Tancerze w obronie zwolnionej choreografki
Tancerze nie mogą pogodzić się z nagłym zwolnieniem współzałożycielki i choreografki Beaty Stelmach. Dyrekcja MSK, choć wcześniej zapewniała o próbach załagodzenia sporu, dziś czeka na rozwój wypadków, natomiast Urząd Miasta Łodzi... nie komentuje sprawy.
- Zespół to nasz drugi dom, jesteśmy wielką rodziną. Beata Stelmach jest naszą wieloletnią choreografką, wniosła profesjonalizm, dzięki osiągamy sukcesy. Nigdy nie powinno dojść do sytuacji, która miała miejsce. Nie zgadzamy się z tłumaczeniami MSK ani z tym, żeby w taki sposób niszczyć kulturę w naszym mieście
- mówi Paulina Getler z Zespołu Pieśni i Tańca "Łódź".
"Zespół był marginalizowany od dłuższego czasu"
Tancerze przypominają historie, które mają świadczyć o niewłaściwym podejściu dyrekcji MSK do grupy.
- Nasz zespół był marginalizowany od dłuższego czasu. W 2023 roku chcieliśmy zorganizować 40-lecie w Teatrze Wielkim, jednak dyrekcja MSK nie zgodziła się na to i oskarżyła Beatę Stelmach o niesubordynację. Wielokrotnie MSK utrudniała nam działanie, zablokowanych zostało wiele naszych wyjazdów zagranicznych służących doskonaleniu się w sztuce tańca i śpiewu. Zespół oddolnie stworzył dla MSK stronę internetową, to również zostało zablokowane. Nasza garderobiana dostała propozycję dalszej współpracy w znacznie ograniczonym czasie pracy, natomiast członkowie kapeli w ogóle nie otrzymali umów związanych z dalszym zatrudnieniem. Czujemy się bezsilni wobec działań MSK, coraz częściej pojawiają się łzy, smutek. Robimy to z pasji, za darmo, jako amatorzy. Jest nam bardzo przykro
- mówi Mateusz Zajączkowski z ZPiT "Łódź".
"Wypowiedzenie nastąpiło z rażącym naruszeniem przepisów prawa"
Zdaniem pełnomocniczki prawnej zwolnionej choreografki, jej zwolnienie nie odbyło się zgodnie z prawem.
- Wypowiedzenie umowy o pracę pani Beacie Stelmach nastąpiło z rażącym naruszeniem przepisów prawa pracy, co skutkowało zainicjowaniem postępowania w sądzie pracy. Zostało też złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (dotyczące m.in. nękania pracownika), nie tylko przez panią Stelmach, ale także dziesięciu innych pokrzywdzonych z zespołu. Toczą się więc dwa oddzielne postępowania
- mówi radca prawny Emilia Antczak, pełnomocniczka Beaty Stelmach.
Prawniczka spotkała się z wiceprezydent Łodzi Małgorzatą Moskwą-Wodnicką.
- Zależało nam na tym, żeby nie eskalować tego konfliktu, tylko rozmawiać z władzami miasta. Jednak niestety to spotkanie było później jednym z punktów wypowiedzenia umowy pani Stelmach jako naruszenie dobrego imienia dyrektor MSK Doroty Wodnickiej, co jest absurdem. Pracodawca nie powinien takich argumentów przedstawiać, bo była to rozmowa z organem nadzorującym pracę pani dyrektor MSK, więc szczegóły tej rozmowy w ogóle nie powinny do niej trafić
- oburza się Emilia Antczak.
O trudnej relacji z MSK mówią też byli członkowie innych grup
Okazuje się, że nie tylko Zespół Pieśni i Tańca "Łódź" nie dogaduje się z dyrekcją MSK. Podobne kłopoty miał również ZPiT "Anilana".
- Odeszłam z zespołu ze względu na stan zdrowia. Ostatni rok mojej pracy był naprawdę ciężki. Zaproponowano mi znacznie gorsze warunki, dostawałam kary pieniężne m.in. za zły, zdaniem dyrekcji, dobór muzyki do tańca. Miałam problemy z organizacją wyjazdów zespołu zarówno na wydarzenia w Polsce, jak i za granicą, choć te wyjazdy były opłacane z kieszeni tancerzy.
- opowiada Katarzyna Korzeniewska-Killo, która do lipca 2024 roku była zatrudniona na pół etatu jako choreograf "Anilany".
Swoją historię ma też były członek ZPiT "Harnam".
- Osobą niepożądaną w MSK stałem się po rozmowie o odejściu naszej garderobianej, w której brałem aktywny udział, bo pani dyrektor MSK utrzymywała, że było to dobrowolne odejście, a nie zwolnienie. Kolejną sytuacją była wrześniowa informacja o minimalnym podniesieniu wynagrodzeń dla muzyków kapeli - jednocześnie obcięto nam zapłaty za koncerty. Zostaliśmy też pozbawieni sali prób. Eskalacją relacji były moje gratulacje dla ZPiT "Łódź" pod ich postem o wyróżnieniu w jednym z konkursów - dostałem informację, że nie wspieram "Harnama", tylko "Łódź"
- mówi Michał Mroziński, były kierownik kapeli "Harnama".
Wsparcie dla łódzkich zespołów zadeklarowali posłowie Paulina Matysiak i Krzysztof Piątkowski oraz radni miejscy Marcin Buchali i Marcin Gołaszewski.
Dyrekcja MSK "współpracuje z prokuraturą", UMŁ "nie ma kompetencji"
O komentarz do sytuacji poprosiliśmy Monikę Tabowską, zastępcę dyrektora Miejskiej Strefy Kultury.
- Nie mam do dodania nic więcej ponad oświadczenie, które kilka dni temu zostało opublikowane na stronie MSK oraz w mediach społecznościowych. Trwa postępowanie prokuratorskie, współpracujemy przy jego prowadzeniu, udostępniamy dokumenty, o które jesteśmy proszeni. Czekamy na wyniki śledztwa.
Z kolei Urząd Miasta Łodzi w ogóle nie odnosi się do sprawy tłumacząc, że nie ma kompetencji do oceny intencji dyrektora MSK przy podejmowaniu decyzji kadrowych.
- Ocena zgodności działań pracodawcy z ustawą o związkach zawodowych należy do właściwych instytucji, takich jak Państwowa Inspekcja Pracy czy sądy pracy
- mówi Jacek Tokarczyk z biura prasowego UMŁ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.