Jak już pisaliśmy, nad ciepłociągiem przy Przybyszewskiego znajduje się kładka. Jednak schody dla wózków i rowerów to jednak nie lada wyzwanie. Mieszkańcy przeciskają się pod rurą.
Mieszkańcy Olechowa i Janowa apelują
Oczywiście można iść naokoło - do żłobka, przychodni czy sklepu, ale to dodatkowe 20 minut na piechotę.
- Mam koleżankę chorą na stwardnienie rozsiane. Porusza się na wózku elektrycznym. Gdy przeprawiałyśmy się z jednej strony na drugą, rozłożyła wózek na płasko, a ja pilnowałam, żeby jej się nic nie stało
- mówi Hanna Piątkowska, mieszkająca w okolicy.
Pod rurą przeciskają się także rowerzyści, inni dźwigają dwa kółka po schodach. Podobnie jest z matkami i małymi dziećmi. Pół biedy, jeśli mamie ktoś towarzyszy, gorzej, gdy idzie tędy sama.
- Mama szła z wózkiem. Musiała go przenieść, a ja pilnowałem młodego, żeby nic mu się nie stało
- opowiada Natan.
Pod koniec września mieszkańcy zorganizowali w tym miejscu happening z łopatami, by zwrócić uwagę na problem.
- Nie potrzeba wielkich nakładów finansowych. Chcielibyśmy, aby miasto bądź Veolia coś zrobili, Trzeba też sprawdzić, czy obecna kładka jest w ogóle zdatna do użytku, czy ktoś robi jej przeglądy. Jest zardzewiała, niepomalowana, ostatnimi osobami, które ją malowały byli prawdopodobnie grafficiarze
- mówi Adrian Pawlak, mieszkaniec Olechowa.
Urząd zapowiada: przeanalizujemy sprawę
Kładka nie jest jednak własnością Veoli, a miasta.
- Aktualnie kładka nie zagraża bezpieczeństwu pieszych
- informuje oddział prasowy Urzędu Miasta Łodzi.
W tym roku raczej nie ma szans i przebudowę, ale jest światełko w tunelu.
- Przeanalizujemy temat pod kątem wyboru możliwości budowy kładki (wykonalności tego zadania) i zaspokojenia potrzeb mieszkańców
- dodają urzędnicy.
Komentarze (0)