!reklama!
Włamania,brutalne rozboje, strzelaniny a nawet morderstwa, to sytuacje, z którymi mieszkańcy Łodzi przełomu wieku XIX i XX co jakiś czas musieli się mierzyć. Wycinek prasowy pochodzi z dziennika informacyjno-politycznego „Rozwój” związanego z Narodową Demokracją, wydawanego w latach 1897-1931 w Łodzi.
„Rozwój” nr 205, 9 września 1911 r.
Walka z bandytami
Róg ulicy Pustej i Widzewskiej 51, pamiętny głośną obroną bandyty Dłużewskiego, stał się dzisiaj znowu widokiem walki z bandytami. O godzinie pół do 12 w południe ulicy Pustą w kierunku Widzewskiej szedł agent wydziału śledczego 45-letni Michał Kosiorek w towarzystwie strażników Bojarskiego i ubranego po cywilnemu Jana Grygorjewa.W tym samym czasie ulicą Widzewską od strony Głównej szło trzech ludzi. Policyanci i owi ludzie spotkali się na rogu Pustej i Widzewskiej. Nieznajomi, ujrzawszy Kosiorka i jego towarzyszy dobyli rewolwerów i poczęli strzelać kładąc Kosiorka trupem na miejscu.
Widząc to, policyanci, towarzyszący Kosiorkowi dobyli także rewolwerów, jednocześnie zaś na odgłos strzałów wybiegł z fabryki Silbersteina strażnik fabryczny.
Bojarski i Grygorjew dali strzały do bandytów raniąc silnie jednego z nich, jednocześnie kula bandytów raniła Bojarskiego w nogę. Grygorjewowi zaś inna rozerwała marynarkę. Po tych strzałach bandyci rzucili się do ucieczki, Grygorjew zaś puścił się za nimi w pogoń bezskuteczną. Na miejsce wypadku zjechały władze policyjne i śledcze, oraz karetka Pogotowia.
Kula bandycka trafiła Kosiorka w oko i przeszła na wylot, wysadzając mózg. Służył on w policyi poprzednio w warszawskiej, następnie łódzkiej od lat 18. Pozostawił żonę i dzieci.
Raniony bandyta zeznał, że nazywa się Józef Dębski i jest stróżem domu nr 68 przy ulicy Brzezińskiej. Znaleziono przy nim dwa magazyny brauningowe, w woreczku zaś od pieniędzy 53 naboje brauningowe. Ma on przebitą klatkę piersiową i dwie rany w plecach. W zeznaniach swych plącze się z lekka i nie chce wyjawić nazwisk swych towarzyszów. Ulokowano go pod silną strażą w szpitalu św. Aleksandra.
Siemiona Bojarskiego, strażnika umieszczono w szpitalu Czerwonego Krzyża.
Zajście powyższe wywołało ogromny popłoch wśród mieszkańców domów sąsiednich, zamykano na gwałt sklepy i bramy. Jak się zdaje, bandyci szli z jakimś z góry określonym celem. Wskazuje na to duży zasób amunicyi znaleziony przy Dębskim. Walka z policyantami powstała w skutek tylko przypadkowego spotkania.
Cała publikacja dostępna tutaj.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.