Pani Anna zwróciła nam uwagę na problem pojazdów nadużywających sygnałów świetlnych i dźwiękowych. I nie chodzi tu o policję, straż i pogotowie, a firmy transportowe, przewożące ludzi czy też na przykład krew.
Sposób na korek w Łodzi? Włączenie sygnałów świetlnych i dźwiękowych
Oczywiście zawsze można powiedzieć, że liczy się czas. Transport z krwią spieszy się do szpitala, podobnie transport sanitarny.
- Jazda autem po Łodzi nie należy do łatwych, to jest oczywiste. Remonty dróg, budowa tunelu to powoduje, że za kółkiem trzeba uzbroić się w cierpliwość. Zauważyłam, że niektórzy próbują omijać korki w nieuczciwy sposób. Ostatnio jechałam al. Mickiewicza w stronę Retkini. W pewnym momencie rozległ się dźwięk typowy dla karetki. Ciężko było się rozjechać i zrobić korytarz życia. Gdy pojazd mnie mijał, okazało się, że to transport medyczny. Innego dnia obserwowałam podobne zdarzenie z udziałem pogotowia gazowe. Jakoś trudno uwierzyć w to, że spieszyli się na akcję. To nie fair.
Do podobnych sytuacji dochodzi też na Zachodniej, gdzie na wysokości Próchnika i Legionów występują zwężenia.
Policja potwierdza, do komendy miejskiej wpływają skargi na firmy przewozowe.
- Rzeczywiście transporty medyczne nadużywają sygnałów świetlnych i dźwiękowych, zajmowaliśmy się takimi sprawami, wpływały do nas pisma - mówi Jadwiga Czyż, rzeczniczka łódzkiej drogówki.
Zaznacza też, że policjanci nie mają możliwości nadużywania tychże sygnałów.
- Policjant musi uzyskać zgodę dyżurnego miasta, by ich użyć - dodaje.
Skargi na medyczne firmy transportowe wpływają też do łódzkiego pogotowia.
- Ludzie narzekają, że kierowcy karetek nieodpowiednio się zachowali, zajechali komuś drogę. Po sprawdzeniu okazuje się, że to była prywatna firma transportowa - mówi Adam Stępka, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Rzecznik łódzkiego pogotowia: "Przez to będą problemu z korytarzem życia"
Adam Stępka obawia się, że przez nadużywanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez prywatne firmy kierowcy przestaną tworzyć korytarze życia.
- I tak czasami jest problem z ich utworzeniem. Kilińskiego po remoncie, na odcinku od Piłsudskiego do dworca Fabrycznego, ma bardzo wysokie krawężniki. Kierowcom ciężko zjechać na bok - dodaje rzecznik.
Kierowcy prywatnych firma transportowych nadużywający tzw. "bomb" to problem nie tylko Łodzi. Swego czasu Główny Inspektorat Transportu Drogowego informował o podobnej sytuacji w Warszawie.
Kierowca ambulansu wyjechał z parkingu spod Pałacu Kultury i Nauki, włączył sygnały dźwiękowe. Dodatkowo w niebezpieczny sposób przejechał na czerwonym przez skrzyżowanie Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich.
"Przyglądający się całej sytuacji funkcjonariusze zatrzymali ambulans do kontroli. Kierujący karetką przyznał, że sygnały dźwiękowe włączył wyłącznie by ominąć korek i nie istniała żadna realna potrzeba ich użycia - czytamy w komunikacie prasowym GITD.
Jakby tego było mało, kierowca nie miał zezwolenia na prowadzenie pojazdu uprzywilejowanego. Samochód dodatkowo, który prowadził nie był karetką pogotowia ratunkowego. Zarejestrowany był jedynie jako "pojazd specjalny" z przeznaczeniem na "karetkę sanitarną". Pojazd uprzywilejowani musi mieć odpowiednie zezwolenie właściwego ministra.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.