Pod koniec stycznia około godziny 19:00 młody mężczyzna przyniósł do jednej z łódzkich przychodni weterynaryjnych półprzytomną suczkę w trakcie ataku padaczki.
!reklama!
- Suczka oprócz tego miała ogromnego guza sutka, ale to nie było w tym momencie najważniejsze. W każdym bądź razie doktor Monika natychmiast podjęła się ratowania suczki. Młodzieniec wtedy stwierdził że musi pójść do auta po książeczkę i jak wyszedł tak przepadł jak kamień w wodę! Zostawił tę biedną starszą suczkę jakby to była jakaś zużyta pralka i czas wymienić na nowe. Suczka niestety mimo dwugodzinnej walki zmarła na rękach doktor Moniki. Sama, w obcym miejscu, bez bliskości ludzi z którymi spędziła z ufnością całe życie - czytamy w poście na Facebooku, opublikowanym przez Przychodnię Weterynaryjną Ret-Vet.
W placówce wciąż liczą na to, że uda się odnaleźć właściciela yorka, dlatego też pracownicy opublikowali zdjęcia suczki oraz powiadomili policję.
- Wstawiamy zdjęcia suczki. Może ją ktoś z Was rozpozna? Już nie chodzi nam nawet o to że ktoś wyłudził od nas usługę bo pieniądze jak to mówią to rzecz nabyta. Ale jeśli poznajcie ją, jeśli znacie jej właściciela, prosimy przekażcie mu że pies to nie jest telewizor który jak się zepsuje to się zmienia na lepszy model. Że dla tego psa dom w którym żył kilkanaście lat to cały świat, i że pies temu domowi zawsze jest oddany. Szkoda że Ona w końcu swych godzin nie mogła liczyć na odwzajemnienie choć odrobiny uczuć którymi na pewno obdarzała swoich właścicieli przez kilkanaście lat. Sprawa została zgłoszona na Policję. Prosimy o udostępnianie. Wierzymy w Was i moc Facebooka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.