reklama
reklama

ŁKS sam usypiał się swoją grą. Tak twierdzi Wojciech Stawowy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

ŁKS sam usypiał się swoją grą. Tak twierdzi Wojciech Stawowy - Zdjęcie główne

ŁKS sam usypiał się swoją grą. Tak twierdzi Wojciech Stawowy

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Łódzki Klub Sportowy przegrał pierwsze spotkanie w sezonie 2020/2021 po dość przeciętnym spotkaniu, które jednak w końcu musiało nadejść. Na konferencji prasowej Wojciech Stawowy wyjaśnił, czego zabrakło drużynie w starciu z Radomiakiem.
reklama

- Drużyna gospodarzy przez cały czas nastawiona była na grę z kontry. Radomiak grał głęboko w defensywie, a my musieliśmy przez cały czas przebijać się przez ten dobrzy zwarty blok obronny. Nie robiliśmy tego dobrze. Za mało było akcji oskrzydlających z naszej strony i dośrodkowań. Przede wszystkim brakowało uderzeń z dystansu. Przy tak szczelnie grającej obronie tych rozwiązań trzeba było szukać zdecydowanie więcej – powiedział szkoleniowiec ŁKS-u po pierwszej porażce w sezonie.

!reklama!

Drużyna Radomiaka w obronie zagrała bardzo solidne zawody, ale w ataku nie mieli zbyt wiele do zaproponowania, na co zwraca także uwagę szkoleniowiec ŁKS-u. Zaznacza jednak, że rzut karny, jaki otrzymali w końcowce spotkania, to nagroda za konsekwentnie realizowanie założeń taktycznych w meczu z ŁKS-em:

- Drużyna gospodarzy nastawiła się na kontratak i te kontry były groźne, choć nie przynosiły one sytuacji bramkowych, po za tą w drugiej połowie, gdzie piłka trafiła w poprzeczkę. No i ten rzut karny. To była konsekwencja w grze i konsekwencja w obranej taktyce na dzisiejsze spotkanie. To przyniosło dziś rywalowi sukces i trzy punkty – powiedział Wojciech Stawowy.

Grę Rycerzy Wiosny bardzo trafnym stwierdzeniem podsumował trener Stawowy, który powiedział, że jego zawodnicy sami usypiali się swoją grą:

- Uważam, że po przerwie graliśmy bardzo podobnie jak w pierwszej połowie. Cały czas byliśmy w ataku pozycyjnym. Drużyna gospodarzy nisko broniła. Przede wszystkim zabrakło strzałów i akcji oskrzydlających, aby tą obronę rozerwać. Z każdą minutą ta nasza gra nie przynosiła efektów, w postaci sytuacji bramkowych. To było takie usypianie się w swojej grze – skomentował Wojciech Stawowy.

Szkoleniowiec biało-czerwono-białych dodał jeszcze, że to na pewno nie skuteczność była problem, ponieważ sytuacji bramkowych łodzianie stworzyli sobie w Radomiu, jak na lekarstwo:

-  Do skuteczności nie można mieć zastrzeżeń, bo sytuacji bramkowych stworzyliśmy sobie bardzo mało. Bardzo mało było uderzeń i tych sytuacji, które można zamienić na bramkę. Można mieć uwagi do tego jak rozgrywaliśmy piłkę przy szczelnie broniącym rywalu – zakończył

Kibice, którzy martwili się przedwczesnym zejściem z boiska Adriana Klimczaka, Wojciech Stawowy uspkoił twierdząc, że zmiana podyktowana została żółtą kartką, którą Klimczak otrzymał na początku meczu.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama