Łodzianie dwukrotnie wychodzili w tym meczu na prowadzenie i dwukrotnie je tracili, a do tego zagrali dwie bardzo odmienne połowy, na co zwracał uwagę szkoleniowiec Widzewa na pomeczowej konferencji.
- Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, zawsze ważne jest dobrze wejść przed własną publicznością w rundę rewanżową. To nam się nie udało z różnych przyczyn, na pewno będziemy to analizować to dokładnie – zaczął Marcin Kaczmarek – na gorąco mogę powiedzieć, że ten mecz dobrze się dla nas ułożył, szybko strzeliliśmy bramkę i pierwszą połowę mieliśmy pod pełną kontrolą. Na drugą część meczu wyszedł zupełnie inny zespół i nie wiem gdzie jest przyczyna, będę jej szukał. Zabrakło płynności w grze i utrzymania się przy piłce, to co funkcjonowało w pierwszej połowie tego zabrakło w drugiej – podkreślał trener łódzkiego klubu.
Strata dwóch punktów, bo tak trzeba rozpatrywać ten wynik, jest szczególnie bolesna dla zespołu, ponieważ w końcówce zdołał ona wyjść na prowadzenie, by po kilku minutach znów je stracić. Trener Kaczmarek starał się, aby do klubu dołączali piłkarze o odpowiednim doświadczeniu, co miało wyeliminować takie sytuacje.
- Dla mnie złe w tym wszystkim było to, że gra może się nie układać, ale my w trudnym momencie strzeliliśmy bramkę na 2:1 i doświadczona drużyna, która gra o najwyższe cele, powinna po prostu dograć ten mecz do końca i wygrać – dobitnie stwierdził trener, który jednak nie traci optymizmu – Jesteśmy na początku rundy, mamy sporo materiału do analizy i mam nadzieję, że następny mecz w Łęcznej będzie lepszy w naszym wykonaniu.
Niezadowolenia po meczu nie krył nowy zawodnik w szeregach Czerwono-Biało-Czerwonych, Hubert Wołąkiewicz, który dołączył do zespołu ledwie trzy dni temu i już zagrał od pierwszej minuty.
- Potrafiliśmy utrzymać się przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe, jednak straciliśmy punkty u siebie, czego nam nie wypada robić, bo wiemy o co walczymy i mecze w Łodzi musimy wygrywać. Na pewno musimy poprawić to co nie działało w drugiej połowie, gdy pozwoliliśmy Olimpii na zbyt dużo – mówił na gorąco po meczu nowy stoper Widzewa.
Wołąkiewicz miał niestety udział przy drugiej bramce dla Olimpii i choć starał się zatrzymać strzał Kiełtyki piłka i tak znalazła drogę do bramki łodzian.
- Przy drugiej straconej bramce próbowałem zablokować strzał, ale piłka odbiła mi się od kolana i wpadła do bramki. Taki jest futbol i jeśli będziemy dopuszczali rywala do strzałów, to wreszcie jakaś piłka wpadnie do siatki. Jeszcze nie było widać mojego dobrego zgrania z resztą drużyny, ale z każdym treningiem i meczem to będzie wyglądało lepiej – zapowiedział Hubert Wołąkiewicz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.