- Drużyna gospodarzy przez cały czas nastawiona była na grę z kontry. Radomiak grał głęboko w defensywie, a my musieliśmy przez cały czas przebijać się przez ten dobrzy zwarty blok obronny. Nie robiliśmy tego dobrze. Za mało było akcji oskrzydlających z naszej strony i dośrodkowań. Przede wszystkim brakowało uderzeń z dystansu. Przy tak szczelnie grającej obronie tych rozwiązań trzeba było szukać zdecydowanie więcej – powiedział szkoleniowiec ŁKS-u po pierwszej porażce w sezonie.
!reklama!
Drużyna Radomiaka w obronie zagrała bardzo solidne zawody, ale w ataku nie mieli zbyt wiele do zaproponowania, na co zwraca także uwagę szkoleniowiec ŁKS-u. Zaznacza jednak, że rzut karny, jaki otrzymali w końcowce spotkania, to nagroda za konsekwentnie realizowanie założeń taktycznych w meczu z ŁKS-em:
- Drużyna gospodarzy nastawiła się na kontratak i te kontry były groźne, choć nie przynosiły one sytuacji bramkowych, po za tą w drugiej połowie, gdzie piłka trafiła w poprzeczkę. No i ten rzut karny. To była konsekwencja w grze i konsekwencja w obranej taktyce na dzisiejsze spotkanie. To przyniosło dziś rywalowi sukces i trzy punkty – powiedział Wojciech Stawowy.
Grę Rycerzy Wiosny bardzo trafnym stwierdzeniem podsumował trener Stawowy, który powiedział, że jego zawodnicy sami usypiali się swoją grą:
- Uważam, że po przerwie graliśmy bardzo podobnie jak w pierwszej połowie. Cały czas byliśmy w ataku pozycyjnym. Drużyna gospodarzy nisko broniła. Przede wszystkim zabrakło strzałów i akcji oskrzydlających, aby tą obronę rozerwać. Z każdą minutą ta nasza gra nie przynosiła efektów, w postaci sytuacji bramkowych. To było takie usypianie się w swojej grze – skomentował Wojciech Stawowy.
Szkoleniowiec biało-czerwono-białych dodał jeszcze, że to na pewno nie skuteczność była problem, ponieważ sytuacji bramkowych łodzianie stworzyli sobie w Radomiu, jak na lekarstwo:
- Do skuteczności nie można mieć zastrzeżeń, bo sytuacji bramkowych stworzyliśmy sobie bardzo mało. Bardzo mało było uderzeń i tych sytuacji, które można zamienić na bramkę. Można mieć uwagi do tego jak rozgrywaliśmy piłkę przy szczelnie broniącym rywalu – zakończył
Kibice, którzy martwili się przedwczesnym zejściem z boiska Adriana Klimczaka, Wojciech Stawowy uspkoił twierdząc, że zmiana podyktowana została żółtą kartką, którą Klimczak otrzymał na początku meczu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.