reklama
reklama

PiS jednak przegrało te wybory [KOMENTARZ]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

PiS jednak przegrało te wybory [KOMENTARZ]  - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Mimo gigantycznych środków wydanych na programy społeczne, dobrych wyników gospodarczych oraz absolutnie beznadziejnej kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej, Prawo i Sprawiedliwość straciło Senat i nie powiększyło liczby mandatów w Sejmie. To nie ilościowa, ale jakościowa porażka partii Jarosława Kaczyńskiego. 
reklama

Słowa lidera Prawa i Sprawiedliwości o tym, że jego ugrupowanie “otrzymało dużo, ale zasługiwało na więcej”, mówią same za siebie. Nie tak miał wyglądać wieczór wyborczy w siedzibie partii na Nowogrodzkiej w Warszawie, nie takie też miały być wyniki głosowania 13 października. Ta niedziela miała być dniem triumfu, tym bardziej, że większość sondaży dawała partii rządzącej poparcie oscylujące wokół 50 proc.

Rzeczywistość wyborcza okazała się jednak brutalna. Koalicja Obywatelska nie została pognębiona, choć przegrała wyraźnie. W Sejmie znalazły się również wskrzeszone przez Grzegorza Schetynę SLD, niezniszczalny PSL oraz Konfederacja, która niezbyt chętnie pokazywana przez Telewizję Publiczną, uniknęła koszmaru z wyborów do europarlamentu, kiedy wyniki exit poll dawały jej kilka mandatów, by ostatecznie przynieść rozczarowanie i brak przedstawiciela w Brukseli. Nie brakuje opinii, że ta medialna blokada ze strony publicznego nadawcy przyczyniła się do sukcesu Konfederatów.

Oczywiście już podnoszą się głosy żelaznego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości, że mówienie o porażce to sianie defetyzmu i czystej wody niesprawiedliwość. Oczywiście, PiS zwiększyło swój elektorat w liczbach bezwzględnych z 5,7 mln w 2015 roku do 8,05 mln w 2019. Dodatkowo, zwyciężył w 14 z 16 województw, a biorąc pod uwagę okręgi wyborcze - przegrał tylko w 5 (w tym w okręgu nr 9, czyli łódzkim). Mimo to, w obecnej kadencji Sejmu liczba posłów PiS będzie taka sama (235), jak w ciągu 4 poprzednich lat.

Wszystkie liczby przemawiają więc za obecnym rządem. Nie o liczby jednak tutaj chodzi, a o styl lub, jak kto woli, jakość zwycięstwa. Bez wątpienia rząd Zjednoczonej Prawicy był pierwszym, który prowadził w Polsce realną politykę społeczną, czyli zmierzającą do zaistnienia w kraju modelu welfare state. To partia Jarosława Kaczyńskiego zmieniła myślenie o Polsce jako o kraju wiecznie wychodzącego z biedy komunizmu. Polacy uwierzyli, że zasługują na coś więcej niż “ciepłą wodę w kranie”, a państwo może i powinno, wspomagać wysiłki obywateli w procesie bogacenia się. Można zżymać się na program 500+ i mu podobne, niemniej są one pierwszą po 1989 roku próbą podniesienia statusu materialnego Polaków, a nie tylko łagodzenia negatywnych skutków biedy (co, oczywiście nie zmienia faktu, że nie spełnił on swojej podstawowej funkcji, czyli podniesienia poziomu dzietności). Dodatkowo duży wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie, dobra kondycja gospodarki, a przede wszystkim wizerunek partii, która spełnia obietnice wyborcze – wszystkie te aspekty powinny pozytywnie oddziaływać na wyobraźnię wyborców.

Tymczasem po 4 latach rządów PiS nie potrafiło przekonać do siebie wystarczającej liczby głosujących, która dałaby mu większość konstytucyjną. A przecież głosy o możliwości samodzielnej zmiany ustawy zasadniczej, od czasu do czasu, pojawiały się w przestrzeni publicznej. Trudno nie odnieść wrażenia, że na Nowogrodzkiej w którymś momencie zaczęto oswajać się z taką ewentualnością. Rozterek, co do realnej możliwości zdobycia większości konstytucyjnej, nie mieli za to wyborcy PiSu, którzy, nie bez racji, argumentowali, że bez odpowiedniej liczby głosów nie będzie możliwe zreformowanie choćby wymiaru sprawiedliwości, który tej reformy bezwzględnie wymaga. Rozczarowanie części elektoratu jest więc faktem.

Co więcej, po ostatniej kadencji Sejmu i destrukcyjnej opozycyjności, jaką serowała Platforma Obywatelska wespół z Nowoczesną, Polacy wciąż widzą w tych środowiskach opcję, której wybór najmocniej zaboli sympatyków i polityków Prawa i Sprawiedliwości. Po ekscesach Klaudii Jachiry (która ostatecznie dostała się do Sejmu, brawo Warszawo), kłopotach z pamięcią Grzegorza Schetyny, który zapomniał własnego 6-ciopaku oraz chwilach szczerości posła Neumanna ujawnionych przez TVP, nie jestem w stanie inaczej wytłumaczyć ponad 5 mln głosów oddanych na KO niż jako działanie w afekcie. Naturalnie podsycanym przez toporny przekaz Telewizji Publicznej, ale jednak afekcie.

Zatem mimo tak niepodważalnych sukcesów i słabości opozycji, Prawo i Sprawiedliwość nie było w stanie wygrać w cuglach, a nawet przez moment nie było wiadomo, czy obroni większość w Sejmie. Mówienie zatem o ogromnym sukcesie partii rządzącej jest co najmniej kontrowersyjne. Warto także przypomnieć, że poprzednie zwycięstwo w wyborach w sporej części było możliwe dzięki temu, że do parlamentu nie weszła koalicja pod wodzą SLD, która nie przekroczyła 8 proc. poparcia.

Zagadką pozostaje, jak spin doktorzy partii rządzącej zamierzają przekonać elektorat wielkomiejski, który gremialnie poparł kandydatów Koalicji Obywatelskiej. Ten aspekt z pewnością będzie poruszany na powyborczych analizach ekspertów partii Jarosława Kaczyńskiego. Bez wątpienia trzeba będzie też zażegnać “konflikt” z przedsiębiorcami, którzy uważają (słuszne lub nie), że finansują socjalne pomysły rządu.

PiS będzie rządziło samodzielnie, ale z przeszkodą w postaci opozycyjnego Senatu. Naturalnie, istnieje możliwość, że partia rządząca będzie w stanie przeciągnąć do siebie 2 senatorów, którzy dadzą jej większość (lub dogada się z nimi, tak aby nie “przeszkadzali” w głosowaniu). Niemniej, sytuacja w Senacie nie jest dla niej komfortowa. Z pewnością nie będziemy mieli już do czynienia z sytuacją nocnego “przepychania” w Senacie ustaw, które były potrzebne partii rządzącej. Z drugiej strony – nie ma się co łudzić, że wyższa izba parlamentu stanie się “izbą refleksji”.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą - ta stara piłkarska prawda może sprawdzić się, choć nie musi, na polskiej scenie politycznej. Czas pokaże, czy obecne wybory były tylko wypadkiem przy pracy, czy realną zmianą, która wymusi na Prawie i Sprawiedliwości określone działania np. zmiany w TVP, którą coraz głośniej krytykują już nawet zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama