Światło pamięci dla tych, o których zapomniano
Pogoda nie dopisała, ale frekwencja - przeciwnie. Zziębniętych i przemokniętych uczestników częstowano ciepłą herbatą przygotowaną przez pracowników Koła Łódzkiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. W akcję włączyli się nie tylko społecznicy, ale także uczniowie łódzkich szkół, przedstawiciele organizacji pozarządowych, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łodzi oraz zwykli mieszkańcy miasta.
- Pamiętam moją pierwszą wizytę na cmentarzu dla samotnych i bezdomnych. Był wieczór Wszystkich Świętych, kiedy groby na innych cmentarzach toną od zniczy i kwiatów, a tam panowały całkowite ciemności. Postanowiłem to zmienić i tak narodziła się inicjatywa „Światełka Pamięci”
- wspomina Przemek Ledzian.
Tłumy młodzieży na cmentarzu
W tym roku do akcji zgłosiło się 35 placówek, czyli ponad 600 uczniów. Ale uczestników było jeszcze więcej, bo sszkoły dopisywały się niemal do ostatniej chwili.
- Cieszę się, że tyle ludzi przyszło i jestem wszystkim naprawdę bardzo wdzięczny. Ogromne podziękowanie dla wszystkich, którzy się zaangażowali. Dla szkół, dla wszystkich placówek, dla schroniska brata Alberta, dla opieki społecznej, dla wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób pomagali mi tę akcję współorganizować. I tym wszystkim wspaniałym dzieciakom. Cieszę się, że są tacy wrażliwi, pomocni, otwarci
- mówi Przemek Ledzian.
Podkreśla też, że pamięć o zmarłych nie powinna ograniczać się tylko do akcji.
- Mam jeszcze jedną, ogromną prośbę do wszystkich, którzy w najbliższych dniach będą odwiedzać groby bliskich. Zwróćcie uwagę na opuszczone groby. Postawcie na nich światełko. To będzie wspaniały gest szacunku i pamięci wobec tych, o których już nikt nie pamięta
- dodaje.
Samotność zaczyna się wcześniej
Na cmentarzu przy Zakładowej chowane są osoby, za których pochówek odpowiada Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
- My jesteśmy taką instytucją, która może towarzyszyć człowiekowi przez całe życie i towarzyszy także po śmierci, jeżeli nie ma nikogo innego, kto może tę posługę spełnić. W ciągu roku chowamy tutaj 230 osób, w tym 29 to osoby bezdomne
- mówi Piotr Kowalski, dyrektor MOPS w Łodzi.
Dodaje też, że to wydarzenie to nie tylko lekcja historii, ale też lekcja empatii:
- Jesteśmy tutaj po pierwsze po to, żeby każdemu z tych dzieciaków powiedzieć, że im dziękujemy, że fajnie, że tu są, że pamiętają. Ale to też jest dla mnie zawsze okazja, żeby przypomnieć o tym, że samotność nie zaczyna się na cmentarzu. Warto rozglądać się za sąsiadami, których nikt nie odwiedza, pytać o takie osoby.
Lekcja wrażliwości
Serce rosło, gdy patrzyło się na tłumy młodzieży, która zbierała śmieci, uschnięte wiązanki czy potłuczone znicze. Nikt nie mówił: „nie chce mi się” albo „na co to komu”. Widać było, że młodzi ludzie robia to z wielkim zaangażowaniem.Szczególną uwagę zwracały kartony pełne kwiatów i stroików, które przygotowali uczniowie SP 70 w Łodzi.
- Jesteśmy tu po raz jedenasty. Ta akcja już właściwie wrosła w tożsamość naszej szkoły. Dzieci właściwie od pierwszej klasy żyją w tej świadomości, że bierzemy w niej udział. Również rodzice mocno się angażują, dlatego że my oprócz zniczy, które tutaj przynosimy, przez dwa tygodnie uczniowie klas 4-8 własnoręcznie przygotowują stroiki. Rodzice przywożą kwiaty ze swoich działek, kupują ozdoby. Myślę, że fakt, że rozmawiamy o tej akcji i dużo wcześniej się przygotowujemy, sprawia, że uczniowie są szczególnie uwrażliwieni i wiedzą, że tutaj spoczywają ci, o których świat zapomniał. Bezdomni, nieznani, porzuceni, a człowiek żyje tak długo, jak żyje o nim pamięć
- mówi Bogumiła Cichacz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 70 w Łodzi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.