reklama
reklama

"Wolne media"- krzyczeli. Teraz wolą wspierać tylko "swoje"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: arch. Łódź.pl

"Wolne media"- krzyczeli. Teraz wolą wspierać tylko "swoje" - Zdjęcie główne

Szefową gazety jest Aleksandra Hac, która do niedawna była zastępczynią rzecznika prasowego prezydent Łodzi | foto arch. Łódź.pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Łódź Łódzki magistrat postanowił przeprowadzić kampanię informacyjno-promocyjną dotyczącą inwestycji i remontów drogowych w mieście. Ma się ona ukazać w prasie. Zazwyczaj w takich przypadkach, zamawiający wysyła zapytania ofertowe do różnych wydawców, a spośród nadesłanych ofert wybiera najlepszą. Tym razem zwycięzca został wybrany w przedbiegach. Dlaczego?
reklama

Urząd Miasta Łodzi postanowił przeprowadzić w gazecie kampanię informacyjno-promocyjną dotyczącą realizacji inwestycji i remontów drogowych w mieście. W związku z tym zamieścił ogłoszenie o zamiarze zawarcia umowy na realizację usługi. W czym problem? W tym, że od początku było wiadomo, jakiej gazecie przypadnie zrealizowanie kampanii. 

Urząd Miasta Łodzi będzie informował o remontach. Wiadomo, w jakiej gazecie. Jedynej słusznej 

Na stronie Urzędu Zamówień Publicznych opublikowano ogłoszenie o zamiarze zawarcia umowy na realizację usługi o nazwie: "Kampania informacyjno-promocyjna dotycząca realizacji inwestycji i remontów drogowych w Łodzi prowadzonych przez Zarząd Inwestycji Miejskich (ZIM) oraz Zarząd Dróg i Transportu (ZDiT)". Co ważne, warunkiem zawarcie umowy i zakupu powierzchni na zamieszczanie ogłoszeń w 2022 r. w gazecie (płatnej lub bezpłatnej), jest to, że może się ona ukazywać na terenie miasta Łodzi. I tu pojawia się niespodzianka. Większość wydawnictw, które informują mieszkańców o tym, co się dzieje w ich mieście, nie spełnia tego wymogu, ponieważ ich gazety sprzedawane są na terenie całego województwa. Wyjątkiem jest Łódź.pl, której wydawcą jest Biblioteka Miejska w Łodzi, podlegająca nikomu innemu, jak łódzkiemu magistratowi. I to właśnie w tej gazecie  urząd wykupi kampanię informacyjną, o czym sam informuje w zamieszczonym ogłoszeniu, w podpunkcie "informacje dodatkowe". 

Przy podejmowaniu decyzji o zamiarze udzielenia zamówienia z wolnej ręki w trybie art. 214 ust. 1 pkt 12 Pzp, uwzględniono nie tylko przesłanki formalne upoważniające Zamawiającego do udzielenia zamówienia, ale także inne okoliczności. Istotny w tym przypadku jest sposób informowania mieszkańców Łodzi o aktualnościach związanych z bieżącymi sprawami gospodarczymi mającymi bezpośredni wpływ na ich życie. Gazeta „Łódź.pl” jest bezpłatna i dostępna dla mieszkańców w ponad 250 punktach na terenie miasta Łodzi, w tym w pojazdach MPK i w miejscach ogólnodostępnych (np. filie biblioteki, przychodnie, dystrybutory na przystankach tramwajowych i autobusowych, instytucje kultury i ośrodki rekreacji jak również restauracje). Gazeta dociera do łodzian w nakładzie ok. 60 000 egzemplarzy, trzy razy w tygodniu. Bezpłatność oraz niestandardowe kanały dystrybucji gazety zapewniają skuteczność dotarcia do czytelników.

 - zachwala magistrat. Zwraca również uwagę na inny aspekt. Mianowicie, inne "tytuły lokalnej prasy są płatne, więc liczba jej nabywców jest zdecydowanie wyselekcjonowana z uwagi na obecnie panującą niekorzystną sytuację gospodarczo-ekonomiczną i konieczność rezygnacji mieszkańców Łodzi z części oferowanych im usług z dziedziny szeroko pojętej kultury w tym nabywania prasy". 

"To ogłoszenie, które zamieszczono, jest tylko kropka nad "i", tego, co tam się wyprawia" 

Tomasz Anielak, radny rady miejski (PiS) mówi nam, że doskonale pamięta, jak radni zostali poinformowani o tym, że powstaje gazeta.

Właściwie zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym, nikt z nami wcześniej tego nie konsultował. Tłumaczono nam, że gazetka powstaje z myślą o seniorach, którzy przez pandemię mieli zostać odcięci od informacji. Najciekawsza jednak była reakcja Rady Miejskiej Seniorów, która stwierdziła, że jest to zbędny wydatek i lepiej, by te środki przeznaczyć na inne ważniejsze cele. A przypomnę, że rocznie z budżetu na gazetkę przeznaczamy 3 mln złotych

 - wyjaśnia radny. Jak dodaje, wcześniej zapewniano ich również, że znajdą się tam merytoryczne artykuły i poruszane będą ważne dla mieszkańców kwestię. 

Oczekiwaliśmy więc informacji o remontach dróg, o stanie jezdni, o falach eksmisji, które mają ostatnio miejsce w mieście. Tymczasem szefową gazetki została Aleksandra Hac, która do niedawna była zastępczynią rzecznika prasowego prezydent Łodzi . Gazetka jest więc niczym innym, jak tylko reklamówką i tubą prezydent Zdanowskiej, urzędników, a także deweloperów. Nie chcę myśleć, co się będzie działo przed wyborami. To ogłoszenie, które zamieszczono, jest tylko kropka nad "i", tego, co tam się wyprawia. 

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Biuro Prasowe Urzędu Miasta w Łodzi. Zamieścimy go, jak tylko otrzymamy odpowiedź. 

O sprawie napisała również Gazeta Wyborcza. Autor tekstu poinformował, że na pytania w sprawie zamówienia odpowiedziała mu Małgorzata Loeffler, rzeczniczka ZIM. Poinformowała ona, że  wartość kampanii, którą UMŁ przeprowadzi na łamach Łódź.pl, wynosi 135 tysięcy i wytłumaczyła, że jest to zamówienie  realizowane "w trybie in house", które umożliwia im wskazanie jednego podmiotu, który będzie realizował tę kampanię. Dziennikarz w swoim artykule zwrócił również uwagę na inną istotną kwestię. Mianowicie, wydawanie gazet przez samorządy stanowi zagrożenie dla mediów lokalnych z racji tego, że jako rozdawane za darmo - wypierają z rynku media niezależne. W ciągu ostatnich lat dwukrotnie zwracali na to uwagę rzecznicy praw obywatelskich w pismach do ministra kultury. Jak zwrócił uwagę rzecznik PO -Marcin Wiącek, "wydawanie prasy przez jednostki samorządu terytorialnego niesie ryzyko zakłócenia funkcji mediów w społeczeństwie demokratycznym - społecznej kontroli władz".


Dodajemy również, że kiedy PiS wprowadzał ustawę "lex TVN" prezydent Hanna Zdanowska była jedną z protestujących i walczących o wolność mediów.Można zapytać, czy faworyzowanie "swoich mediów" przez urząd w tej wolności się mieści? Tym bardziej, że istnieje problem, o którym wspominali już lokalni dziennikarze. Chodzi o nierówny dostęp do informacji z magistratu, dla przykładu,  informacje z magistratu, o których reszta dziennikarzy dowiaduje się na konferencji prasowej, już od rana są opublikowane na Łódź.pl. O mediach samorządowych na łamach portalu Press.pl wypowiedział się wówczas Ryszard Pajura, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. Były to krytyczne słowa.

Miasto uruchamia taki portal lub wydaje samorządową gazetę, żeby się promować i pokazywać swoje osiągnięcia bez merytorycznej dyskusji z drugiej strony. Coraz częściej zmierza to w stronę zwykłego biuletynu propagandowego. Cel jest jeden: przekonywać mieszkańców do siebie. Myślę, że im będzie bliżej do wyborów samorządowych, tym takich sytuacji będzie więcej. 

Konkurs, w którym wiadomo, kto wygra. Stanowisko jako forma nagrody. Do takich sytuacji wciąż dochodzi 

Informacja o ogłoszonej kampanii i wskazanie z góry medium, które "wygrało" może oburzać, ale w politycznym świecie, nie jest niczym nowym. Zarówno urzędnicy, jak i politycy potrafią tak przedstawić warunki przetargu, czy konkursu, że z góry wiadomo, kto będzie zwycięzcą. Przykładów jest naprawdę wiele. W 2008 roku  politycy PiS zarzucili ówczesnej prezydent Warszawy - Hannie Gronkiewicz-Waltz, że w stołecznym ratuszu dochodzi do nieprawidłowości przy obsadzaniu posad w magistracie. Artur Górski tłumaczył, że pod kandydatów pani prezydent ustawia się kryteria konkursów. - Przedstawiciel prezydent ds. kontaktów z kombatantami z nieznanych powodów powinien mieć wykształcenie w zakresie zarządzania, a kandydat na inne stanowiska znać język francuski. Tylko dlaczego akurat francuski? - pytał wówczas Górski.

Natomiast w 2019 roku do absurdalnej sytuacji doszło po wyborach w Gliwicach. Nowo-wybrany prezydent Adam Neumann zatrudnił wówczas Małgorzatę Hatalską, na stanowisko kierownika referatu, który odpowiadał w mieście za PR i komunikację społeczną. Urzędniczka wcześniej pracowała w miejskiej bibliotece, robiła makijaże i pisała o modzie. Zaliczyła ona również dwie nieudane próby zatrudnienia w Urzędzie Miejskim na niższym stanowisku. Jak informowała wówczas Wirtualna Polska, by ją zatrudnić, wykorzystano tzw. zatrudnienie na zastępstwo, które nie wymaga przeprowadzenia naboru. W sytuacji, gdy któryś z urzędników jest dłużej nieobecny w pracy (np. urlop macierzyński lub chorobowy), można "awaryjnie" przyjąć inną osobę, na dokładnie to samo stanowisko, z dokładnie tym samym zakresem obowiązków. Problem w tym, że Hatalską zatrudniono na stanowisko, które wcześniej nie istniało,  z zupełnie nowym zakresem obowiązków. Zdaniem niektórych była to nagroda za zaangażowanie w kampanię.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama