reklama
reklama

TuŁódź – Szalone miasto! Cykl poświęcony Łodzi sprzed ponad stu lat – dziś o morderstwie przy Wodnym Rynku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

TuŁódź – Szalone miasto! Cykl poświęcony Łodzi sprzed ponad stu lat – dziś o morderstwie przy Wodnym Rynku  - Zdjęcie główne

W kolejnej odsłonie cyklu przestawiamy historię napadu i morderstwa, do którego doszło w jednym z mieszkań przy Wodnym Rynku w Łodzi (fot. Redakcja TuŁódź) |wiadomości łódzkie|Łódź|TuŁódź

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Zainspirowani publikacją Jacka Kusińskiego pt. „Szalone miasto” nurkujemy w odmęty historii Łodzi z lat 1884-1918. Niezwykła formuła cyklu reportaży pozwoli lepiej zrozumieć  rewolucyjne przemiany miasta, a także poznać jego dawnych mieszkańców i ich zwyczaje. Tym razem przedstawimy jedną z kryminalnych kart historii Łodzi.
reklama

Włamania,brutalne rozboje a nawet morderstwa, to sytuacje, z którymi mieszkańcy Łodzi przełomu wieku XIX i XX co jakiś czas musieli się mierzyć. Nie inaczej było w przypadku historii napadu i zabójstwa dokonanego wiosną 1907 roku w okolicach Wodnego Rynku.

!reklama!

„Rozwój” nr 91, 27 kwietnia 1907 r.

Morderstwo

Mieszkańcy domu familijnego Tow. Akc. K. Scheiblera na Wodnym Rynku nr 9 poruszeni zostali faktem napadu i morderstwa, dokonanym w mieszkaniu robotnika fabryki Scheiblera Michała Nowakowskiego. Szczegóły morderstwa przedstawiają się w sposób następujący.

Dziś o godzinie 7 i pół rano do mieszkania nr 26, na trzecim piętrze, zaczęli stukać jacyś ludzie. Ubrany był tylko ojciec, 51-letni Michał Nowakowski, żona zaś i trzej starsi synowie leżeli jeszcze w łóżkach, po za szafami. Przy oknie z prawej strony od wejścia do pokoju siedzieli najmłodsi synowie 12-letni Franciszek i 14-letni Stefan, którzy jedli śniadanie, wybierając się za chwilę do szkoły; wraz z nimi znajdował się synek sąsiadów 12-letni Józef Maciejewski.

Michał Nowakowski, nie podejrzewając nic złego otworzył drzwi i ujrzał trzech ludzi, którzy zapytali o syna 21-letniego Józefa.

Józef Nowakowski posłyszawszy rozmowę, zerwał się z łóżka, zarzucił marynarkę i zbliżył się ku przybyszom. Ci spytali, czy on jest istotnie Józefem Nowakowskim, a gdy otrzymali odpowiedź twierdzącą, zaczęli strzelać. Cztery kule ugodziły Józefa w brzuch i bok; padł on na ziemię.

Ojciec Michał stając w obronie syna, chwycił jednego ze strzelających za szyję, lecz w tejże chwili drugi z napastników dał strzał z tyłu, mierząc w głowę. Kula przebiła czaszkę i uszkodziła mózgowie. Michał Nowakowski padł trupem na miejscu.

Widząc padających od strzałów ojca i brata Józefa, 12-letni Franciszek wybiegł na korytarz i wołał pomocy sąsiadów; wnet jednak dla udaremnienia jej ze strony domowników, posypały się strzały w stronę korytarza. Kilka strzałów ugodziło chłopaka w bok, plecy i ręce.

Strzały te wywołały ogromną panikę wśród domowników, nikt nie odważył się wyjść z mieszkania w obawie utraty życia. Oprócz wymienionych ofiar został lekko draśnięty w nogę 12-letni Józef Maciejewski.

Sprawcy napadu i morderstwa zbiegli natychmiast po schodach i popędzili przez Wodny Rynek. Nikt nie miał odwagi gonić ich. Jak twierdzą świadkowie, wszyscy trzej ubrani byli w marynarki i mieli wygląd robotników. Utrzymują, że napad miał charakter partyjny; podobno Józef Nowakowski, oficyalista fabryki Kohna, należał do partii skrajnej.

Zwłoki Michała Nowakowskiego przewieziono do trupiarni szpitala Tow. akc. Scheiblera. W tymże szpitalu znajdują się postrzeleni Józef i Franciszek Nowakowski, gdzie lekarze dokonali operacyi.

 

Cała publikacja dostępna tutaj. 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama