Przyznam, że ta inwestycja miastu się udała. Szkoda tylko, że kilkaset metrów dalej po architektonicznej perełce nie ma już śladu. To się miastu nie udało. Chodzi mi o "Dom Reymonta", czyli kamienicę przy Wschodniej 50.
Łódzkie perełki nie zawsze błyszczą
To tutaj Władysław Reymont pisał "Ziemię Obiecaną". Miasto początkowo planowało ją wyremontować. Opracowano nawet projekt rewitalizacji, a także wybrano wykonawcę. Jednak ekspertyzy wykonane na zlecenie urzędników wykazały, że obiekt nadaje się tylko do wyburzenia.Czy podobny los czeka kamienicę Tuwima przy Struga 42? Spotkałam się tam ostatnio z mieszkańcami. Są rozgoryczeni, że obiekt jest zaniedbany. Elewacja znajduje się w opłakanym stanie. Płakać też będziemy, jeśli dojdzie do tragedii, gdy jej elementy spadną na przechodnia. Staruszka? Matkę z wózkiem? Spacerującą parę lub panią zmierzającą do pracy. To takie typowo polskie. Myślenie o sprawie po szkodzie. A przed szkodą?
No niby elewacja wspomnianej kamienicy od strony podwórza jest zabezpieczona. W tym roku zbito luźne tynki ze ścian. Zachodzę jednak w głowę, dlaczego przy okazji nie uczyniono tego od frontu?
Paradoksalne jest to, że ową kamienicę odwiedzają turyści. Ja po takiej wizycie w obcym mieście na pewno już bym do niego nie wróciła. "Syf z gilem" - powtarzała jedna z lokatorek podczas spotkania ze mną. Trudno się nie zgodzić. Przeciekający sufit, brudne klatki schodowe, na których wyżyli się niespełnieni artystycznie "pseudo-grafficiarze", do tego fetor. Głównie dający się we znaki w cieplejsze dni, po suto zakrapianej imprezie meneli lub bezdomnych.
Serdecznie współczuję tym ludziom. Nie mogą nawet otworzyć okien, bo te są zabite gwoździami. Płacą po 1300 zł czynszu. Gdybym miała gdzie, to zwiewałabym z takiej kamienicy, gdzie pieprz rośnie. Tylko czy to o to chodzi? Chyba nie. Kamienica Tuwima, w której poeta, rozsławiający Łódź, mieszkał przez 12 lat swojego młodzieńczego życia, powinna być naszą dumą, naszą perełką, a nie menelownią.
Lepiej sprzedać niż ratować?
Rozumiem, że koszty, rozumiem, że zabytek, rozumiem, że nie do końca rozwiązane sprawy właścicielskie. Nie rozumiem jednak braku determinacji urzędników, by mimo patowej sytuacji, znaleźć rozwiązanie.Rozwiązanie się znalazło przy okazji famuł przy Ogrodowej. Proste, ale czy dobre? Przekaz mediów miejskich mnie zdumiewa.
"Kompleks famuł przy Ogrodowej 26/28 zostanie sprzedany - to jedyny ratunek dla tych budynków" - czytam w komunikacie prasowym.
Czy na pewno jedyny? Miejska kasa ma zostać zasilona 50 milionami złotych.
"Famuły przy Ogrodowej 26/28, stanowiące ważny element dziedzictwa kulturowego Miasta Łodzi" - czytam dalej w wiadomości do mediów.
Szkoda, że to dziedzictwo oddaje się w prywatne ręce.
To trochę tak jak z willą po Marii Skłodowskiej-Curie. Premier Mateusz Morawiecki zlecał "pilne działania" zmierzające do jej przejęcia, którymi chwalił się w mediach społecznościowych. Ostatecznie trafiła w prywatne ręce.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.