Wchodzę niestety, chcąc nie chcąc, w bardzo nielubiany przez mnie obszar polityki, więc muszę zacząć, tytułem wstępu, od ważnej kwestii. Nie ma dla mnie znaczenia, kto postanowił o likwidacji klas sportowych. Nie jest to atak personalny (no właśnie już się zdradziłem, że nie będzie miło). Bez względu na to, kto sprawowałby urząd prezydenta w naszym mieście i był autorem tej decyzji, moje słowa brzmiałyby dokładnie tak samo.
!reklama!
Ci, którzy mnie znają wiedzą, że od kilku dni zajmuje mnie temat likwidacji klas sportowych w łódzkich szkołach. Zajmuje mnie jako fana sportu, jako osobę ogólnie aktywną, ale zajmuje też jako ojca dwójki dzieci, które do takich właśnie klas uczęszczają i trzeciego, które, miałem nadzieję, zacznie w niej edukację od września.
I teraz okazuje się, że klas sportowych nie będzie. „Chodzi o testy sprawnościowe, których w obecnych warunkach po prostu przeprowadzić nie można bez narażania zdrowia uczniów.” – to cytat z oświadczenia wiceprezydent miasta. Cisną mi się tu mocne słowa na usta, ale postaram się zastosować peryfrazę, no bo jednak jakiś poziom trzeba trzymać ;-)
Bardzo wygodna wymówka Droga Pani Prezydent i Drodzy Decydenci! Jest problem z testami? To ja służę pomocą.
Zacznę od początku samego. Jeśli, jak twierdzicie, nie wiadomo czy i kiedy da się przeprowadzić testy sprawnościowe, to mam pytanie, czy jesteście pewni, że we wrześniu w ogóle dzieci pójdą do szkoły? Jeśli nie to może należy wstrzymać całą rekrutację do czasu, aż kwestie epidemiczne nieco się „rozjaśnią”? Naprawdę nie można rekrutacji odwlec nieco w czasie?
Przyjmijmy, że nie można. W takim razie mam dwa pomysły. Dzisiaj lekcje prowadzone są on-line, prawda? No to zróbmy testy w tej samej formie. Przynajmniej do podstawówek – tam na testach jest w przewadze „ogólnorozwojówka”, a trenerzy pływania są zdania, że „element wodny” testów da się pominąć. Treningi w sieci biją obecnie rekordy popularności, więc na pewno jesteśmy w stanie wykonać taki test w tej właśnie formie. „Starszaki” mają już swoje osiągnięcia, które mogłyby być podstawą kwalifikacji…
Druga opcja? Zróbmy dodatkową rekrutację do klas sportowych wtedy, kiedy będzie to możliwe… Nawet jeśli (w skrajnym przypadku) kilkaset osób po takowej zmigruje do innej szkoły to myślę (ba, jestem przekonany), że nie zatrzęsie to żadną z placówek edukacyjnych ani tym bardziej całym systemem.
Co więcej, biorąc pod uwagę planowane przez rządzących kroki (w tym wprowadzenie w trzecim etapie „odmrażania” opieki na dziećmi w szkołach, przedszkolach i żłobkach) śmiem twierdzić, iż w okresie do 9 czerwca br., na kiedy to jest zaplanowane podanie przez komisje rekrutacyjne do publicznej wiadomości listy kandydatów zakwalifikowanych, da się przeprowadzić testy z zachowaniem najwyższych standardów bezpieczeństwa. Można to zrobić na przykład pojedynczo. Przecież testy mogą trwać cały dzień. Można przecież po każdym ćwiczącym odkazić podłogi czy przyrządy wykorzystywane przez dzieci. Trenerzy mogą być w maseczkach, dzieci pewnie też by dały radę, gdyby była faktycznie taka potrzeba.
Można też oczywiście połączyć obydwie opcje. Dla chcącego nic trudnego :-)
Jest takie mądre stwierdzenie, które wielokrotnie w swoim życiu słyszałem: „Kto chce – szuka sposobu, kto nie chce – szuka powodu.” Wy, Drodzy Włodarze, poszliście tą drugą ścieżką, bo nie chcecie, a przy okazji znaleźliście dobrze i mądrze brzmiący powód.
Fakt jest jednak taki, że to nie testy są problemem samym w sobie. Nie trzeba być wielce wykształconym, nie trzeba kończyć kilku fakultetów, żeby się zorientować, że chodzi w tym wypadku wyłącznie o pieniądze. Pozwolę sobie tylko dodać, że nasze, a nie Wasze – o czym chyba często zapominacie – pieniądze.
Każdy z nas rozumie powagę sytuacji związanej z epidemią i pokuszę się o stwierdzenie, że gdyby sprawa została załatwiona w cywilizowany sposób to pewnie wielu by ten fakt zrozumiało. Wiadomo, że niezbędne są oszczędności. Pozostaje co prawda pytanie, czy akurat sport dzieci (i szeroko pojęta edukacja) to aby na pewno dobra dziedzina to wprowadzania tychże cięć?
Załóżmy jednak na chwilę „roboczo”, że tak… Należałoby więc taką sytuację zakomunikować, uzgodnić sprawę z dyrektorami szkół, Radą Miejską, czy innymi organami, których sprawa ta dotyczy. Tymczasem wybraliście Państwo wprowadzenie zarządzenia bez jakichkolwiek konsultacji, stawiając wszystkich przed faktem dokonanym, a do tego robiąc to w zupełnej ciszy i tak (jak mniemam), aby jak najdłużej nikt się nie zorientował, o co chodzi… I to ostatnie nawet w dużym stopniu Wam się udało ;-) Właściwie należałoby nawet szczerze pogratulować…
Ale, parafrazując klasyka, nie z nami takie numery! Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE dla likwidacji klas sportowych! A na pewno, Szanowni Państwo, nie w taki sposób.
PS. Nie jestem sam! To nie tylko moje zdanie... Poniżej link do petycji, którą można podpisywać, aby pomóc nam – rodzicom – i naszym dzieciom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.