Trener Kazimierz Moskal był bardzo rozgoryczony przez postawę tego wieczoru swoich podopiecznych. Opiekun łodzian podkreślił, że często piłka wręcz przeszkadzała ełkaesiakom:
- Trudno mi po takim meczu jest zebrać myśli, a co gorsza coś powiedzieć. Takie porażki mnie bardzo bolą. Nie chcę powiedzieć, że zagraliśmy słaby mecz piłkarski. To w ogóle nie był mecz w naszym wykonaniu. Nie wiem co to było. Naszym dużym problemem była ta kula, co latała po boisku. Słaby mecz, samobójcza bramka i potem było już tylko gorzej. Ciężko było patrzeć na to, bo zawodnicy jakby zapomnieli jak grać w piłkę – skomentował trener ŁKS-u.
Szkoleniowiec Biało-Czerwono-Białych odniósł się także do wyboru kapitana na mecz ze Śląskiem, a także do straconej bramki:
- Uprzedzam wszystkich, że to ja zdecydowałem o tym, że Jan Sobociński będzie kapitanem. Biorę to na siebie, być może podjąłem złą decyzję i wywarłem na naszym młodym stoperze zbyt dużą presję i odpowiedzialność. Straciliśmy bramkę po prostej utracie piłki w środku pola, Janek musiał gonić za akcją i niestety niefortunnie skierował ją do własnej bramki – wyjaśnił.
Opiekun ŁKS-u zaznacza, że jego zespół kompletnie nie radził sobie z rozgrywaniem piłki:
- Bramka samobójcza podcięła nam skrzydła. Mieliśmy duże kłopoty z graniem piłki do przodu, graliśmy w szerz albo do tyłu. Śląsk stanął wyżej, a my nie mieliśmy pewności, przez co nie odbieraliśmy i nie rozgrywaliśmy piłki. Jestem mocno zniesmaczony występem moich piłkarzy, bo to nie była gra, którą chciałbym oglądać – powiedział trener Kazimierz Moskal.
Trener gości cieszy się ze zdobycia trzech punktów w pojedynku z trudnym rywalem i uważa, że o zwycięstwie Śląska zadecydowała bardzo dobra organizacja jego zespołu:
- Gratulacje dla mojej drużyny za dobrą robotę i organizację gry. Byliśmy aktywni, strzeliliśmy bramkę. Szacunek dla ŁKS-u, który gra bardzo dobrze. Szanujemy te trzy punkty. Zaangażowanie obu zespołów w to spotkanie było duże, zawodnicy walczyli o każdy metr boiska, szczególnie było to widoczne w końcówce. Wiedzieliśmy, że łodzianie mają bardzo dobrych zawodników do szybkiego rozgrywania piłki takich jak np. Ramirez, ale udało nam się skutecznie zamknąć przestrzeń przed naszym polem karnym – ocenił trener Vitezslav Lavicka.
Kamil Juraszek przyznaje, że ŁKS nie był w piątkowy wieczór sobą:
- Od początku spotkania nie grało nam się łatwo, nie pokazywaliśmy się do gry, mieliśmy zbyt dużo strat. Brakowało nam płynności, źle rozgrywaliśmy piłkę, nie mieliśmy ostatniego podania. Zaliczaliśmy zbyt dużo strat i błędów indywidualnych, przez to Śląsk się napędzał i mieliśmy problemy w grze defensywnej. Po straconej bramce nie poddawaliśmy się, ale nasza gra nie wyglądała wcale lepiej niż wcześniej – powiedział stoper.
Doświadczony pomocnik ŁKS-u, pojawił się na murawie po przerwie, ale nie zdołał odmienić gry gospodarzy. Łukasz Piątek, wierzy, że mimio tej przegranej, zespół się podniesie:
- Nie jest to piłka, którą chcemy grać. Czegoś nam w tym meczu zabrakło... Mamy teraz dłuższą chwilę, by wyciągnąć wnioski i odpowiednio przepracować ten okres. ŁKS jest znany jako Rycerze Wiosny, więc damy radę – zapewnił 34-latek.
W spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, debiutu na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, w końcu doczekał się Ievhen Radionov. Co napastnik powiedział po meczu?
- Czuję ogromny niedosyt. Zagrałem swój pierwszy mecz w ekstraklasie, na który bardzo długo czekałem. I choć cieszę się, że to się w końcu stało, jest mi bardzo przykro, bo liczyłem w dzisiejszym meczu na więcej – skomentował snajper ŁKS-u.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.