Sytuacja w KWP w Łodzi pogarsza się z każdym kolejnym tygodniem. Pierwsze problemy pojawiły się w połowie października, kiedy w komendzie pojawił się „pacjent 0”. Jak wynika z ustaleń "Wyborczej", niestety chorzy nie byli odpowiednio izolowani.
!reklama!
- Nikt nie przekazuje nam pełnych danych dotyczących zakażeń. Nagle ktoś znika i nie wiem, czy może zachorował, a miałem z nim kontakt. Jest bardzo źle. Mamy w KWP ognisko. Według informacji, które do nas docierają i staramy się jakoś pozbierać je do kupy, choruje kilkudziesięciu, a może i stu policjantów z komendy wojewódzkiej - mówi policjant cytowany przez "GW".
Według infomracji uzyskanych od rzeczniczki komendanta wojewódzkiego, na dzień 2 listopada zakażonych koronawirusem jest 7 proc. funkcjonariuszy pracujących w komendzie wojewódzkiej.
- 7 proc. oznacza około 100 osób. Jednak nie dane zbiorcze, a analiza rozkładu zachorowań w poszczególnych wydziałach jest kluczowa, bo wyłączenie z pracy tak ważnego wydziału, jak dochodzeniówka czy kryminalni w komendzie wojewódzkiej, może być poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w regionie. Tam pracują najlepsi specjaliści i nie zastąpią ich np. mundurowi z komisariatów - mówi dla "GW" policjant z KWP.
O sytuacji w KWP zrobiło się ponownie głośno po tym, jak do informacji publicznej wyciekła informacja o śmierci zastępcy naczelnika jednego z wydziałów Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. To pierwsza śmiertelna ofiara COVID-19 wśród mundurowych w Łodzi.
źródło: Gazeta Wyborcza
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.