Wprowadzony w pandemii rządowy przepis osłabia ochronę terenów zielonych
Kwestie dostępności i ochrony przyrody w mieście są dla mieszkańców coraz ważniejsze. Jak tłumaczą eksperci związani z rynkiem nieruchomości, pandemia była jedną z okoliczności, która miała wpływ na zmianę myślenia Polaków w tym względzie.
– Pandemia COVID-19 i kolejne lockdowny zmieniły nasz styl życia w wielu aspektach, m.in. mieszkańcy miast zaczęli bardziej doceniać zieleń i możliwość kontaktu z naturą – mówi Marta Buzalska, ekspertka Otodom.
Plany miejscowe są jednym z kluczowych instrumentów, którymi gminy mogą posłużyć się w celu zabezpieczenia terenów zielonych w swoich granicach. Jak wskazuje Najwyższa Izba Kontroli, pandemia nie przysłużyła się ochronie przyrody i tak kiepsko zabezpieczonej przez obowiązujące wcześniej przepisy.
We wprowadzonej 8 marca 2020 r. ustawie wśród rozwiązań służących zapobieganiu, przeciwdziałaniu i zwalczaniu COVID-19 pojawił się zapis umożliwiający realizację inwestycji z pominięciem planów miejscowych. Jeśli ich brakowało, nie trzeba było nawet uzyskać decyzji ustalającej warunki zabudowy czy pozwolenia na budowę. Według NIK, na koniec roku 2020 r. planami miejscowymi objęte było tylko 31% powierzchni kraju. Dodatkowym problemem jest to, że proces ich powstawania trwa bardzo długo – np. w Warszawie w 2020 r. 86% planów miejscowych powstawało dłużej niż 3 lata.
W Łodzi powstaje więcej planów miejscowych, ale wciąż wyprzedzają nas inni
Zgodnie z obowiązującą ustawą, każda gmina powinna uchwalić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego obejmujące cały jej obszar oraz miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, dotyczące poszczególnych miejsc. Niestety ich uchwalane nie jest obowiązkowe, stąd tak różne podejście władz gmin do przygotowywania tych dokumentów. Na koniec 2020 r. wśród kontrolowanych przez NIK miast tylko Chorzów był nimi objęty w całości, z kolei Leżajsk jedynie w niecałych 10%.NIK porównał procent pokrycia powierzchni miast wojewódzkich miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego wg stanu na 1 stycznia 2015 roku i 31 grudnia 2020.
W omawianych przypadkach w badanym okresie do największego przyrostu powierzchni objętej planami miejscowymi doszło w Krakowie – o ok. 19 punktów procentowych. Najmniejszy przyrost powierzchni objętej planami miejscowymi dotyczył natomiast Rzeszowa i przez sześć lat wyniósł zaledwie 0,4 pp.
W Łodzi procent obszaru objętego planami w 2015 roku wynosił 8,2 procent, a w końcówce grudnia 2020 było to 25,6 procent. To spory przyrost, ale na tle innych dużych miast wciąż wypadamy kiepsko. Wzrost o około 17 punktów procentowych daje Łodzi kiepskie 13 miejsce w rankingu 16 miast wojewódzkich.
Niestety problemem jest także czas opracowywania kolejnych planów miejscowych. Dane GUS dotyczące miast wojewódzkich pokazują, że w Warszawie w 2020 r. 86% planów miejscowych powstawało dłużej niż 3 lata, z kolei najszybciej takie plany tworzono w Gdańsku. W Łodzi odsetek planów miejscowych, których przygotowanie przekroczyło czas 3 lat wynosił 28,4 procent.
Kontrola wykazała przede wszystkim, że potrzeba jest zmian w przepisach, które zobligują gminy do podejmowania prac nad opracowywaniem planów miejscowych. Aktualnie w świetle o prawa nie jest to obowiązkowe.
SPRAWDŹ >>> Władze Łodzi przyznają się do błędu sprzed lat. Zamiast „betonozy” pojawi się zieleń [zdjęcia]
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.