Prokurator Przemysław Czarnik przekonywał, że dbanie o stan nieruchomości zawsze jest sprawą właściciela, dlatego wnosił o uznanie oskarżonych winnymi. Zażądał dla nich po 10 tys. zł grzywny.
"Jedyną słuszną decyzją będzie uniewinnienie"
Z kolei mecenas Ewa Bieńkuńska, obrońca Danuty K. i Wojciecha G., stwierdziła, że jedyną słuszną decyzją będzie uniewinnienie.
- Sprawa jest niełatwa i bardzo delikatna. W kwestii utrzymania synagogi powinno być porozumienie między właścicielami, Gminą Żydowską i miastem Łódź. Gmina Żydowska, która użytkowała synagogę, nie podjęła żadnych kroków, żeby pomóc przy jej remoncie, a propozycja przekazania 30 tys. zł na ten cel, która miała paść, nigdy do moich klientów nie dotarła
- mówiła mecenas Bieńkuńska.
Podczas procesu przesłuchano wielu świadków
Podczas procesu przesłuchano wielu świadków, m.in. Wiktora Cellera, przewodniczącego komisji rewizyjnej Związku Gmin Wyznaniowych, który złożył do prokuratury zawiadomienie w sprawie doprowadzenia synagogi do ruiny, oraz Grzegorza Ciechowskiego, rabina Gminy Żydowskiej.Danuta K. i Wojciech G. od początku nie przyznawali się do winy.
- Synagoga przez wiele lat była użytkowana wyłącznie przez Gminę Żydowską. Przychodziły ją zwiedzać wycieczki. Opłaty za te wycieczki pobierała gmina, my jako właściciele przez 20 lat nic z tego nie mieliśmy. Chcieliśmy jednak żyć w zgodzie, więc niczego się nie domagaliśmy
- mówiła przed sądem Danuta K.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.