„Ktoś chciał ukraść mojego psa”. Internautka apeluje o ostrożność
Jak informuje pani Zuzanna, do zdarzenia doszło w sobotę 6 listopada 2021 roku. Wówczas jej psem zainteresował się wysoki, zakapturzony mężczyzna.
- W sobotę wracałam z psami z popołudniowego spaceru. Mam dwa rasowe psy, mastifa angielskiego i buldoga angielskiego. Penny (buldog) poleciała do przodu jak ma w zwyczaju a Wiesia (mastif) się ociągała. Zobaczyłam tego gościa pod furtką i specjalnie pobiegłam za Penny żeby ją wpuścić. Wpuściłam ją, zatrzasnęłam furtkę i wróciłam do Wiesi - opisuje sytuację pani Zuzanna. - Kiedy w nocy o 23 wracałyśmy ze spaceru sytuacja się powtórzyła, Wiesia została z tyłu na uprawianie wąchactwa, a Penny pobiegła do przodu, a ja z nią. Pod furtką był ten sam facet. Stał tak że zasłonił sobą wejście do furtki, kucnął, zaczął mówić że jaki miły piesek, mówił „chodź tu, chodź tu”, złapał Penny za tułów. Ani Penny ani mnie się to nie podobało, zaczęłam wołać „Wiesia Wiesia„ i wtedy, zanim zdołał ją chwycić i podnieść, zza samochodu wyskoczyła Wiesia i na niego natarła. Jest bardzo duża, waży 103 kilogramy i facet o mało się nie wywrócił.
Kim jest tajemniczy mężczyzna?
Jak wynika z wypowiedzi pani Zuzanny, mężczyzna przestraszył się ataku większego z psów i postanowił się wycofać.
- Zerwał wtedy kaptur z głowy, prawdopodobnie odruchowo, bo być może spodziewał się, że Wiesia będzie go atakować i chciał mieć większe pole widzenia. Przyjrzałam mu się wtedy, był szatynem w wieku około 30 lat. Wiesia na niego szczekała a on się szybko wycofał, słyszałam tylko z oddali jak przeklina. Miał mocny wschodni akcent - mówi nasza rozmówczyni.
Już następnego dnia pani Zuzanna opisała całą sytuację na grupie na Facebooku. Jednocześnie zaapelowała do wszystkich opiekunów psów na Retkini o wzmożoną czujność i uwagę.
Złodziej na Retkini? Czy chodziło tylko o psa?
Swoimi obawami w kontekście całej sytuacji pod opublikowanym postem podzielili się inni internauci. Jeden z nich podejrzewa nawet, że tajemniczemu mężczyźnie mogło chodzić niekoniecznie o psa.
„Nie bagatelizowałbym. Facetowi najpewniej nie chodziło o psa tylko rozpoznawał twoją sytuację w domu. Poproś dzielnicowego żeby parę razy przejechali się radiowozem po twojej ulicy w najbliższych dniach. Klasyczna złodziejska obserwacja” - czytamy na Facebooku.
W poniedziałek 8 listopada pani Zuzanna zgłosiła całe zajście na policję.
- Penny teraz chodzi na smyczy i nie ma mowy o tym, żeby leciała sama do furtki. Ja natomiast na wszelki wypadek mam w kieszeni gaz - kończy nasza rozmówczyni.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.