reklama
reklama

Chce odpowiadać z wolnej stopy. Sebastian M. do Polski wróci bez kajdanek? Co zadecydował sąd w Piotrkowie Trybunalskim?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: GSV, policja.pl

Chce odpowiadać z wolnej stopy. Sebastian M. do Polski wróci bez kajdanek? Co zadecydował sąd w Piotrkowie Trybunalskim? - Zdjęcie główne

Czy Sebastian M. opuści areszt? | foto GSV, policja.pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości ŁódźDziś w Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim sędziowie mieli zdecydować, czy udzielić listu żelaznego dla Sebastiana M. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku w A1.
reklama

List pozwoliłby łodzianinowi odpowiadać z tzw. wolnej stopy, co znaczy, że zostałby na wolności do czasu, kiedy to zapadłby wyrok w sprawie. Jak się okazuje, na decyzje przyjdzie nam jeszcze poczekać, ponieważ sąd odroczył rozprawę. Kolejna zaplanowana została na 17 listopada na godzinę 9.30.

Sebastian M. będzie odpowiadał z wolnej stopy? Sąd dał sobie więcej czasu na podjęcie decyzji 

Mecenas Bartosz Tiutiunik, który jest obrońcą Sebastiana M. w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl, podkreślił, że nie może ujawnić, z jakiego powodu zapadła taka decyzja. - Posiedzenie toczy się z wyłączeniem jawności. Natomiast pojawiła się pewna kwestia, która wymaga weryfikacji z punktu widzenia oceny zasadności wniosku i w tym celu to posiedzenie zostało przerwane i wyznaczono kolejny termin - tłumaczył. 

reklama

Natomiast w RMF Fm - sędzia Grzegorz Krogulec tłumaczył, że odroczenie wynikało z tego, że sąd potrzebuje dodatkowych informacji, co się dzieje w związku z zatrzymaniem podejrzewanego poza granicami kraju.  - A  więc jak wygląda procedura ekstradycyjna. Jeśli będziemy mieli taką informację, do czego sąd zobowiązał prokuratora, będziemy procedować na dalszym posiedzeniu w dniu 17 listopada  - wyjaśnił. 

Wniosek w sprawie przyznania listu żelaznego został złożony w sądzie w Piotrkowie Trybunalskim na początku października, tuż przed zatrzymaniem łodzianina na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jego mecenas w wydanym oświadczeniu poinformował wówczas, że Sebastian M. skierował do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim pisemne wyjaśnienia, w których między innymi zaprzecza, aby przebieg zdarzenia był taki, jak ustalony przez prokuraturę i przedstawiany w mediach społecznościowych. Wyraził również ubolewanie i żal w związku ze śmiercią osób jadących samochodem marki Kia.

reklama

Zamiarem Sebastiana M. nie była i nie jest ucieczka lub ukrywanie się przed wymiarem sprawiedliwości. Natomiast z uwagi na treść publicznych wypowiedzi Ministra Sprawiedliwości Prokuratura Generalnego oraz często nieprawdziwe informacje podawane w mediach społecznościowych na temat przebiegu zdarzenia drogowego, jego oraz jego rodziny - Sebastian M. obawia się, że postępowanie w stosunku do niego nie będzie obiektywne, sprawiedliwe i uczciwe

 - argumentowano. 

Sebastian M. przebywa w areszcie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie godzi się na ekstradycję

4 października mężczyzna został zatrzymany. Jak się okazało, ukrywał się w Dubaju. Po zatrzymaniu jego obrońca podkreślił, że wniosek o przyznanie listu żelaznego nie zostanie wycofany. 

reklama

Obecnie przebywa on w areszcie śledczych, gdzie czeka na ekstradycję do Polski, na którą dodajmy, że się nie zgadza. Sebastian M. miał swoją decyzję argumentować hejtem, jaki dotknął jego osobę oraz osobiste zaangażowanie w sprawę ministra sprawiedliwości -  Zbigniewa Ziobrę. 

BMW miało zahaczyć w samochód, którym podróżowała rodzina. Patryk, Martyna i mały Oliwier spłonęli na autostradzie

O Sebastianie M. usłyszała cała Polska po wypadku na A1, w którym uczestniczył. Miał on miejsce 16 września. Zdaniem biegłych BMW, które prowadził mężczyzna, znacznie przekroczyło dozwoloną prędkość na autostradzie.  

reklama

W pewnym momencie niemieckie auto uderzyło w samochód marki KIA, którym podróżowała trzyosobowa rodzina. Pojazd, którym jechał Patryk ze swoją żoną Martyną oraz pięcioletnim synem Oliwierem uderzył w bariery energochłonne, po czym stanął w płomieniach. Nie było szans na ratunek. BMW po uderzeniu w koreański pojazd zatrzymał się ok. 200 metrów dalej.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Łodzi i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama