Trudno jest w temacie Widzewa i jego walki o awans do I ligi nie odnosić się do poprzedniego sezonu. To już jest jednak przeszłość, postaramy się więc ograniczyć tylko do tego co niezbędne.
Katastrofa, bo inaczej tego nie da się nazwać, która przytrafiła się łódzkiemu klubowi w zeszłym sezonie, nie ma prawa się powtórzyć. Aż chciałoby się rzecz: „teraz albo nigdy” i mimo że brzmi to banalnie, to coś w tym jest. Co jeszcze musiałby zrobić Widzew, żeby awansować, gdyby ponownie się nie udało?
Bo trzeba obiektywnie przyznać, że przez kilka ostatnich tygodni właściciele łódzkiego klubu zrobili bardzo dużo, aby szanse na awans zwiększyć. Centralną postacią tych wydarzeń i dokonywanych zmian niewątpliwie jest aktualna prezes Widzewa, Martyna Pajączek. O samej pani prezes napisaliśmy już sporo, warto więc zwrócić uwagę na najważniejsze. Prezes Pajączek swoimi działaniami w klubie i wypowiedziami daje pewną gwarancję – to ona wskazuje kierunek w jakim zmierza Widzew, stoi za najważniejszymi decyzjami i bierze za nie odpowiedzialność. Z całym szacunkiem do poprzednich prezesów i zarządów, ale przez ostatni rok nie zawsze było wiadomo, kto za co jest odpowiedzialny.
Warto w tym momencie cofnąć się jeszcze trochę w czasie. Przez ostatni rok w Widzewie zarząd zmieniał się dwukrotnie, zaś trener pierwszej drużyny (zgodzicie się, że bardzo istotna postać w klubie piłkarskim) trzykrotnie. Stabilizacja to słowo klucz, o którym wielokrotnie wspominaliśmy. I chociaż zabrakło jej również teraz, kiedy trener Kaczmarek dostał niewiele czasu na poznanie i poukładanie drużyny, to ta stabilność może przejawiać się również w inny sposób.
Mowa tu o pewnej spójności jeśli chodzi o budowę i rozwój klubu. Prezes Pajączek zaczęła od trzęsienia ziemi – „wyczyszczenia” pionu sportowego – właśnie po to aby zadbać o spójność. Niejednokrotnie można było to usłyszeć w wypowiedziach pani prezes, że trenera Kaczmarka wybrała z powodu bardzo dobrego zrozumienia między nimi (oczywiście szkoleniowiec Widzewa przedstawia także odpowiednie kwalifikacje zawodowe). Im więcej konfliktów na wyższych szczeblach w klubie, tym gorzej dla pierwszej drużyny. Miejmy więc nadzieję, że obecna sytuacja przełoży się na większy komfort pracy dla trenera i zawodników.
Powiedzmy sobie otwarcie, że kadra Widzewa z poprzedniego sezonu była wystarczająca, aby awansować do Fortuna 1 Ligi. Przypomnijmy, że do zajęcia ostatniego miejsca premiowanego awansem łodzianom zabrakło tylko 3, a do pierwszego i drugiego – 4 punktów. To seria 10 remisów z rzędu, która może przydarzyć się najlepszym jest czymś niewyobrażalnym, zaprzepaściła tą szansę. Wygrana w dwóch z tych 11 spotkań dałaby awans i nawet przegrane z Olimpią Grudziądz i GKS-em Bełchatów, czyli rywalami którzy wyprzedzili Widzew w walce o I ligę, nie odebrałyby łodzianom promocji.
Tak się jednak nie stało, więc władze klubu chcą w nadchodzącym sezonie zminimalizować ryzyko i jeszcze bardziej wzmocnić piłkarsko zespół. Przypomnijmy, że budżet Widzewa wynosi ok. 15 mln złotych, czyli przewyższa budżety większości (o ile nie wszystkich) klubów z Fortuna 1 Ligi, a także niektórych z PKO Ekstraklasy. Dzięki takim zasobom i staraniom prezes Martyny Pajączek, już teraz łodzianie mogą pochwalić się kilkoma naprawdę solidnymi wzmocnieniami. Marcin Robak i Sebastian Rudol to zawodnicy, którzy bez problemu znaleźliby zatrudnienie w Ekstraklasie, a Łukasz Zejdler czy Marcel Gąsior (którzy dołączyli jeszcze podczas pracy Łukasza Masłowskiego) przyszli do łodzi z klubów grających w I lidze. Okno transferowe w Polsce jeszcze się nie zamknęło, więc jest szansa, że na tym wzmocnienia się nie skończą, ale już teraz można ocenić, że Widzew, przynajmniej na papierze, jest silniejszy niż sezon temu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.