Widzewiacy rozegrali bardzo słabą pierwszą połowę, na co zwrócił także uwagę Enkeleid Dobi, który po końcowym gwizdku wyraźnie nie był zadowolony z gry swoich podopiecznych:
- Mamy żal do samych siebie, bo pierwsza połowa nie wyglądała w naszym wykonaniu najlepiej. Nawet nie wiem czy mieliśmy chociaż jedno celne uderzenie. Miałem wtedy wrażenie, że graliśmy mecz towarzyski. Takie było nawet nasze podsumowanie w przerwie. Druga część spotkania wyglądała trochę lepiej. Mieliśmy dwie, trzy sytuacje, które mogliśmy zakończyć bramkami, ale niestety straciliśmy dzisiaj znowu dwa punkty. Nie możemy być zadowoleni, jeśli chodzi o grę. Przez izolację i kwarantannę nie możemy na razie złapać tego rytmu, jaki mieliśmy wcześniej. Trzeba to znowu od początku odbudować. Brakuje automatyzmów w grze, o które nie jest teraz łatwo – przyznaje Enkeleid Dobi
!reklama!
Albańczyk zwraca także uwagę na czynniki niezależne od niego samego i jego piłkarzy. Pierwsza drużyna dopiero od kilku dni trenuje w komplecie, co podczas spotkań z Miedzią i GKS-em było niestety widoczne:
- Nie będę szukać alibi, ale czasami byliśmy zmuszeni grać piłkarzem, który motorycznie i fizycznie wyglądał lepiej niż cała grupa zawodników. Dopiero od czterech dni trenujemy znowu całą drużyną, a niektórzy gracze mają za sobą tylko dwa treningi. Taka jest prawda. Na przykład Marcin Robak nie był z nami przez cztery tygodnie. A ja nie chcę osiągać wyników kosztem zdrowia piłkarzy. Wiem, że wyniki są ważne, ale to zdrowie jest najważniejsze – powiedział trener
W drugiej połowie spotkania Widzew miał kilka sytuacji, w których mogli, a nawet powinni trafić do siatki. Daniel Mąka i Miłosz Mleczko są zgodni, że brakowało wykończenia, które pozwoliłoby zapisać po meczu z „brunatnymi” 3 oczka:
- Wiadomo, że do stwarzania sytuacji i przewagi na połowie przeciwnika potrzeba przede wszystkim ruchu. Być może tego zabrakło. Patrząc na sytuacje stuprocentowe w drugim meczu, w którym występuję, przeciwnicy sobie takich nie stwarzają, a my mieliśmy trzy. Potrzeba więcej pazerności z naszej strony do wykańczania tych akcji. Na pewno każdy z nas chciał wykorzystać te sytuacje. Pozytywne jest to, że zagraliśmy na zero z tyłu i przeciwnik nie stwarzał sobie okazji do strzelenia gola – powiedział Daniel Mąka.
- Zabrakło nam dziś kropki nad "i", czyli strzelenia bramki. Na pewno chcieliśmy się odegrać za te stracone punkty w Legnicy, ale niestety to się nie udało. Jest duży niedosyt po tym meczu. Stworzyliśmy sobie sytuacje pod koniec spotkania. Szkoda, że zabrakło ich wykończenia – dodaje bramkarz Widzewa.
Strzelec bramki w meczu z Miedzią zwraca uwagę na sytuację, którą miał Dominik Kun w samej końcówce spotkania. Zdaniem 19-latka Kun powinien był wpakować wtedy futbolówkę do siatki:
- Zabrakło nam trochę szczęścia w końcówce, bo Dominik Kun miał bardzo dobrą sytuację, którą trzeba było zamienić na bramkę. A tak jest kolejny remis, kolejna strata dwóch punktów i sytuacja w tabeli nie poprawia się. Wchodziłem na boisko z zadaniem, żeby napędzać akcje ofensywne i zrobić więcej z przodu. Cieszmy się z gry na zero z tyłu, ale z przodu trzeba być bardziej skutecznym – zdradził Becht.
Zawodnicy gości wydają się natomiast zadowoleni z punktu zdobytego przy al. Piłsudskiego i podkreślają, że remis jest sprawiedliwym wynikiem:
- Z mojej perspektywy to był mecz walki, bo tych sytuacji bramkowych Widzew dużo nie stworzył. Cieszymy się, że punktujemy od kilku spotkań i nie tracimy goli – powiedział Paweł Lenarcik, bramkarz GKS-u.
- Z przebiegu całego meczu remis jest sprawiedliwy. Spodziewaliśmy się tutaj gry w pressingu, w kontakcie i faktycznie tak to spotkanie wyglądało. Podjęliśmy walkę i zawsze trzeba się cieszyć z remisu na wyjeździe – dodał Mariusz Magiera.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.