Schorowana i zaniedbana klacz odeszła na oczach funkcjonariuszy. Właściciel nie czuje się winny
Sprawy dotyczące znęcania się nad zwierzętami zawsze budzą skrajne emocje - również tym razem. Kiedy zdjęcia martwej klaczy pierwszy raz pojawiły się w przestrzeni publicznej, za pośrednictwem łódzkiego profilu na facebooku, postanowiłam dowiedzieć się, co wydarzyło się na miejscu interwencji. Na zdjęciach widoczne były jedynie dwie niepokojące rzeczy - wzdęty brzuch klaczy i bardzo zaniedbane kopyta. Co dokładnie wydarzyło się na interwencji?Stanem klaczy zainteresowała się osoba, którą zaniepokoiło zachowanie zwierzęcia - leżenie nieruchomo na trawie. Postanowiła zgłosić sprawę funkcjonariuszom Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi.
- Do dyżurnego wpłynęło zgłoszenie. Klacz leżała na trawie [...], kiedy zwierzę wstało, zostało przeprowadzone na teren posesji, funkcjonariusze rozmawiali z właścicielem, poinformowali go o stanie zwierzęcia. On stanowczo twierdził, że zwierzęciu nic nie jest, że jest po prostu stare. [...] Unzał, że nie ma z jego strony zaniedbania. Nie godził się z informacją strażniczek, że koń jest zaniedbany i że nie dopełnił swojego obowiązku - opowiada dyżurna Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi.
Kiedy funkcjonariusze przyjechali na miejsce zgłoszenia, klacz nie mogła się podnieść, na pierwszy rzut oka można było także stwierdzić choroby skórne oraz wzdęcie brzucha zwierzęcia.
- Z opisu funkcjonariuszy, którzy zastali zwierzę na miejscu [...] - koń leżał z mocno wzdętych brzuchem, nie mógł się podnieść. Oprócz tego zmiany skórne, świerzb, pchły i zniekształcone kopyta. Natomiast co było bezpośrednią przyczyną jego stanu - trudno było wskazać, bo trzeba by było przeprowadzić badania, na które niestety już brakło czasu - opowiedziała mi dyżurna Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi.
Właściciel zwierzęcia pomimo rozmowy z funkcjonariuszami - nie miał sobie nic do zarzucenia.
Właściciel tłumaczył stan zwierzęcia jego wiekiem i chorobami - nie zapewnił mu jednak opieki weterynarza.
- Właściciel funkcjonariuszom mówił, że po prostu zwierzę jest już bardzo stare, że ma około 30 lat i że zdaje sobie sprawę, że zwierzę jest schorowane. Czekał na to aż spokojnie odejdzie, zdawał sobie sprawę, że zwierzę jest stare - tym także poniekąd tłumaczył jego stan - dodaje dużyrna Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi.
Czy sprawca zostanie ukarany? Wszystko zależy od decyzji prokuratury.
- Jeszcze wczoraj sprawa została skierowana do łódzkiej prokuratury - zostało złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Dalsze czynności będzie więc prowadziła prokuratura. Tutaj my kończymy nasze postępowanie - poinformowała dyżurna Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi.
Co sądzicie o całej sytuacji? Czy słowa właściciela tłumaczą jego zachowanie?
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.