To, co może najistotniejsze to fakt, że bez roweru elektrycznego prawdopodobnie nie powróciłbym do aktywności fizycznej z taką intensywnością, jak robię to obecnie. Spora nadwaga na pewno nie pozwoliłaby usiąść mi na zwykłym rowerze, a o bieganiu (które kiedyś trenowałem) mógłbym zapomnieć. Rower elektryczny natomiast dał mi wielką, nigdzie indziej nie spotykaną szansę aktywności na miarę moich możliwości i potrzeb. Co ważne, wszystko odbywało się z wielką przyjemnością i pasją.
!reklama!Rower elektryczny daje tę samą wolność, co rower tradycyjny. Wiatr hula we włosach, jest moc, jest dobrze. Daje jednak nieco więcej - zdecydowanie wspiera, gdy kończą się siły, gdy brakuje kondycji, gdy gaśnie motywacja. Wtedy nieocenione staje się wsparcie elektrycznego silnika. Dzięki możliwości regulacji mocy wspomagania silnikiem rowerzysta może rozpocząć przygodę od największej dawki energii. Gdy nabierze wprawy, doświadczenia i przede wszystkim kondycji, może systematycznie zmniejszać udział silnika na rzecz własnych mięśni. Wszystko może odbywać się płynnie, w sposób indywidualnie dopasowany do potrzeb i upodobań rowerzysty.
Moje osobiste doświadczenia są takie, że po kilku pierwszych miesiącach jazdy na najwyższym poziomie wsparcia silnikiem zacząłem obserwować u siebie poprawę kondycji, większą wydolność i chęć podniesienia sobie poprzeczki. W komputerze sterującym zasilaniem roweru zmieniłem tryb POWER najpierw na tryb NORMAL, by po niedługim czasie zakochać się w trybie ECO. To znaczy nie tyle ekologicznym - bo rowery elektryczne są z zasady ekologiczne - ile ekonomicznym, czyli takim, na którym mogę pojechać dalej. Pokochałem dłuższe trasy, eskapady znacznie wykraczające poza moje dotychczasowe, tradycyjne możliwości. Nie straciłem przy tym nic z pomocy mojego niezawodnego roweru elektrycznego - nadal mogłem na niego liczyć gdy brakowało mi sił lub gdy chciałem w dobrym tempie pokonać napotkane wzniesienia.
Dzięki systematycznej jeździe i ewolucji, którą przeszedłem w stylu jazdy, włączyłem w moje życie rytm jazdy rowerem i pokochałem ten sposób przemieszczania się. Nie tylko dlatego, że jest tani i daje frajdę, ale przede wszystkim dlatego, że pozwolił mi uwierzyć w moje możliwości zmiany trybu życia na zdrowszy, ciekawszy i znów okraszony większą adrenaliną. No i przy okazji pozbyłem się niepotrzebnej nadwagi, czyli odniosłem kolejne małe zwycięstwo w bitwie. Choć do końca kampanii jeszcze długa droga, to jednak już teraz mam podbudowane morale, by walczyć dalej. A o to przecież tutaj chodzi...
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.