała się mnie pozbyć. W oficjalnych powodach wyrzucenia podano, że jestem agresywny – mówi pan Robert.
Mężczyzna docenia wsparcie, które codziennie oferują mu mieszkańcy.
– Bardzo pomaga mi pani Agnieszka, wszyscy mieszkańcy są moimi przyjaciółmi. Przynoszą mi jedzenie, kołdry – co tylko potrzebuję. Dzięki nim mogę się ogolić czy umyć. Ale nie wiem, co będzie dalej – tłumaczy mężczyzna.
Pan Robert przekazuje, że od 2016 roku bezskutecznie stara się o lokal socjalny. Deklaruje, że chce wrócić do DPS-u, ale nie na warunkach, które aktualnie dyktuje dyrekcja placówki.
– Wrócę, jeśli pani dyrektor zmieni swoją postawę. Ta kobieta wybiera sobie osoby, które faworyzuje – jedni są lepsi, inni gorsi.
Mężczyzna relacjonuje, że od kiedy mieszka na ławce, przychodzili do niego funkcjonariusze Straży Miejskiej i Policji. Ostatnia wizyta SM odbyła się rano 13 września. Pan Robert utrzymuje, że strażnicy będą interweniować w jego sprawie w DPS-ie przy ul. Złotniczej i zapewniają, że jeżeli jest zameldowany w placówce, to będzie mógł do niej wrócić.
– Pani dyrektor zrobiła ze mnie alkoholika, a przecież cały czas odwiedzają mnie tu służby. Nigdy nie byłem pod wpływem alkoholu. Ludzie też tu przychodzą i wyczuliby, gdybym był pijany. Nigdy nie byłem agresywny, nikogo nie zaczepiałem. Dzieciaki przychodzą do mnie i mi pomagają – mówi.
Aby ochronić mężczyznę przed deszczem, zaprzyjaźniona z nim okoliczna młodzież samodzielnie wykonała i przymocowała do ławki foliową budkę.
Z zaawansowaną niepełnosprawnością wylądował na bruku. Jak DPS tłumaczy swoją decyzję?
Do DPS-u przy ul. Złotniczej w Łodzi zgłosiliśmy się z pytaniami o sytuacją pana Roberta i okoliczności jego wydalenia z placówki. W sekretariacie przekazano nam, że dyrektorka DPS-u aktualnie przebywa na urlopie. O ustalenie powodów wyrzucenia pana Roberta zwróciliśmy się do rzeczniczki prasowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi, Iwony Jędrzejczyk-Kaźmierczak.
"Decyzja o skierowaniu i umieszczeniu Pana Roberta we wspomnianym DPS-ie została uchylona ze względów bezpieczeństwa zarówno mieszkańców wspomnianego Domu, jak i jego personelu. Pan Robert notorycznie nie przestrzegał wewnętrznego regulaminu placówki, co miało m.in. postać: częstego nadużywania przez Niego alkoholu; wulgarnego i agresywnego zachowania zarówno w stosunku do współmieszkańców placówki, jak i do personelu placówki (kierował np. groźby pozbawienia życia); gróźb kierowanych pod adresem współmieszkańców w celu wymuszenia zakupu alkoholu; niszczenia mienia będącego świeżo po remoncie Domu Pomocy Społecznej przy ul. Złotniczej; niepodejmowaniem leczenia odwykowego oraz niepodejmowaniem współpracy z personelem placówki w zakresie rozwiązania swojej sytuacji.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi został powiadomiony o zachowaniu Pana Roberta i nieprzestrzeganiu przez Niego wewnętrznego regulaminu pismami zarówno przez Dyrektora Domu Pomocy Społecznej przy ul. Złotniczej, jak i przez obawiających się o swoje bezpieczeństwo mieszkańców wspomnianego Domu (pierwsze tego typu pismo wpłynęło do MOPS w Łodzi 13 maja br.)" – czytamy w nadesłanej odpowiedzi.
Rzeczniczka MOPS-u informuje, że pan Robert odrzucił zaproponowaną możliwość podjęcia leczenia odwykowego, mimo że na początku czerwca zobowiązał się na piśmie do zaprzestania nadużywania alkoholu i regularnych spotkań z psychologiem. Jak tłumaczy rzeczniczka, zachowanie zaważyło na uchyleniu decyzji o przyzaniu mężczyźnie miejsca w DPS-ie.
Strona MOPSU zaznacza, że od lipca br. mężczyzna jest w kontakcie ze streetworkerem (pracownikiem zajmującym się osobami w kryzysie bezdomności), ale do tej pory wszystkie zaproponowane formy wsparcia zostały przez pana Roberta odrzucone.
"By móc skorzystać z możliwych różnych form pomocy ze strony łódzkiego MOPS-u dotyczących schronienia, Pan Robert musi w pierwszej kolejności wyrazić zgodę na współpracę i na przyjęcie takiego wsparcia. Mamy nadzieję, że w końcu zdecyduje się skorzystać z oferowanej pomocy w postaci np. schroniska oraz noclegowni" – pisze rzeczniczka MOPS-u.
W sprawie pana Roberta skontaktowaliśmy się ze Strażą Miejską w Łodzi. Czekamy na przedstawienie stanowiska służb. Sprawę będziemy kontynuować.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.