Wojewoda Tobiasz Bocheński zapowiedział kontrolę w Straży Miejskiej w Łodzi. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, bowiem, jako organ nadzorujący ma do tego pełne prawo. Niemniej jednak kontrola nie będzie dotyczyła ogólnej działalności municypalnych, ale jednego konkretnego zdarzenia przywołanego przez radnego-Rafała Markwanta.
Są wątpliwości, działania muszą być pilne
Biuro prasowe wojewody łódzkiego poinformowało, że zarzuty sformułowane przez radnego wobec działań podejmowanych przez pracowników tej formacji, podczas meczu na stadionie Widzewa, dotyczą czynności, które mogły być wykonywane niezgodnie z zapisami określonymi w ustawie o strażach gminnych, jak również w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. O co chodzi? Radny PiS, Rafał Markwant ujawnił to, czego dowiedział się od osób, które były obecne na wspomnianym meczu. Z ich relacji wynikało, że w budynku klubowym, przed tzw. „lożą prezydencką”, zadania wykonywali umundurowani, wyposażeni w środki przymusu bezpośredniego, pracownicy łódzkiej Straży Miejskiej. Zdaniem kibiców zachowywali się oni w sposób konfrontacyjny, demonstrując w nadmierny sposób swoje władztwo publiczne, uniemożliwiając uczestnikom imprezy masowej, organizowanej na stadionie, swobodne korzystanie z obiektu, w tym ograniczając możliwość korzystania z pozostałych lóż znajdujących się w obiekcie.
Ponadto, jak dodaje biuro prasowe wojewody, kolejne kontrowersje budzi ustawienie, w dniu meczu, przy ulicy Tunelowej, przed stadionem Widzewa, znaku D-18a "parking – miejsce zastrzeżone", z dopiskiem "Wyłącznie dla GOŚCI VIP oraz służb miejskich" i karanie kierowców, którzy zaparkowali tam swoje auta.
Przedstawione w interpelacjach sytuacje budzą poważne wątpliwości, dlatego wymagają podjęcia pilnych działań. Wojewoda zwrócił się do komendanta Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi o przeprowadzenie przez funkcjonariuszy policji wraz z pracownikami Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego kontroli w Straży Miejskiej w Łodzi.
Radny PiS nie przesądza o wynikach, ale...
Radny Markwant nie ukrywa, że cieszy go decyzja wojewody Bocheńskiego. Podkreśla jednak, że nie przesądza, tego, co przyniesie zaplanowana kontrola.
Jestem jednak zadowolony, że wojewoda jako organ nadzorujący działania straży miejskiej, bardzo poważnie potraktowała moje ustalenia. Mam nadzieję, że uda się wszystko wyjaśnić i że w przyszłości unikniemy podobnych sytuacji. Mimo że ta kontrola dopiero się odbędzie, a więc nie możemy przesądzać, jaki będzie jej efekt, to nie może być tak, że pracownicy mundurowi wcielają się w rolę ochroniarzy określonej grupy osób, która przyszła na mecz. Strażnicy miejscy to nie prywatni ochroniarze.
Samorządowiec w swojej interpelacji do prezydent Hanny Zdanowskiej dopytywał, ilu pracowników straży wykonywało swoje czynności w czasie wspomnianego meczu w budynku klubu, w tym przed "lożą prezydencką", i dlaczego byli oni umundurowani i wyposażeni w środki przymusu bezpośredniego? W odpowiedzi wiceprezydent Adam Pustelnik poinformował, że było to dziewięciu strażników, których zadaniem było zabezpieczanie ładu i porządku publicznego na obszarze, które nie stanowi integralnej części terenu imprezy masowej. Obecność funkcjonariuszy w budynku miała być wcześniej uzgodniona z policją.
Mandaty za parkowanie w strefie VIP
Jak zauważa radny Markwant, sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, ponieważ dotknęła również osoby postronne, które nie są kibicami. Chodzi o postawienie na dużym parkingu przy ulicy Tunelowej znaku informującego o miejscu przeznaczonym na postój pojazdów osób uprawnionych.
To jest duży, bezpłatny parking, z którego korzysta wielu mieszkańców. Nagle pojawia się informacja, że jest on przeznaczony dla VIP-ów, ale kto nim jest, na jakiej podstawie można tam zaparkować, jakie trzeba mieć pozwolenie, tego nikt nie wie. Oburzające jest to, że ludzie nagle musieli przeparkować swoje pojazdy, żeby zrobić miejsca dla tych VIPów. Z tego, co wiem, niektórzy nie zdążyli tego zrobić i otrzymali mandat. Nie powinno dochodzić do takich sytuacji.
O komentarz w sprawie kontroli poprosiliśmy również straż miejską. Marek Marusik poinformował nas, że do czasu zakończenia kontroli nie będę tego robić. Przyznał jednak, że wciąż nie wpłynęło do nich żadne pismo informujące o planach wojewody.
Na razie wiemy o tym z doniesień medialnych. Czekamy na oficjalną informację dotyczącą zakresu i przedmiotu kontroli.
Jeżeli chodzi o łódzki klub piłkarski, to coraz częściej doniesienia medialne nie dotyczą samych imprez sportowych, ale różnego rodzaju konfliktów i kontrowersji. Jedną z takich spraw jest spór na linii Widzew - prezydent Łodzi.
Czytaj również: Jak zapowiedzieli tak zrobili. Widzew Łódź podejmuje kroki prawne przeciwko MAKiS-owi
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.