„To już za wiele”. Pani Maria zabiera głos
Po naszej publikacji o nocnym ataku pseudokibiców Widzewa, sprawą zainteresowały się ogólnopolskie media i kolejni radni. Kobiety, które przeżyły horror, mimo lęku, postanowiły otwarcie mówić o sprawie. Liczą, że nagłośnienie problemu pomoże przywrócić spokój w ich okolicy.
O ataku kiboli pisaliśmy we wtorek, 16 września. W nocy z soboty na niedzielę chuligani obrzucili elewację butelkami z olejem silnikowym, walili w bramę i wyzywali blisko 70-letnią właścicielkę posesji, bo zamalowała ich graffiti.
Dziś pani Maria mówi wprost, że nie może dłużej milczeć:
- Bałam się odezwać, bo myślałam, że będzie jeszcze gorzej. Ale już nie dam rady inaczej. Moje córki i wnuki nie są bezpieczne, a ja nie mogę na to pozwolić.
Sprawa nabiera rozgłosu
Artykuł o nocnym ataku odbił się szerokim echem. Zainteresowały się nim ogólnopolskie media, w tym program „Uwaga!” TVN. Skontaktował sie z nami również Jakub Białek, znany dziennikarz sportowy serwisu Weszło, który prowadzi na kanale YouTube program „Patoliga”, gdzie opowiada o patologiach związanych z piłką nożną.Głos zabierają też mieszkańcy Łodzi, którzy podkreślają, że problem wandalizmu i agresji kiboli dotyczy nie tylko jednej rodziny, ale całego osiedla.
Radni reagują
Podczas naszej wizyty u pani Marii i jej córki Doroty pojawił się radny Piotr Frątczak (KO). Polityk obiecał, że będzie zabiegał m.in. o patrole straży miejskiej w tej części Widzewa.
Doniesienie do prokuratury i prośba o ochronę
Pani Maria nie zamierza sie poddać. Zapowiada, że złoży oficjalne doniesienie do prokuratury i poprosi o przydzielenie ochrony osobistej.
- Cieszę się, że wreszcie ludzie dowiedzieli się, co się tutaj dzieje. Jednak obawiam się, że po nagłośnieniu sprawy kibole mogą wrócić. To, co się wydarzyło, to nie jest zwykłe bazgranie po ścianach, tylko napaść na dom i rodzinę
- mówi.
Nadzieja na zmianę
Kobiety przyznają, że zdecydowały się mówić o wszystkim głośno, bo liczą na realne wsparcie i poprawę bezpieczeństwa w swojej dzielnicy.
- Nie chcemy żyć w strachu. Chcemy, żeby dzieci i wnuki mogły spokojnie chodzić do szkoły czy na spacer. Jeśli ta sprawa poruszy całą Polskę, to może wreszcie ktoś poważnie się tym zajmie
- dodaje Dorota Kustosz
Tak wyglądał dom tuz po tym, jak został obrzucony butelkami z olejem silnikowym
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.