Według relacji służb granicznych, Polacy mieli powiedzieć, że przyjechali na Białoruś uprawiać alpinizm. Ich zdaniem turyści mieli również ze sobą podejrzany bagaż.
!reklama!
- Ani razu nie powiedzieliśmy nigdzie, że przyjechaliśmy uprawiać alpinizm. Podejrzane było to, że mieliśmy mapę Białorusi, aparaty fotograficzne, małego drona, laptopa i twarde dyski, na które zgrywamy zdjęcia. Wszystkie te rzeczy zostały określone jako urządzenia służące do komunikacji z nielegalną opozycją - mówi student.
- Oświadczam, że miałem komplet wymaganych dokumentów i środków płatniczych wypisanych na stronie ambasady RB w Polsce niezbędnych do przekroczenia granicy. Celem mojego wyjazdu był odpoczynek na łonie przyrody i posiadałem ze sobą bagaż podróżny odpowiedni do tego typu wypoczynku – zamieścił na swoim facebookowym profilu.
Polacy zostali zatrzymani i przesłuchiwani przez wiele godzin. Przeniesiono ich w miejsce odosobnienia, którego pilnowało 4 strażników, zabrano im również telefony komórkowe.
- Byliśmy przesłuchiwani, zabrano nam telefony. Dostaliśmy informacje, że zostaliśmy niewpuszczeni na teren Białorusi na podstawie artykułu 104 Z. Okazało się, że on nie istnieje, a ustawa, do której się odwołali kończy się na artykule nr 103 - dodaje.
Po dniu przetrzymywania Polacy zostali zawróceni z powrotem do kraju. Zajście zostało odnotowane w białoruskiej telewizji, a także w białoruskich i rosyjskich artykułach w Internecie.
Źródło: Marian na świecie, Radio Łódź
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.