reklama
reklama

Pasmo tenisowych sukcesów może być dłuższe!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Pasmo tenisowych sukcesów może być dłuższe! - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport To był wyjątkowo szczęśliwy piątek dla polskiego tenisa z bardzo miłym akcentem łódzkim.
reklama

Łodzianka w głównej drabince US Open

To zdecydowanie nie był "czarny piątek". Przyjemnie było popatrzeć na polskich zawodników, choć nie wszystkich można było ujrzeć w bezpośredniej transmisji. To był jednak piątek, którego dawno w polskim tenisie nie mieliśmy. W zawodach za oceanem wystartowała w sumie szóstka naszych zawodników, w tym trzy kobiety: Magda Linette, łodzianka Magdalena Fręch i Katarzyna Kawa i trzech panów: piotrkowianin - Kamil Majchrzak i Hubert Hurkacz w grach pojedynczych oraz Łukasz Kubot w grze podwójnej, wspólnie z Brazylijczykiem Marcelo Melo.

W kwalifikacjach do głównego turnieju US Open odpadła w pierwszej rundzie, dosć pechowo, Katarzyna Kawa, ale do trzeciej rundy dotarła 21-letnia Magdalena  Fręch oraz Kamil Majchrzak. W tym samym czasie, w nowojorskim turnieju na Bronxie walczyła Magda Linette, która podbnie jak Iga Świątek, udział w US Open ma już zapewniony ze względu na obecną pozycję rankingową, zaś w turnieju Winston-Salem walczył dzielnie w singlu Hubert Hurkacz oraz wspomniany wyżej Łukasz Kubot, w grze deblowej.

Magdy górą!

Po emocjonującym, trzysetowym meczu z wyżej (o 94 miejsca) notowaną Hiszpanką G.P.Badosa uporała się łodzianka Magdalena Fręch (6:4, 3:6, 6:3) i zagra w kolejnym turnieju wielkoszlemowym. Mamy nadzieję, że losowanie będzie dla niej szczęśliwe.

Swój mecz wygrała również Magda Linette, pokonując Czeszkę K.Siniakową (7:6, 6:2) i awansując do finału turnieju WTA na nowojorskim Bronxie. W finale (sobota godz. 20.00) zmierzy się  z wyżej notowaną Camilą Giorgi.

Hubi po małym horrorze

Tymczasem Hubert Hurkacz spotkał się w przełożonym z dnia wczorajszego (z powodu deszczu) ćwierćfinałowym meczu z Amerykaninem F.Tiafoe. Po przegraniu pierwszego seta do czterech, w drugim prowadził już 4:0, aby oddać przeciwnikowi kolejno cztery gemy i przegrywać w piątym 15:40. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się katastrofą, lubiany już nie tylko w Polsce, "Hubi" obronił gema, wychodząc na 5:4, a w tiebreaku wygrał 7:1. W trzecim, decydującym secie, wydawało się, że będzie zacięta walka, ale ona skończyła się dość szybko, ponieważ Amerykanin został przełamany już w pierwszym gemmie i ostatecznie Hurkacz zwyciężył (4:6, 7:6, 6:1), awansując do półfinału, w którym czekał już na niego Kanadyjczyk Denis Szapowałow, wygrywając wcześniej w dwóch setach z Rosjaninem A. Rublowem.

Poważnym minusem był fakt, że mecz rozpoczął się ok 3-ej czasu polskiego, a więc po zaledwie 4 godzinach przerwy. Kanadyjczyk miał na wypoczynek o ponad 2 godziny więcej, co jednak nie miało decydującego znaczenia. Organizotorzy mieli kłopot z pogodą, która płatała tutaj figle od początku, a turniej trzeba przecież jakoś dokończyć. Hubi jednak dał radę i w półfinale pokonał Szapowałowa 6:3, 6:4 meldując się w swoim pierwszym finale turnieju ATP tej rangi. Wcześniej był w nim w 2014 roku Jerzy Janowicz, ale wówczas przegrał z Czechem Lukasem Rosolem, mając kilka niewykorzystanych meczboli. Może tym razem Polak będzie tym pierwszym po 37 latach (od czasu ostatniego zwycięstwa Wojciecha Fibaka) rodakiem, który sięgnie po swój tytuł ATP. W klasyfikacji młodych zawodników Hubi powoli przejmuje rolę lidera, bo przecież nie dawno pokonał Greka S.Tsitsipasa, T.Frtitza, dwukrotnie wygrał też z Tiafoe, a teraz z Szapowałowem. W finale Hubi zmierzy się z Benoitem Pairem. Francuz po absolutnie nieprawdopodobnym meczu, jednym z krótszych pojedynków trzysetowych w historii tenisa, pokonał Steve'a Johnsona 1:6, 6:0, 6:0. warto dodać, że trenerem Johnsona jest Craig Boynton, który opiekuje się obecnie Hubertem. Mamy jednak nadzieję, że nasz zawodnik pomści swojego starszego amerykańskiego kolegę i pokona Francuza.

Bez większych problemów, mimo, że mecz był przerywany, a pierwszy set rozstrzygnął bardzo zacięty tiebreak, swój finał w Salem wygrała polsko-brazylijska paraKubot-Melo, którzy pokonali parę amerykańską Monroe - Sandgren 2:1 (6:7 (8), 6:1, 10:3).

Jedynym przegranym okazał się być niestety piotrkowianin Kamil Majchrzak, który po gładkim przegraniu pierwszego seta do jednego, w drugim prowadził z Białorusinem I.Iwaszką 5:3 i wyglądało na to, że utrzymując swój serwis przedłuży szanse na awans, ale niestety przegrał 1:6, 5:7. Musi teraz czekać na ogłoszenie ostatecznej listy zawodników, ponieważ w przypadku wycofania się któregoś z graczy, może jeszcze trafić do głównej drabinki turnieju, jako tzw. lucky looser, czyli "szczęśliwy przegrany".

Tak więc życzymy naszym zawodniczkom i zawodnikom powodzenia w US Open. Oby powrócili z tarczą! Trzymamy też kciuki za Magdą i Hubertem w dzisiejszych finałach, Może sobota będzie jeszcze lepsza?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama