ŁKS Łódź pójdzie za ciosem w starciu ze Stomilem?
ŁKS Łódź ma jasny cel, którym jest awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Podopieczni Kibu Vicuñy nie radzili sobie zbyt dobrze w realizowaniu tego założenia, ale Ełkaesiacy po przejęciu sterów przez Marcina Pogorzałę wygrali w końcu swoje pierwsze zawody w tym roku kalendarzowym w Fortuna 1 Lidze.Gra nie wyglądała jeszcze tak imponująco, jak chcieliby kibice i sama drużyna, ale nie można mówić o jakimkolwiek stylu, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że trener Pogorzała miał tylko kilkadziesiąt godzin, aby przygotować piłkarzy do spotkania z Puszczą na swoich warunkach. Efekt i tak był lepszy od tego, co oglądaliśmy, gdy trenerem był Kibu Vicuña.
Po wygranej z Puszczą Niepołomice biało-czerwono-biali przesunęli się na 7. miejsce w tabeli i szóstemu Podbeskidziu łodzianie ustępują dlatego, że w pierwszym, bezpośrednim meczu obydwu ekip piłkarze z Bielska-Białej wygrali na Stadionie Króla 2:1.
Ełkaesiacy potrzebują jednak serii kilku zwycięstw z rzędu, żeby w końcu ustabilizować swoją pozycję jako solidnego kandydata do awansu przez baraże, albo może nawet do bezpośredniej promocji. Obecnie ŁKS traci 8 punktów do Widzewa Łódź, ale gdyby podopieczni trenera Pogorzały zdobyli kilka razy z rzędu komplet punktów, można myśleć o zmniejszeniu straty do lokalnego rywala. Na ten moment jednak trzeba skupić się na tym, aby ŁKS na stałe zakotwiczył w strefie barażowej.
W obecnej kampanii tylko dwukrotnie zdarzyło się, żeby ŁKS Łódź wygrał dwa mecze z rzędu. Pierwszy taki przypadek miał miejsce w sierpniu, gdy łodzianie wygrali ze Skrą Częstochowa 3:2 i Puszczą Niepołomice 2:0. Drugi raz zawodnicy z betką na piersi dokonali tego w listopadzie. Wtedy udało się wygrać z GKS-em Katowice 1:0 i z GKS-em Tychy 2:0. To były jedyne momenty, w których ŁKS stworzył sobie mini-serię zwycięstw.
Teraz po wygranej z Puszczą Niepołomice, Łódzki Klub Sportowy nie może pozwolić sobie na stratę punktów w domowym starciu ze Stomilem Olsztyn. W pierwszym meczu obydwu drużyn Stomil bezdyskusyjnie uległ zawodnikom z przeplatanką na piersi 0:3 po golach Sobocińskiego, Szeligi i Janczukowicza. Fani nie mają nic przeciwko, aby taki wynik powtórzył się również w sobotę na Stadionie Króla.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.